Zdziwić Pana Boga? Czy to możliwe? Przecież On wszystko wie. A jednak… Jest na kartach Pisma Świętego jedna taka sytuacja, gdy Ewangelista używa sformułowania „Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się”. Dzieje się to po rozmowie z pewnym mężczyzną.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Historię, o której dziś chciałbym napisać, opisuje św. Mateusz w Ewangelii na początku rozdziału ósmego. Nie tak dawno medytowaliśmy ją w Kościele podczas czytań mszalnych. Ewangelia o najsłynniejszym chyba setniku opisanym na kartach całej Biblii.
Tym samym, który prosi Jezusa o uzdrowienie swego sługi. A na odpowiedź Mistrza, że Ten uda się zaraz do jego domu, aby uzdrowić chorego, setnik odpowiada: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie”. Znane słowa, znane zawołanie. Powtarzamy je podczas każdej Eucharystii. Każdej. Bez wyjątku. Miliony powtórzeń na całym świecie. Każdego dnia.
Co de facto sprawiło, że Kościół uznał słowa akurat tego człowieka za konieczne do wpisania w ryt mszalny? Co sprawiło, że Jezus Chrystus po usłyszeniu odpowiedzi setnika „zdziwił się”. Kim tak naprawdę był ten facet?
Czytaj także:
Roraty, czyli bądź mężczyzną!
Kim był „setnik”?
„Setnik” to polskie słowo. Chyba jednak lepiej brzmi „centurion”. W końcu, w oryginale brzmiało ono „centurio”. Nasze słowo „setnik” wzięło się zapewne stąd, że dowodził centurią, która zwykle liczyła sobie właśnie stu żołnierzy. Kim był? Dowódcą. To na pewno. Ale i człowiekiem, który znał smak krwi. Który umiał walczyć. Był w pełni posłuszny przełożonym. Był też najprawdopodobniej brutalny. Tylko taki ktoś mógł bowiem utrzymać w ryzach setkę uzbrojonych w miecze mężczyzn.
Możemy podejrzewać, że gdy rozmawia z Jezusem, jest już blisko emerytury. Prowincja Judei była niezwykle spokojna. W odróżnieniu od kotłujących się prowincji w Europie, tutaj nie działo się wiele. Raz na jakiś czas kilku izraelskich rebeliantów zaatakowało oddział w którymś z wąwozów. Zwykle jednak bez większego skutku. Do Judei zsyłano więc zasłużonych i zaprawionych w boju dowódców z Europy. Tych, którzy zasłużyli na spokojne oczekiwanie na długo oczekiwaną emeryturę.
Możemy też podejrzewać, że tenże centurion dobrze znał smak krwi. Prawdopodobnie w czasie toczonych walk zabił wielu ludzi. Decydował o życiu. Także o losie pojmanych niewolników. Wymierzał karę żołnierzom. Zazwyczaj niezwykle surową. Po to zresztą nosił przy sobie spleciony z drzewnych gałązek bat. Po ludzku więc był „panem życia i śmierci”.
Taka jest jego historia. Takie jest jego „tu i teraz”, gdy spotyka Jezusa w Kafarnaum.
Czytaj także:
Chcesz być dojrzałym mężczyzną? Zostań tatą!
Pokora i odpowiedzialność
Na odpowiedź centuriona Jezus szczerze się dziwi. Na pewno znał tego człowieka. Co do tego nie możemy mieć wątpliwości. Znał jego historię, znał jego grzechy, znał całe jego życie. Wiedział, kto przed nim stoi.
Czemu więc się „dziwi”? Można domniemywać, że nie takiej prośby o uleczenie swego sługi mógłby się spodziewać. Gdy Jezus chce iść do jego domu, ten odmawia. Jeden mądry ksiądz tłumaczył mi to tym, że centurion po prostu chciał Chrystusa ochronić.
Ten centurion mieszkał już jakiś czas wśród Żydów. Wiedział o ich zwyczajach. Miał świadomość, że dla pobożnych faryzeuszów kontakt z poganinem był uznawany za nieczysty. Gdyby Jezus wszedł do jego domu, mógłby być napiętnowany przez Żydów. Centurion nie chciał tego. Chciał ochronić Jezusa przed jeszcze większymi problemami.
Był nie tylko mężczyzną pokornym. Ale również mężczyzną przewidującym. Mężczyzną roztropnym.
Czytaj także:
Święci, którzy zachwalali… picie piwa
Poganin z Rzymu
Ten, który zwykle rozkazuje, który jest „panem życia i śmierci” dla swych podwładnych, wreszcie o coś prosi. Ulega. Pokornieje. A przy tym wszystkim pamięta o swoim Wybawcy. Nie chce Go narazić. Wykazuje najwyższą troskę. I szacunek.
A jest przecież poganinem. Zabójcą z Rzymu. Niejednokrotnie przekonuję się, że w postawach jestem do niego zupełnie podobny. Też bywam pogańskim zabójcą. Mordującym swoje marzenia, mordującym czyjeś marzenia, mordującym czystość, mordującym swoją wolność. Pogańskim czcicielem kultu pracy, pieniądza.
A jednak i dla mnie jest szansa. Jak ją wykorzystać? Przepis znajduje się w rozdziale ósmym św. Mateusza. Oraz przed każdorazowym przyjęciem Komunii Świętej. Gdy wypowiadam ostanie słowa przed przyjęciem Boga. Słowa pewnego centuriona.