Mąż jest moim pierwszym kierownikiem duchowym. Podczas robienia rachunku sumienia pytam, czym ostatnio go zasmuciłam albo co było moim słabym punktem. Dzielę się z nim poruszeniami z modlitwy i refleksją z lektury. Ale najbardziej poddaję się jego duchowym inspiracjom w czasie czterotygodniowych rekolekcji adwentowych pisanych specjalnie dla mnie.
Czytaj także:
Kalendarz adwentowy: niezastąpiony w oczekiwaniu na Boże Narodzenie!
Małżeński kalendarz adwentowy
Codzienność potrafi weryfikować najbardziej pobożne pragnienia. Kierownikowi duchowemu nie zawsze uda się wyłapać wady, których czasem sama nie dostrzegam. Ale lustro w postaci mojego męża, na którym stosuję wiarę w praktyce, potrafi zaskoczyć mnie w każdy sposób – pokazując moje piękno i najgorsze strony.
Każda karteczka naszego adwentowego kalendarza odzwierciedla nasze rozmowy i jest zachętą do duchowej pracy. Kiedy zmagałam się ze smutkiem i poszukiwaniem bliskiej relacji z Bogiem, czytałam w kalendarzu:
Ciesz się każdą chwilą, ofiaruj ją Panu. Twoja radość zwiększa Jego radość. Jesteś przyjaciółką Boga!
Kiedy troska o bliskich spędzała mi sen z powiek, a na modlitwie wypowiadałam długie litanie próśb, walcząc z poczuciem winy, że za mało ich kocham, przeczytałam:
Wszystkich, których kochasz na ziemi, kochaj w Bogu. Nie musisz wybierać między Nim a ludźmi. Wszyscy, o których się martwisz, są w Jego sercu. Tam ich szukaj.
Słowo Boże jak witaminy
Każda karteczka jest zaopatrzona w cytat z czytań z liturgii słowa danego dnia. Dzięki temu, kiedy uczestniczę we mszy świętej, zupełnie inaczej słucham Słowa Bożego. Jego fragment pracuje we mnie już od poprzedniego wieczora. Ponieważ jest ono zestawione z trafnym komentarzem, przemawia do mnie jeszcze mocniej.
Czytaj także:
Duchowe życie w małżeństwie. Nie trzeba być zakonnikiem, żeby je praktykować
Adwent jest dla mnie wyjątkowym czasem, kiedy „oddycham” Słowem Bożym. Przypominam je sobie i staram się wcielać w życie. Dzięki temu dużo szybciej łapię pokusy czy złe myśli, które potrafią mnie pogrążyć w smutku. I dużo częściej przypominam sobie o dobru, które odnajduję w sobie i dzielę się nim z tymi, których spotkam.
Mężu, chcesz mieć dobrą żonę?
Jest jeden warunek, który spełnia mój mąż, dzięki czemu jestem uległa jego napomnieniom. Nie chciałabym go słuchać, gdyby nie był dla mnie autorytetem w wierze i moralności. Jeśli mąż pragnie mieć wpływ na żonę, najpierw musi stać się dla mnie przykładem.
Nieustanna praca nad sobą, przyjmowanie moich uwag, chętne ofiarowanie swojego czasu i sił – kiedy widzę jego wzrost w wierze i staranie o naszą relację, nie chcę pozostać dłużna. Dostaję nowych sił do kochania.
Czasami najtrudniej jest podzielić się wiarą z najbliższymi. Jednak małżeństwo jest sakramentem, zatem warto czerpać łaski, których Bóg przez nie udziela. Trzeba nam tylko wpuszczać Go do swojej relacji codziennie. Zapraszać i prosić. Marana tha! Przyjdź Panie Jezu!
Czytaj także:
Moja idealna przysięga małżeńska