Weźcie to powiedzcie swojemu mężowi: Kochanie, był u mnie wczoraj anioł i poczęłam z Ducha Świętego... Przecież każdy odpowiedziałby: Nie ma sprawy, zdarza się, rozumiem…
Łatwo się dzisiaj czyta Ewangelię zwiastowania. Wyobrażacie sobie jednak młodą dziewczynę, która dopiero co weszła w związek z mężczyzną, nawet nie zdążyli razem zamieszkać i nagle słyszy, że będzie matką Syna Bożego, że pocznie z Ducha Świętego?

Czytaj także:
Zdejmij wszystkie maski. Wtedy On siądzie obok i zapyta: Co u Ciebie? Komentarz do Ewangelii
Weźcie to powiedzcie swojemu mężowi: Kochanie, był u mnie wczoraj anioł i poczęłam z Ducha Świętego… Przecież każdy odpowiedziałby: Nie ma sprawy, zdarza się, rozumiem…
Na pewno mieli wspólne plany, które właśnie zostały wywrócone do góry nogami. Józef, kiedy to usłyszał, chciał ją potajemnie oddalić, bo to był pewny skandal, który mógł się skończyć kompromitacją i oskarżeniem Maryi o cudzołóstwo, za co groziło ukamienowanie. Czy nie zadawali sobie pytania, dlaczego właśnie im się to przytrafiło? Dlaczego teraz, kiedy mieli już plan na swoją rodzinę i wydawało się, że wszystko zaczyna się układa po ich myśli? Bóg nieźle im namieszał w życiu.
Elżbieta, o której mówi Gabriel, także nie miała łatwej historii. Większość życia przeżyła jako bezpłodna kobieta. Bóg nie otwierał jej łona, nie dawał jej cieszyć się potomstwem. I nagle na starość przyszedł i odmienił jej los. Jedna z pieśni religijnych śpiewanych w Adwencie mówi: „Przyjdź do mnie Panie, mój dobry Boże, przyjdź i nie spóźniaj się”.
Faktycznie On się potrafi spóźniać, jak w przypadku Elżbiety albo przychodzić nie w porę, jak w przypadku Maryi. Po ludzku te historie, które robi Bóg wcale nie są łatwe i sielankowe. Są pełne pytań bez odpowiedzi. Często są pokomplikowane i niezrozumiałe. Ostatecznie okazują się jednak dobre. Trzeba tylko umieć czekać na to „ostatecznie”.
Kiedyś zastępowałem kapelana w szpitalu. Na oddział onkologii przyszła kobieta, która umierała na nowotwór. Codziennie przez tydzień przychodziłem do niej z Komunią. Na sali towarzyszył jej mąż, dzieci. Sytuacja była bardzo trudna. Z każdym dniem było wiadomo, że koniec jest coraz bliższy. W tym czasie Bóg robił niesamowitą historię w tej rodzinie. Przychodzili na mszę świętą, którą odprawiałem w kaplicy szpitalnej, rozmawiałem z nimi na sali. Pewnego dnia wszyscy przyszli do mnie do spowiedzi. Rzadko kiedy czuję tak wyraźne przejście Boga.
Wtedy czułem, że to jest czas łaski dla tej rodziny. Kobieta zmarła po tygodniu. Można śmiało po ludzku powiedzieć, że zmarła zbyt wcześnie, że to nie był jeszcze czas na nią, żeby zostawiać męża i dzieci. To była bardzo trudna historia, ale naprawdę, widząc postawę tej kobiety i to, co stało się z jej bliskimi w tym czasie, mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że to była dobra historia.
Chrześcijanin, jako człowiek Adwentu, jest zaproszony, żeby żyć nadzieją, że Bóg poprowadzi jego historię dobrze. Niekoniecznie łatwo i po jego myśli, ale dobrze. Tak jak Maryja, która tak naprawdę nie wiedziała, jak się wypełni to, co mówi do niej Gabriel, ale powiedziała: „Niech mi się stanie według Twego słowa”.
Właśnie zepsułeś mi plany i postawiłeś mnie w dramatycznie trudnej sytuacji, ale niech się wypełni Twoja wola. I pozostała temu wierna do końca, bo wierzyła, że Bóg zrobi dobrą historię. Zrobił. Wcale nie łatwą, ale dobrą.

Czytaj także:
Bóg jest najlepszym scenarzystą. Każda kolejna scena to niespodzianka. Komentarz do Ewangelii
I czytanie: 2 Sm 7, 1-5. 8b-12. 14a. 16
II czytanie: Rz 16, 25-27
Ewangelia: Łk 1, 26-38