Jedni się zachwycają, inni prychają z oburzeniem. Promowany przez zagraniczne marki trend na zakrywanie ciała się umacnia, także dzięki nowym „religijnym szafiarkom”. Moda na skromność to chwyt marketingowy czy reakcja na społeczną potrzebę tradycyjnego definiowania kobiecego seksapilu?
W czasach pornokracji
Wojciech Cejrowski w radiowej Trójce utyskiwał niedawno nad upadkiem obyczajów w kwestii pokazywania kobiecego ciała publicznie. Wspominał czasy, kiedy to wywieszona w Warszawie pierwsza zachodnia reklama koronkowych majtek wzbudziła powszechne zgorszenie, a billboardy z modelkami w rajstopach „Palmers” zaklejano gazetami, by uchronić dzieci przed gorszącym widokiem.
Granice swobody obyczajowej się przesunęły. Nagie kobiece ciało widujemy obecnie każdego dnia: na ulicach, w gazetach, reklamach, mediach. Mimo prób ograniczenia nagości np. na Instagramie, którego użytkownikami są również dzieci, co chwila pojawiają się kolejne sposoby na obejście cenzury. Jednym z nich jest najnowszy #onefingerselfiechallenge, „zabawa” polegająca na robieniu sobie nagiego selfie w taki sposób, by zakryć części intymne… jednym palcem.
Zalew nieprzyzwoitej estetyki stał się niestety znakiem naszych czasów. Paść ofiarą pornografii możemy na przykład wsiadając z dzieckiem do samochodu na parkingu w centrum miasta – ulotki agencji towarzyskich są wtykane za szyby, w zasięgu rąk malucha.
#Modestfashion trendem roku 2018?
Równocześnie od kilku lat obserwujemy skłanianie się kultury masowej ku skromności, religijnym wartościom i poszanowaniu godności człowieka. Kampanie społeczne promujące karmienie piersią publicznie (a piętnujące wyzywające dekolty), blogi o „modzie religijnej” (uwzględniającej tradycje muzułmańskie, chasydzkie czy katolickie), i mainstreamowe marki, które odchodzą od tzw. porn chic na rzecz grzecznych stylizacji, to zjawisko które elektryzuje socjologów mody. Czy negowanie pornotrendów to wyłącznie wyrachowany marketing? Według Jess Cartner-Morley z magazynu The Guardian, to nie przypadek, że zwrot ku skromności zbiegł się w czasie ze skierowaniem uwagi gigantów mody ku rynkom wschodnim, muzułmańskim, i generalnie – ku kobietom zakrywającym ciało z powodów religijnych.
Zakrywanie – nie tylko dla muzułmanek
Kto uważnie śledzi świat mody, ten wie, że hidżaby, abaye i burki od dawna są sprzedawane przez luksusowe marki. Jess Cartner -Morley zauważa jednak, że dopiero od niedawna oferuje je nawet Nike. Faktycznie, muzułmańskie akcesoria stały się ostatnio łatwiej dostępne, ale nie jest tajemnicą, że zamożne arabki to od lat pokaźna grupa klientek domów mody Louis Vuitton czy Armani.
Kraje takie jak Arabia Saudyjska to ogromny rynek zbytu dla dóbr luksusowych. „Różnica polega na tym, że dawniej nie tworzono osobnych kolekcji dedykowanym względom religijnym” – mówi Iga Pietrusińska, absolwentka włoskiego IED, wieloletnia pracownica jednego z najważniejszych showroomów z luksusową odzieżą w Mediolanie. „Do tej pory, jeśli w kolekcji danego projektanta znajdywały się suknie spełniające religijne wymogi muzułmanek, to znaczy długie i czarne, to kupcy z saudyjskiego butiku Harvey Nichols kupowali je w hurtowych ilościach. Teraz projektanci tworzą osobne kolekcje celowo dedykowane określonym grupom i wyznaniom” – dodaje. Czy zjawisko dotyczy jedynie muzułmanów?
Dolce & Gabbana, marka która niedawno wprowadziła do swojej oferty suknie abaya, już od pewnego czasu pragnie identyfikować się z wartościami religijnymi i tradycyjnymi. Na wybiegach regularnie pojawiają się matki z dziećmi, kobiety w ciąży, a kampanie przedstawiają wielopokoleniowe rodziny spędzające czas przy wspólnym stole. Twórcy D&G, pochodzący z katolickiej Sycylii Domenico Dolce i Steffano Gabbana, mimo że otwarcie przyznają się do homoseksualizmu, poinformowali oficjalnie, że sprzeciwiają się małżeństwom gejów.
Pamiętamy też, że to suknię Dolce & Gabbana założyła Melania Trump na audiencję u Ojca Świętego. Czy marka Dolce & Gabbana faktycznie zyskuje na „tradycjonalistycznej” identyfikacji marketingowej? Złośliwi twierdzą, że to tylko chwyt, który ma być odpowiedzią na przemiany w masowej świadomości. A jednak, coraz więcej klientów wybierając sklep kieruje się nie tylko stylem, ale wartościami, które dana marka reprezentuje. Niekiedy wartości stoją wyżej niż produkt – wiele luksusowych domów mody zrezygnowało ostatnio ze sprzedaży naturalnych futer.
View this post on InstagramA post shared by Haute Hijab (@hautehijab) on
Rewolucja Gucci
Futra porzucili m.in. Armani, Michael Kors i Gucci. Ta decyzja, to dla tej ostatniej marki prawdziwa rewolucja, która dobrze oddaje kierunek zmian w mainstreamowej modzie. To właśnie Gucci jest obecnie jedną z najbardziej popularnych i trendotwórczych marek luksusowych. To ich stylizacje są kopiowane, to na ich torebki i paski nastolatki na całym świecie odkładają kieszonkowe.
Jeszcze 15 lat temu Gucci kojarzył się z soft porno, a ich niektóre reklamy były cenzurowane z powodu zbyt śmiałych ujęć półnagich modelek. Dziś marka lansuje grzeczny look w stylu retro, trochę babciny, trochę bigbitowy, trochę sportowy, jak z lat 80. Dzięki Gucci zapanowała moda na zakrywanie ciała. Znów popularne są klasyczne dżinsy i T-shirty, a nowe perfumy Gucciego Bloom reklamują naturalne dziewczyny w sukienkach zakrywających dekolt po szyję.
Zwrot Gucci ku wyważonej estetyce (którą jednak trudno nazwać skromną, z powodu licznych dekoracji, kolorów i ekscentrycznych zestawień), oznacza też umacnianie się globalnej tendencji na negację mody fast fashion. Marki odwołują się do pewnej nostalgii – powracają dawne logotypy, stare modele torebek i T-shirtów. Cenne są akcesoria „vintage” i oryginalne wzory z lat 70.