W ich najnowszym klipie występują ich dzieci, a oni sami podkreślają, że życie rodzinne to dla nich nr 1! Jak łączą życie na scenie i życie prywatne? Specjalnie dla Aletei odpowiada Łukasz Przyborowski z zespołu Enej.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ania Salawa: Kilka dni temu odbyła się premiera Waszego najnowszego klipu „Zagubiony” , w którym występują Wasze dzieci. Czym dla Was jest rodzinna?
Łukasz Przyborowski (Enej): Rodzina jest dla nas niezwykle ważna. Może się wydawać, że w niełatwych czasach, w których żyjemy, ciężko o kotwicę, o coś, co pozwoliłoby znaleźć stabilizację, zyskać prywatną przestrzeń, pełną miłości i zrozumienia. Taką kotwicą jest właśnie rodzina, staramy się, by nigdy nie opuszczała pierwszego planu w naszym życiu. Stąd też pomysł, by w jedną ze scen najnowszego teledysku zaangażować nasze dzieci. Te pozytywne emocje, które one w nas wywołują, dużo lepiej wyglądają na ekranie. Nie musieliśmy nic udawać, grać.
Jak łączycie życie rodzinne z koncertami i byciem ciągle w drodze?
Nie jest łatwo, często obawiamy się, że dzieci pewnego dnia nas nie poznają, ale robimy wszystko, by w wolnych chwilach wynagrodzić im nieobecność. Prawdziwa, rodzinna miłość nie ulatnia się ot tak, więc dbamy o nią z całych sił.
Czytaj także:
Małe TGD: Jak dzieci rozumieją wiarę, o której śpiewają? [wywiad]
W wielu wywiadach podkreślacie, że muzykę macie w genach. Czy Wasze dzieci też są tak muzykalne jak Wy?
Oj zdecydowanie! (śmiech) Instrumenty od dawna wędrują z jednej małej rączki do drugiej.
Wydajecie teraz płytę z kolędami. Czym dla Was jest Boże Narodzenie?
To przede wszystkim spotkanie ze wspomnianą wcześniej rodziną, jedyne takie w ciągu roku, najintymniejsze i najbliższe. Oczywiście, każdy z nas przeżywa ten czas na swój sposób, jednak pierwiastek rodzinny zdecydowanie nas łączy.
Jak to jest być zespołem dwóch kalendarzy? Jesteście w części rzymsko-, a w części greckokatoliccy.
Mamy dużo lepiej, możemy przeżywać świąteczną atmosferę dwa razy, to mocno rozszerza okres radości. Traktujemy to jako dodatkową okazję do przeżywania czegoś pięknego. (śmiech!)
Czytaj także:
Lubisz czekoladę i muzykę Organka? Wpadnij i oddaj krew
Często bierzecie udział w różnych akcjach charytatywnych, jesteście zarejestrowani w bazie dawców szpiku. Skąd takie zaangażowanie społeczne?
To nic niezwykłego, wychodzimy z założenia, że każdy powinien pomagać potrzebującym na miarę swoich możliwości. My po prostu mamy takich możliwości więcej. Bierzemy odpowiedzialność za życie wśród ludzi, staramy się tym samym dawać przykład innym. To naprawdę nic trudnego!
Spędzacie ze sobą dużo czasu – na scenie, w studiach nagraniowych, w czasie tras koncertowych. Nie macie siebie czasem dosyć? Jest jakaś recepta na przyjaźń?
Nie ma takiej recepty, mamy niezwykłe szczęście, że trafiliśmy akurat na siebie. Oczywiście przez lata się „docieraliśmy”, do tego mamy wspólny cel – tak o wiele łatwiej iść wspólnie przez życie.