Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 29/03/2024 |
Wielki Piątek
Aleteia logo
Kultura
separateurCreated with Sketch.

Film o Ignacym Loyoli w kinach! Rozmawiamy z Andreasem Muñozem, odtwórcą roli świętego

IGNACIO, FILM O LOYOLI

Jesuit Communications

José Luis Panero - 12.01.18

Przeszedł drogę od hulaki i podrywacza zanurzonego w grzechu, po jednego z największych świętych w dziejach Kościoła. Historia Ignacego Loyoli w reżyserii Paolo Dy w kinach!
Wielki Post to czas modlitwy i ofiary.
Pomóż nam, abyśmy mogli służyć Ci
w tym szczególnym okresie
Wesprzyj nas

12 stycznia do kin wchodzi film o św. Ignacym Loyoli – jednym z największych świętych w historii Kościoła, człowieku, z którego „szkoły duchowości” do dziś korzystają tysiące ludzi na całym świecie.

„Ignacy Loyola” w reżyserii Paolo Dy to film produkcji filipińskiej, w którym występuje cała plejada hiszpańskich aktorów, na czele z Andreasem Muñozem w roli tytułowej. To rodowity madrytczyk, ma 27 lat i niedawno promował film o założycielu zakonu jezuitów w swojej ojczyźnie. Miłośnik sportów, jest jednym z najpopularniejszych aktorów hiszpańskiego młodego pokolenia. Zadebiutował w kinie w filmie „Kręgosłup diabła” (Guillermo del Toro, 2001), a na swoim koncie ma również bogaty i różnorodny dorobek teatralny – grał na wielu scenach w kraju i za granicą, może poszczycić się m.in. rolą Hamleta.

Andreas Muñoz: Jestem katolikiem i nie mam z tym problemu

José Luis Panero: Jesteś młodym człowiekiem i to raczej nietypowe, aby ktoś taki, niezależnie od religijności czy wyznawanej wiary, interesował się filmami lub osobowościami związanymi z Kościołem.

Andreas Muñoz: Nie mam problemu z przyznawaniem się do tego, że jestem katolikiem i że moja praca polega na graniu w filmach.

Dlaczego zgodziłeś się zagrać św. Ignacego Loyolę?

To nie tylko wybitna postać historyczna. To był światowy człowiek, który przeżył nawrócenie i pozostawił po sobie bardzo ważną spuściznę. Jakże nie podjąć się interpretacji tak fascynującej postaci?!

Czy scenariusz zawierał klucz do kreacji tak szczególnej osobowości?

Tak, w dużej mierze dostarczył mi wystarczających wskazówek do tego, abym mógł spotkać się tak z Íñigo[1], jak i z Ignacym.




Czytaj także:
Czy „Milczenie” to wartościowy film dla wierzących? O czym się nie mówi…

Proces nawrócenia Ignacego Loyoli jest emocjonujący

Zarówno jeśli chodzi o człowieka, jak i świętego, czyż tak?

Właśnie tak. To, co mnie najbardziej pociągało w scenariuszu i co wydawało się najważniejsze, to konstruowanie postaci. Spodobało mi się, że nie zjawia się ona od razu cała i gotowa. To był całkiem skomplikowany proces, jednak tym bardziej emocjonujący. Zanurzyć się całkowicie w życiu innego człowieka – to dotyka nas nie tylko jako zawodowców, lecz również dużo głębiej, jako ludzi. Poza tym, odczuwałem już wtedy w stosunku do mojego bohatera szczególny podziw.

Jak odróżniłeś jednego od drugiego?

Ci dwaj to był przecież jeden, ten sam człowiek. Choć w pierwszej części chciałem, by stało się jasne i oczywiste, że mamy do czynienia z człowiekiem nieokrzesanym, wojowniczym, zawziętym, bez większych dylematów moralnych, bardzo zdeterminowanym, perfekcjonistycznym i próżnym. W następnej części filmowej historii starałem się ukazać różne odcienie i aspekty świętości, które stopniowo zawładnęły moim bohaterem – stawał się coraz bardziej uduchowiony i pielgrzymujący. Reżyser Paolo Dy i ja chcieliśmy dać poznać Íñigo w jego egoizmie i w jego ogniu, a gdy zbudowaliśmy obraz świętego, to tak, jakbyśmy zanurzyli się w wodzie. Na koniec film ukazuje, że Ignacy zdołał odnaleźć równowagę między ogniem i wodą. To było wielkie wyzwanie.




Czytaj także:
Jak św. Filip Neri wyprzedził o 500 lat papieża Franciszka

Co mają wspólnego „Ćwiczenia duchowe” i teatr?

Co wiedziałeś o tej postaci przed kręceniem filmu?

Nic. Dopiero wtedy zacząłem go poznawać – czytałem jego biografie, chodziłem po muzeach i analizowałem obrazy. Robiłem wszystko to, co mi mogło pomóc w nim się zanurzyć. To było bardzo interesujące. Znajdowałem wiele informacji na temat Ignacego Loyoli w wieku około 35 lat, jednak nic z czasów wcześniejszych, a to jest najważniejszy okres z życia Loyoli w filmie.

Ile jest obecnie św. Ignacego Loyoli w Tobie? Odkrywasz go w sobie?

Całkiem sporo. Szczególnie w tym, co znaczy dla współczesnego świata. Już wyjaśniam. W dzisiejszych czasach wszystko dzieje się bardzo szybko, nie zatrzymujemy się, aby pomyśleć albo wysłuchać kogoś, kto jest obok nas. To w przeszłości znajduje się klucz do naszego życia i do naszej przyszłości. W tym sensie czytanie „Ćwiczeń duchownych” bardzo mi pomogło. Warto przypomnieć, że stosowana w teatrze metoda Stanisławskiego opiera się na „Ćwiczeniach” Loyoli.

Jakie przesłanie chciałbyś pozostawić widzom filmu?

Że ciężka praca popłaca i że nie jesteśmy sami. Każdy z nas ma swoje marzenia, swój cel. Jeśli starasz się z całych sił do niego dotrzeć, to na pewno Ci się uda.


Błogosławiona Itala Mela

Czytaj także:
Od młodzieńczego ateizmu do świętości. Itala Mela: nowa błogosławiona

Jeśli nie widzisz wideo kliknij

*Lista polskich kin, w których od 12 stycznia można oglądać film TUTAJ
**Portal Aleteia Polska objął film patronatem medialnym

[1] Baskijskie imię, jakie otrzymał na cześć świętego Íñigo de Oña, opata klasztoru benedyktyńskiego. W późniejszych latach, 1537-1542, zmienił je na „bardziej uniwersalne” – Ignacy.

Tekst ukazał się w hiszpańskiej edycji portalu Aleteia

Tags:
filmIgnacy Loyolarecenzja
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail