separateurCreated with Sketch.

Nie wiem, kiedy się pożegnamy, ale to zaszczyt być Twoim tatą…

MICHAEL SCOTT PUCKETT
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ewa Rejman - publikacja 08.01.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Jesteś moją piękną, małą dziewczynką. Kocham Cię i jestem z Tobą” – szepce Michael Puckett trzymając na rękach swoją córeczkę. Według prognoz lekarzy to, że Blakely żyje już osiem miesięcy jest czymś nadzwyczajnym. Rodzice każdy dzień ze swoją córeczką traktują w kategorii cudu.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Emily i Michael z radością szli na kolejne badanie USG. Nie mogli się już doczekać, aż zobaczą na ekranie twarz swojego wyczekanego dziecka. Żadne z nich nie mogło być przygotowane na to, co usłyszą od lekarza prowadzącego ciążę.

 

Nie zgodzili się na aborcję

Z główką ich córeczki coś było zdecydowanie nie w porządku. Jej mózg nie rozwijał się prawidłowo, a szczegółowe badania pokazały, że zamiast dwóch półkuli wykształciła się tylko jedna. Dzieci z podobną wadą zazwyczaj umierają jeszcze przed narodzeniem lub zaraz po nim. Lekarze doradzali aborcję i podkreślali, że decyzja powinna być podjęta jak najszybciej, bo Emily przekroczyła już 20. tydzień ciąży.

Młode małżeństwo zdecydowało od razu: życie ich córeczki ma znaczenie, bez względu na to, jak długo będzie trwało. Byli przerażeni, źli, smutni i zagubieni, ale jednocześnie na swoim blogu pisali: „chcemy jej i cieszymy się, że właśnie ona jest naszą dziewczynką. Chcemy ją trzymać na rękach, widzieć, całować i przytulać. Jest naszym maleństwem, należy do nas i cieszymy się, że Bóg nam ją dał”.

 

Blakely chce żyć

28 kwietnia 2017 roku urodziła się małą Blakely. Pierwszym uczuciem, które uderzyło rodziców była ulga – ich dziecko żyje! „Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale kiedy trzymałem Blakely, a obok mnie leżała Emily, byłem całym sercem przekonany, że Bóg jest lepszy niż mogę sobie wyobrazić. Usłyszał mój płacz, był dla mnie Ojcem, trzymał mnie i kochał mnie przez cały ten czas” – pisał Michael na blogu.

Blakely cierpiała na uciążliwe drgawki, jej tętno często spadało. Rodzice nie wiedzieli, czy spędzą z córeczką minuty czy dni. Dziewczynka jednak walczyła dzielnie i bardzo chciała żyć dalej. Lekarze zainstalowali jej specjalną rurkę, przez którą miała być karmiona i podali leki przeciwdziałające drgawkom. W końcu Emily i Michael mogli zabrać dziecko do domu.

 

Żyć pełnią życia. Z chorym dzieckiem

Nie chcę żyć nieustannie przygotowując się na śmierć, chociaż wiem, że ona nadejdzie. Nadejdzie zresztą nie tylko dla Blakely, ale kiedyś również dla mnie. Nie chcę żyć w cieniu śmierci, ale raczej pełnią życia – choć w tej pełni zawiera się też ból. Chcę dać jej wszystko, co najlepsze, dać jej cały świat, ale wiem, że jestem wezwany, żeby w pewnym momencie pozwolić jej odejść – pisze Michael.

Blakely uśmiecha się, nauczyła się podnosić głowę, siadać i sięgać po różne przedmioty. Często musi jednak wracać do szpitala, bo każdą infekcję przechodzi bardzo ciężko, a lekarze mają także problem z kontrolowaniem jej nawracających napadów drgawek.

Michael pisze, że za każdym razem radość daje mu możliwość przedstawienia się przy wejściu do szpitala. „Michael Pluckett, tato Blakely” – mówi wtedy. Czuje, że to zaszczyt być tatą swojej ukochanej córeczki. Razem z żoną dzielą się w internecie filmikami z jej życia, zdjęciami, małymi osiągnięciami. Nie są przecież gorsi niż tysiące innych rodziców, a ich dziecko nie jest mniej ważne.

 

Blakey pokazała mi miłość Boga

Emily i Michael zawsze byli ludźmi wierzącymi, ale sytuacja, w której się znaleźli, paradoksalnie jeszcze bardziej zbliżyła ich do Boga.

Blakely pokazała mi, że ja też jestem ukochanym dzieckiem Boga. Przez jej życie widzę nadzieję na zmartwychwstanie ciała, a w jej cierpieniu miłość Boga, którą Jezus pokazał na krzyżu. Wiem, że jej ból nie jest bezsensowny. Jezus nadał mu znaczenie przez swoje własne cierpienie na krzyżu – pisze Michel.

We wpisach na jego blogu smutek i strach przed nadchodzącą śmiercią dziecka przeplata się z zaufaniem w to, że Bóg wie to, czego Michael jeszcze nie pojmuje. „On jest Tatusiem, który bezpiecznie przeniesie moją córeczkę przez ten moment. On jest Tatusiem, który się nie boi, bo wie, jak to jest być zranionym, rozbitym, cierpieć. On jest Tatusiem, który kocha swoje dzieci w pełni, a Blakely pokazała mi, jak głęboka jest ta miłość. Pisanie tego przychodzi mi z trudnością, te zdania zawierają łzy” – czytam na blogu Michaela.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!