I o to chodzi. Żeby przepraszać, przebaczać i łączyć. To nie my zbawimy świat, Pan Jezus zbawia. My mamy dać świadectwo miłości, jedności, sprawiedliwości, życia wspólnego. I to jest Kościół.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Z bp. Rudolfem Pierskałą, biskupem pomocniczym diecezji opolskiej, doktorem habilitowanym nauk teologicznych, rozmawia Małgorzata Bilska.
Małgorzata Bilska: W większości parafii diecezji opolskiej mieszkają przedstawiciele mniejszości niemieckiej. Jak ksiądz biskup widzi rolę Kościoła, jeśli chodzi o budowanie mostów między narodami?
Bp Rudolf Pierskała: Teraz przybywa też do nas wiele osób z Ukrainy. Studiują tu i pracują. W Opolu w każdą niedzielę jest sprawowana Eucharystia w liturgii obrządku greckokatolickiego.
W kościele greckokatolickim?
Nie, jest wyznaczony kościół rzymskokatolicki, gdzie posługuje dwóch księży, jeden starszy, drugi młodszy; są birytualistami. W Kędzierzynie Koźlu, gdzie się urodziłem, jest kościół prawosławny. Na południowych krańcach diecezji pozostali jeszcze ludzie mówiący językiem morawskim. Śpiewają pieśni, nieszpory po morawsku.
Czytaj także:
Jeden ksiądz i dwie różne katolickie liturgie. Birytualista łączy Wschód z Zachodem
Przed wojną południowa część obecnej diecezji opolskiej należała do diecezji ołomunieckiej, dlatego mamy tu wpływy czeskie. W moich stronach rodzinnych wiele słów jest z języka czeskiego. Dej se pozor, kaj idziesz – na przykład.
(Śmiech)
Dej pozor vlak! U nas tak się mówiło, to jest nasza gwara.
Co to znaczy?
Pozor vlak czyli: Uważaj pociąg! Przed przejazdem kolejowym w Czechach. A u nas: Dej pozor.
Rozmawiamy w Prudniku, kilka kilometrów od granicy z Czechami.
Tak. Moja rodzinna miejscowość leży może 70 km od granicy czeskiej, ale te wpływy były zawsze. I czeskie, i niemieckie, i austriackie. Co pokazuje różnorodność.
Na którą składa się też obecność 2,5 tysiąca Romów.
W Kędzierzynie Koźlu jest duża mniejszość romska, był duszpasterz Romów. Jak chodziłem do szkoły, do technikum, obok mieszkali Romowie. Pamiętam, jak po wioskach jeździli. Wielokulturowość jest związana z wieloma językami, z pobożnością w różnych językach.
Abp Nossol powiązał to ekumenicznie. To była ta jego mądrość. Mówił o ekumenicznym języku serca, czym się wyróżnia. W języku serca się modlimy, liczymy pieniądze i przeklinamy.
Piękne. Wielu Polaków nie doświadczyło obcowania z sąsiadami, którzy się od nich różnią. W krajach wielokulturowych takich, jak choćby Liban, ekumenizm jest dialogiem życia. I nas sprowadza się zazwyczaj do debat akademickich. W jaki sposób przejść na poziom codzienności?
Nawet w naszym regionie nie jest już tak, jak było lat temu 20 czy 30. Starsze pokolenie albo zmarło, albo jest w takim wieku, że nie daje rady. Młodzi znają dobrze język niemiecki, język angielski, ale się w nich nie modlą. Ani nie liczą pieniędzy, ani nie przeklinają…
Młode pokolenie ma charakter europejski. Pojawiły się nowe możliwości. Wyjeżdżają, pracują za granicą, mają nowe kontakty. To powoduje wymieszanie kultur. Także u nas miesza się ludność autochtoniczna i ci, którzy przybyli z innych terenów. Małżeństwa różne kulturowo żyją razem, mają dzieci już drugie i trzecie pokolenie. Różnice i granice, o których myślą mieszkańcy spoza Opolszczyzny, u nas nie są takie. Nie prowadzą do podziałów.
Nie ma napięć na tym tle?
Żadnych nie widzę. Jest wspólna Pielgrzymka Narodów do Zlatych Hor (sanktuarium Panna Maria Pomocná). We wrześniu pielgrzymują Polacy, Czesi, Romowie i Niemcy. W pierwszą niedzielę czerwca na Górę Świętej Anny idzie pielgrzymka wszystkich mniejszości narodowych diecezji opolskiej. Romowie ubrani w swoje stroje, śpiewają pięknie. Jest część czeska, morawska i niemiecka, największa – choć starsze pokolenie wymiera. W wielu parafiach jest nadal jedna msza w niedzielę w języku niemieckim, ale to już nie to, co było lat temu 30.
Czytaj także:
Marek Mendyk: Biskup, który dąży do harmonii i stosuje dietę św. Hildegardy [rozmowa]
List biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” był pozytywnym gestem ponad różnicami. Z takiego budowania mostów słynął abp Alfons Nossol, opolski ordynariusz emeryt.
I o to chodzi. Żeby przepraszać, przebaczać i łączyć.
To rola Kościoła?
Jesteśmy grzesznikami i jak wyjdę naprzeciw drugiego, wtedy buduję most. Jak stawiam granice, mury – i podkreślam je, mostu się nie zbuduje. Ale się go zerwie. Chociażby był słaby, stary, ale on ma przenieść na drugą stronę. Przeprowadzić. Jak się go zerwie, to co?
Nie ma drogi powrotnej.
To już „po ptokach” – jak to się u nas mówi. I koniec. Dlatego to jest ważne między ludźmi – w rodzinie, w domu, w pracy. Gdziekolwiek. By ten most budować, podtrzymać. A nie niszczyć go.
Trzeba przy tym wyjść poza pretensje i wzajemne urazy. Nie podsycać ich. Jak się podsyca nienawiść, choć to może za dużo powiedziane, demony złe się obudzą. Pan Jezus mówił o pokoju, o jedności: „Aby byli jedno”. Modlił się o jedność uczniów. To jest ważne, budowanie jedności.
Jesteśmy rodziną Chrystusa: Polacy, Niemcy, Rosjanie, ludzie z Moraw…
Pierwsze przykazanie, najważniejsze. Miłość bliźniego. I jeszcze jedno. Nawrócenie i wiara w Ewangelię. To jest źródło, podstawa naszej chrześcijańskiej tożsamości Kościoła. E-wan-ge-lia. Wiara w Ewangelię. Nie tylko, że ją znamy, bo można wiedzieć, znać. Ale wierzyć, że to jest prawda… Według tego trzeba żyć. „Miłujcie swoich nieprzyjaciół”. To jest znacznie trudniejsze.
Jak mamy modlić się Ewangelią?
Papież Benedykt dał świetny przykład w Adhortacji o Słowie Bożym. Cztery punkty. Najpierw trzeba przeczytać tekst, żeby wiedzieć, o co w nim chodzi. Na przykład dzisiejszą Ewangelię – przeczytać ją raz, drugi raz, a może i trzeci. Jaka jest treść? To pierwszy etap. Drugi, trudniejszy. Co Pan Jezus mnie chce powiedzieć? Mnie. Pani. Teraz. Nie drugiemu, mnie. Mieć odwagę posłuchać.
Trzeci punkt: Co ja powiem Panu Jezusowi? Może będę przepraszał, prosił. Może dziękował. Ja zaczynam mówić do Pana Jezusa wtedy modlę się tym tekstem. Czwarty punkt. Trudny, ale bardzo ważny. Jakiego nawrócenia oczekuje ode mnie Pan Jezus dzisiaj? W oparciu o ten tekst. Serca? Postawy? Zachowania? Myślenia? Czy tekst mobilizuje mnie do nawrócenia? Co Pan Jezus chce, żebym zmienił w życiu? Co mam zrobić?
Tworzenie mostów zaczyna się od osobistego nawrócenia?
Od siebie. Jedność z Bogiem, ona jest ważna. Potem z najbliższymi. W kościele. Tam, gdzie pracuję, gdzie jestem. To nie jest takie proste. Mamy Wielki Post, jest właśnie czas na to. Uczmy się od Pana Jezusa budowania mostów, nie będziemy od niego lepsi. Powiedział „Nie jest uczeń nad Mistrza” oraz „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. My też musimy nawracać się, ale przy tym wierzyć w Ewangelię.
I „Nawracajcie się”, a więc zacznijcie od siebie, a nie od tych „innych”. Czego Pan Jezus oczekuje od uczniów? Dajcie świadectwo! Bądźcie moimi świadkami, w Jerozolimie, aż po krańce ziemi. Świadkami macie być. Wtedy On zrobi swoje. To nie my zbawimy świat, Pan Jezus zbawia. My mamy dać świadectwo miłości, jedności, sprawiedliwości, życia wspólnego. Ono kosztuje nieraz, aż do męczeństwa. Ilu mamy współczesnych męczenników? Jak dali świadectwo, to Pan Jezus przez nich zadziałał. I to jest Kościół.
Nie narodowy, powszechny.
Wierzę w jeden, święty, powszechny. Apostolski.
Czytaj także:
Miłości do ojczyzny nie można stawiać ponad wymagania Ewangelii. List abp. Depo