separateurCreated with Sketch.

Dramat Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Rozmowa z abp. Światosławem Szewczukiem

ARCYBISKUP ŚWIETOSŁAW SZEWCZUK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

W kwietniu 1945 roku aresztowano naszych wszystkich biskupów, przełożonych klasztorów i księży, wybitnych liderów duchowieństwa. Byli oni szantażowani, a nawet torturowani przez NKWD.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Dialog leczy rany. O Bogu, Kościele i świecie” – pod takim tytułem ukazała się książka-wywiad z arcybiskupem większym kijowsko-halickim Światosławem Szewczukiem. Rozmowę przeprowadził Krzysztof Tomasik, szef działu zagranicznego Katolickiej Agencji Informacyjnej. Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego – a także muzyk, medyk i przyjaciel papieża Franciszka – po raz pierwszy wyczerpująco i szczerze opowiada o przeszłości i teraźniejszości najliczniejszego na świecie katolickiego Kościoła wschodniego i nie tylko. Książka ukazała się nakładem krakowskiego wydawnictwa „Znak”. Prezentujemy fragment tej rozmowy.

Krzysztof Tomasik: W 1944 roku tereny zachodniej Ukrainy po raz kolejny zajęła armia sowiecka. W roku 1945 biskupi zostali aresztowani i otrzymali długie wyroki więzienia. W 1946 roku we Lwowie odbył się pseudosobór, podczas którego doszło do likwidacji UKGK. Rozpoczął się nowy okres męczeństwa…

Abp Światosław Szewczuk: Czas po likwidacji naszego Kościoła był czasem wielkiej próby, próby dla naszej eklezjalności. Pamiętajmy, że w takich okolicznościach wszelkie ludzkie ideologie upadają.

W tym okresie nasi męczennicy okazali się przede wszystkim męczennikami za jedność naszego Kościoła. Przypomnijmy, że władze sowieckie postawiły im tylko jeden warunek: mają się wyrzec swojego Kościoła i jedności z papieżem. Obiecywano, że zostaną w swoich parafiach, będą mieli pensje i ubezpieczenie, a ateistyczne państwo sowieckie będzie ich tolerować.

Nie było żadnych żądań odnośnie do wyrzeczenia się narodowości i tym podobnych, tylko jedno: wyrzec się papieża i zjednoczyć się z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym.

 

Nie obiecywano zatem żadnej autonomii, lecz zapowiadano od razu całkowitą likwidację?

Absolutnie żadnej autonomii, tylko likwidacja. W kwietniu 1945 roku aresztowano naszych wszystkich biskupów, przełożonych klasztorów i księży, wybitnych liderów duchowieństwa. Z grupy księży greckokatolickich utworzono tak zwaną grupę inicjatywną. Byli oni szantażowani, a nawet torturowani przez NKWD.

Komunistyczne władze uznały ich za jedyną legalną reprezentację Kościoła greckokatolickiego, co oznaczało, że według sowieckiego prawa nie ma on innych przedstawicieli, a ci, którzy nie chcą się poddać, nie są członkami Kościoła. Grupa ta zaczęła agitować za zerwaniem więzi z papieżem i przyłączeniem się do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

Jeden z uczestników pseudosoboru opowiedział mi, jak groteskowo wyglądała akcja likwidacyjna. „Pewnego dnia wieczorem przyjechali do mnie na plebanię funkcjonariusze NKWD i zapytali: »Czy otrzymałeś już dokument od Kostelnyka?«.

Nie miałem. »To idziesz z nami« – powiedzieli. Kostelnyk był jednym z liderów grupy inicjatywnej. Tej nocy przywieziono do więzienia i zamknięto połowę księży z całego naszego dekanatu. Nie wiedzieliśmy, co się stanie z nami jutro. Całą noc księża spowiadali się wzajemnie, bo myśleli, że nazajutrz wszystkich wymordują.

Następnego dnia wsadzono nas na ciężarówki i zawieziono do soboru Świętego Jura we Lwowie. Tam powiedziano nam: »Jeżeli będziecie głosować tak jak trzeba, wrócicie do domu«. I wielu zagłosowało »tak jak trzeba«, żeby wrócić do domu. Ale nie podpisywaliśmy żadnego dokumentu. Nie mieliśmy też pomysłu, co dalej robić. Zdawaliśmy sobie sprawę, że chodzi o oderwanie od Kościoła katolickiego, ale nikt tego nie traktował poważnie”.

Tak relacjonował mi te wydarzenia jeden z uczestników pseudosoboru, wówczas młody ksiądz. Władze zorientowały się, że żaden z księży niczego nie podpisał, więc tego księdza zmuszono, by napisał tekst deklaracji. Opowiedział mi, jak dalej potoczyły się wypadki: „Przygotowałem taki tekst i pomyślałem z satysfakcją, że jeszcze dzisiaj nawet papież się pod nim podpisze. Jego treść brzmiała: »My niżej podpisani opowiadamy się za pojednaniem pomiędzy Kościołem katolickim i prawosławnym«”. I wszyscy się pod nim podpisali.

 

Jaka była reakcja NKWD?

Przyjechał Kostelnyk i powiedział, że deklarację zobaczył oficer NKWD i zdecydował, że jest niewystarczająca i trzeba wyraźnie napisać, że jest się za likwidacją Kościoła greckokatolickiego oraz wstępuje się do Kościoła prawosławnego. Ale po chwili machnął ręką i powiedział, żeby zostawić to tak, jak jest. Jak widać, w tej wielkiej tragedii były i momenty komiczne.

Księża jednak od razu zrozumieli, że pod bezwzględnym naciskiem komunistycznych władz został zlikwidowany Kościół greckokatolicki. Większość księży aresztowano i skazano ich na wieloletnie więzienie. Wielu z tych, którzy przeszli do Kościoła prawosławnego, i tak po krótkim czasie nie mogło pełnić żadnych kapłańskich funkcji. Sam Rosyjski Kościół Prawosławny został prawie całkowicie zniszczony i działał w bardzo ograniczonym zakresie.

Kiedy po śmierci Stalina w 1953 roku wrócił z więzienia biskup Mykołaj Czarnecki, wielu tych księży, którzy po pseudosoborze wstąpili do Kościoła prawosławnego, przychodziło do niego do spowiedzi. On udzielał im rozgrzeszenia i ponownie przyjmował ich do Kościoła greckokatolickiego, dzięki czemu na nowo stawali się jego bardzo ważną częścią.

Krzysztof Tomasik, Światosław Szewczuk, „Dialog leczy rany. Abp Światosław Szewczuk”, wydawnictwo „Znak” 2018.