Oni przychodzą tutaj z zimnego świata po to, żeby dostać coś ciepłego, nie tylko posiłek, ale także uśmiech czy ciepłe słowo. Ta jedna noc może sprawić, że ktoś chociaż przez te kilka godzin poczuje się lepiej. Po raz czwarty przy parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach zorganizowano Sylwestra z Ubogimi.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ojeju, jak się wytańczyłam! – pani Krysia schodzi z parkietu wyraźnie zmęczona. Dobrze się pani bawi? – pytam. No super! Przyszłam tu z mężem, ale on nie chce tańczyć, więc się bawię z innymi. Trochę musieliśmy poczekać, bo nie wiedziałam, gdzie rozdają zaproszenia, ale na szczęście się udało. To już mój kolejny Sylwester tutaj, piszcie mnie już na następny rok!
Pani Krystyna to jeden z ponad 200 gości Sylwestra z Ubogimi przy parafii p.w. św. Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach, który już po raz czwarty zorganizowany został przez młodych ludzi, posługujących osobom ubogim, nie tylko od święta. Są wśród nich studenci, nauczyciele, przyszli i obecni księża.
Jesteśmy grupą znajomych, którzy po prostu chcą zrobić coś dobrego. A przy tym – wciągnąć w to innych, dać reszcie świata możliwość zrobienia dobrego uczynku.
Czytaj także:
A może tak Sylwester… filmowy? Polecamy 8 najlepszych seriali!
130 Aniołów
Wciągnąć w „robienie dobra” daje się coraz więcej osób. Tylko w tym roku na Sylwestrze było ponad 130 wolontariuszy, którzy wcielali się w role kelnerów, kucharzy, towarzyszy czy porządkowych imprezy. Niektórzy z nich, przyjechali nie tylko z całej Polski, ale czasami nawet Europy, tylko po to, by dać coś z siebie innym. Wśród nich Ewelina i Tomek, którzy na stałe mieszkają w Niemczech, do Polski przyjechali tylko na Święta.
Jakiś czas temu wpadłam na to, że chciałabym pomagać, kiedy ludzie najbardziej tego potrzebują. Początkowo myślałam o Wigilii, ale nie znalazłam nic takiego, dlatego zdecydowaliśmy się na Sylwestra. Ja mieszkam w okolicach Ustki, ale mój chłopak jest z Dąbrowy Górniczej i wybraliśmy Katowice – mówi Ewelina.
Wcześniej normalnie imprezowałam, ale nie dawało mi to satysfakcji, czegoś mi brakowało. Dlatego bardzo się cieszę, że tu jesteśmy, że możemy wprowadzić ludzi w dobrą atmosferę, odprowadzić do stolika i życzyć dobrej zabawy – dodaje.
Pana Boga widać w działaniu
Wśród wolontariuszy były też osoby duchowne, m.in. ks. Paweł Radziejewski, salwatorianin z Bielska Białej:
Ubodzy to ci, którzy poszukują Boga. Te osoby mogą ocierając się o nas mogą zobaczyć, że Pan Bóg przejawia się właśnie w działaniu – takim, że ktoś jest dla nich dobry, poda im kawę, coś do jedzenia czy po prostu z nim porozmawia.
Oni przychodzą tutaj z zimnego świata po to, żeby dostać coś ciepłego, nie tylko posiłek, ale także uśmiech czy ciepłe słowo. Ta jedna noc może sprawić, że ktoś chociaż przez te kilka godzin poczuje się lepiej. A poza tym to spotkanie prowadzi do Pana Boga. Przed chwilą ktoś mnie prosił o błogosławieństwo – dodaje duchowny.
Czytaj także:
Sylwester w ciszy klasztornych murów? Już od kilku miesięcy brak miejsc
Przede wszystkim słuchać
Tutaj najważniejsze jest spotkanie – zgodnie mówią wszyscy, którzy przyszli na tę zabawę sylwestrową. Wielu z wolontariuszy po raz pierwszy miało osobisty kontakt z ubogimi, co sprawiło, że zobaczyli w nich człowieka z pogmatwaną historią, a nie kloszarda, który szuka łatwej okazji, by zarobić. 23-letni Grzegorz, wolontariusz, po raz pierwszy angażujący się w tego rodzaju pomoc, podkreśla, że „nawet najkrótsza chwila towarzyszenia, rozmowy może pomóc. To nie chodzi o pieniądze, ale o poświęcony czas”.
Ludzi trzeba przede wszystkim słuchać – mówi Łukasz Kosielak, jeden z inicjatorów Sylwestra z Ubogimi. Dodaje, że: Na co dzień ubogich wszyscy pomijają, ktoś im da 2 zł i biegnie dalej. Dlatego chcemy, by w ten jeden wieczór nasi goście poczuli, że są wyjątkowi. Dbamy o imienne wizytówki na stołach, chcemy by każdy z nich wiedział, że jesteśmy tu z nim i dla niego.
Muzyka, taniec, śpiew
Sylwester to dla gości przede wszystkim czas, kiedy mogą poczuć się normalnie. Usiąść do stołu, zjeść przygotowywane specjalnie dla nich specjały, porozmawiać, ale także wczuć się w klimat sylwestrowej nocy. Po przełamaniu pierwszych lodów, już po kilku piosenkach parkiet zapełnił się tańczącymi gośćmi i wolontariuszami. Nie zabrakło także wspólnych zabaw, prowadzonych przez wodzirejkę Alicję, już od czterech lat posługującej na katowickim Sylwestrze.
Bez Niego nic by nie było
Tym co wyróżnia Sylwestra z Ubogimi jest jego duchowy wymiar. Zarówno goście, jak i wolontariusze przez cały wieczór mieli szansę skorzystania z sakramentu pokuty, a o 23.00 wysłuchali konferencji ks. Łukasza Pipera, jednego ze współorganizatorów wydarzenia, który mówił:
Choćbyś był nie wiadomo jak pognieciony przez grzech, przez życie to Jezus chce Ci pokazać Twoje dobre serce. Jeśli myślisz, że nic już nie osiągniesz – jesteś w błędzie, bo On może zrobić z Twoim życiem wszystko, niezależnie od tego, gdzie teraz jesteś.
O północy odbyła się Msza święta w intencji wszystkich przygotowujących i uczestniczących już po raz czwarty w tej niezwykłej inicjatywie. Goście otrzymali upominki na rozpoczynający się nowy rok.
Organizatorzy, co roku upewniają się, że Sylwester z Ubogimi jest dziełem Bożym.
Gdyby nie Bóg nic by z tego nie było, bo to wszystko po ludzku było tak niedopracowane, że nie powinno działać. Ten rok jest paradoksalny – najpóźniej zacząłem, najwięcej rzeczy zawaliłem, a wyszło najlepiej. Wcześniej próbowałem robić wszystko sam, a teraz wiem, że gdyby nie Pan Bóg to nie miałoby szansy wypalić – dodaje Łukasz Kosielak.