separateurCreated with Sketch.

Dziś też mamy do czynienia z herezjami. Dwie z nich są bardzo niebezpieczne

SKRĘPOWANA KOBIETA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Adam Poleski - publikacja 01.05.18, aktualizacja 18.03.2024
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W tej herezji droga do Boga jest traktowana na podobieństwo podręcznika do samorozwoju.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Jakiś czas temu papież Franciszek poświęcił sporo uwagi dwóm przeszkodom do świętości: skupieniu się na ideach wraz z odrzuceniem ciała oraz opieraniu się na zasługach przy kwestionowaniu łaski.

Ciało jako więzienie

Franciszek wypowiada się przeciw utożsamieniu zbawienia z przyswojeniem sobie pewnych idei na drodze wewnętrznego rozwoju. Według tej koncepcji adept pogłębia rozumienie pewnych prawd popartych wewnętrznym doświadczeniem. Ciało traktuje jako więzienie, z którego śmierć szczęśliwie nas wybawi.

Droga do Boga jest wówczas traktowana na podobieństwo podręcznika do samorozwoju. Kolejne rozdziały prowadzą do coraz głębszego rozumienia i wglądu, nikną kolejne przeszkody na drodze do rozumienia boskości. Kulminacją jest pewien rodzaj oświecenia – jedności z Bogiem polegającej na zerwaniu zasłony tajemnicy między Nim a nami.

Herezja gnostycyzmu

Tego typu postawa pojawiła się już w początkach chrześcijaństwa i była znana pod nazwą herezji gnostycyzmu. Współcześnie znów powróciła, dlatego papież Franciszek poświęcił jej sporo uwagi w swoich wypowiedziach i w adhortacji Gaudete et exsultate.

Opieranie zbawienia wyłącznie na poznaniu (greckie gnosis, stąd gnostycyzm) wikła człowieka w niemałe trudności. Pierwsi chrześcijanie również mieli ten problem, dlatego św. Jan pisze: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1 J 1,8). Było to skierowane z myślą o „wtajemniczonych” w głęboką, niemal tajemną wiedzę o zjednoczeniu z Bogiem.

Bardzo trudno jest opierać się na poznaniu i wglądzie, uwzględniając tajemnicę Wcielenia. Bóg jest blisko nas nie przez wiedzę, ale przez to, że dla nas stał się Emmanuelem – Bogiem z nami. „Duchowy samorozwój” ma duży problem z ciałem, również z ciałem Boga. Jezus bowiem był na ziemi bratem i przyjacielem ludzi, których spotykał.

W jaki sposób można przezwyciężyć tę trudność skupiania się na poznaniu? Wydaje się, że tym, co przezwycięża ową współczesną herezję jest dotyk, zarówno ten fizyczny, jak i „czułość serca”. Ciało daje nam możliwość bycia blisko tych, którzy nas potrzebują. Czułe spojrzenie, dotyk i słuchanie z miłością jeszcze bardziej zakorzenia w nas tajemnicę Wcielenia. Jezus może wtedy posługiwać się naszymi dłońmi.

Pelagianizm: zasłużyć na zbawienie?

Żyjemy w bardzo mocno indywidualistycznym świecie, który zwraca szczególną uwagę na to, co robimy, jakie są efekty naszych działań. W takim świecie pojawia się pokusa, aby utożsamić zbawienie z rezultatem moich zasług.

Papież Franciszek zwraca uwagę, że postawa ta znana była wcześniej jako herezja pelagianizmu. W takiej postawie otwarcie lub milcząco odrzucamy działanie łaski, wierząc w naszą wolę. To, co robimy, nasze dzieła i zasługi, mają wysłużyć nam zbawienie.

Tymczasem jak mówiła św. Teresa od Dzieciątka Jezus „pod wieczór życia stanę przed Tobą z pustymi rękoma”. Papież Franciszek pisze: „Wielokrotnie mówiliśmy, że Bóg w nas mieszka, ale lepiej powiedzieć, że to my w Nim mieszkamy”. Łaska odsłania prawdę o tym, jak bardzo jesteśmy zależni od Boga i jak bardzo potrzebujemy Jego działania i bliskości.

Perspektywa, w której możemy oddać się Bogu jako naszemu Przyjacielowi, nie zważając na nasze zasługi, jest prawdziwą radością. Wówczas śmierć przestaje być momentem niepokojącej ewaluacji naszych dokonań, a staje się spotkaniem z Umiłowanym. Zbawienie, a więc życie wieczne z Nim, jest darem łaski, a nie zapłatą za to, że byliśmy grzeczni lub wybitni, albo jedno i drugie.

Ani idea, ani zasługa

Obie postawy piętnowane przez Franciszka przeszkadzają nam w życiu duchem ośmiu błogosławieństw i odkrywaniu, że Jezus jest naszym jedynym Zbawicielem.

Dlatego ani poznanie, ani zasługi nie otwierają przed nami królestwa Bożego – bramy królestwa otwiera przed nami Ten, który powiedział o sobie „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6).