Aleteia logoAleteia logoAleteia
czwartek 18/04/2024 |
Św. Ryszarda Pampuri
Aleteia logo
Dobre historie
separateurCreated with Sketch.

Mimo niepełnosprawności pomaga innym. Teraz wyruszy rowerem do Rzymu [wywiad]

KAMIL MISZTAL

w PROTEZIE na ROWERZE/Facebook

Anna Gębalska-Berekets - 11.06.18

Kamil Misztal to sportowiec, który mieszka w Lublinie i jest prezesem fundacji „Krok do marzeń”. Jest też człowiekiem o ogromnym sercu – mimo że sam porusza się dzięki protezie, pomaga także innym ludziom.

Jest pomysłodawcą akcji „W protezie na rowerze”. To wyprawa, której celem jest pomoc podopiecznym fundacji oraz promocja aktywności osób z niepełnosprawnościami, które mimo trudności pięknie żyją, mają marzenia i pasje.

Już 2 lipca 2018 r. Kamil Misztal wyruszy przez Polskę, Czechy i Austrię do Rzymu. Do pokonania będzie miał blisko 3 tysiące kilometrów. O realizacji marzeń i pragnieniu niesienia pomocy innym opowiada Annie Gębalskiej-Berekets.

Dla mnie to normalne, że chodzę inaczej

Anna Gębalska-Berekets: Niepełnosprawny pomaga innym. Skąd u Pana taka potrzeba?

Kamil Misztal: Kilka lat temu zbierałem środki na moją wymarzoną protezę nogi. Było dużo różnego typu akcji charytatywnych: bale, koncerty, a przede wszystkim akcja zbierania nakrętek. Wszystko zakończyło się wielkim sukcesem. Wtedy pomyślałem, że fajnie by było w jakiś sposób odwdzięczyć się wszystkim za pomoc i spłacić „dług” wobec nich. Po drugie, wiedziałem, że jest bardzo dużo osób potrzebujących i pomyślałem – skoro mi się udało, to może uda się też zrobić inne akcje i pomóc innym.

I postanowił Pan założyć Fundację „Krok do Marzeń”…

Właśnie. Pomagamy zbierać środki na leczenie, rehabilitację, sprzęt ortopedyczny, promujemy aktywność fizyczną i sport wśród osób niepełnosprawnych. Spotykamy się także z młodzieżą w szkołach i mówimy o sporcie i osobach niepełnosprawnych, a także o ich potrzebach.

Jak stracił Pan nogę?

Gdy miałem rok i osiem miesięcy, wszedłem na piec kaflowy i poparzyłem całe nogi i dłonie. Obie nogi mi uratowano, później przechodziłem wiele operacji. Niestety, w prawej nodze mięśnie się nie rozwijały, a na stopie ciągle były rany, owrzodzenia i odciski. Lekarze stwierdzili, że najlepszym rozwiązaniem będzie amputacja. Zastanawiałem się prawie pół roku, ale podjąłem taką ciężką decyzję.

Był Pan wtedy bardzo młody…

Miałem 18 lat i to był jeden z najcięższych momentów. Z perspektywy czasu jednak uważam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Do tej pory przeszedłem prawie 30 operacji, ale i zrealizowałem swoje marzenie o tym, że będę jednak chodzić.

„Nie mam nogi” – niezwykle trudno przyjąć to do wiadomości. Jak Pan sobie poradził z tym faktem psychicznie i fizycznie?

Dla mnie było czymś normalnym, że chodzę inaczej. Zresztą cały czas radziłem sobie, jak mogłem: w butach ortopedycznych, o jednej kuli, czasem zdarzało się o dwóch. W międzyczasie cały czas wierzyłem i walczyłem o to, aby normalnie chodzić. Po 30 operacjach i ponad 20 latach udało się to zrealizować. W dużej mierze dzięki temu, że zawsze podchodziłem z uśmiechem do wszystkiego, potrafiłem myśleć optymistycznie. Myślę, że dzięki temu było mi łatwiej pokonać tę drogę.

Przez świat na rowerze. Bez nogi

Skąd u Pana pomysł na wyprawę „W protezie na rowerze”?

Rower towarzyszył mi całe życie, nawet przed amputacją, gdzie noga nie była w pełni sprawna. Do szkoły zamiast pieszo, zawsze wybierałem rower. Przed amputacją jeździłem głównie krótkie dystanse: do szkoły czy do sklepu. Po amputacji byłem pewny, że już nigdy na rower nie wsiądę. Jak to, bez nogi na rowerze? W protezie? Tak wówczas myślałem. Ale przełamałem się i okazało się, że jeździ mi się świetnie. Od dzieciństwa marzyłem o długich podróżach rowerem, zawsze imponowali mi kolarze, uwielbiałem oglądać wyścigi kolarskie. Zawsze chciałem być jak oni. Po wszystkich operacjach, dzięki którym zacząłem normalnie chodzić, wsiadłem na rower i pokonywałem coraz większe dystanse. Wtedy też  narodził się pomysł, aby połączyć długą podróż rowerem z akcją charytatywną i pomóc drugiemu człowiekowi.

W tym roku kolejna edycja. Komu będzie można pomóc?

26-letniemu Krzysztofowi Celejewskiemu, który w kwietniu uległ wypadkowi komunikacyjnemu. W jego wyniku stracił nogę. Chłopak miał wiele marzeń, które pękły jak bańka mydlana. Krzysztof jednak nie poddaje się i chce nadal być aktywny, pragnie się usamodzielnić i kontynuować pasję: lubi biegać. Podczas tej wyprawy zbieramy na protezę nogi dla Krzyśka oraz na dalszą jego rehabilitację.

Lubi Pan pomagać w realizacji pasji innych ludzi. A co jest Pana największą pasją?

Rower, kolarstwo. Na drugim miejscu piłka nożna. Zawsze lubiłem sport. Poza tym uwielbiam podróże oraz zwiedzanie różnych zakątków.

Skąd Pan czerpie tyle energii i siły na kolejne wyprawy i pomoc innym?

Od innych ludzi, z każdego ich dobrego słowa, wsparcia i uśmiechów. To daje mi mnóstwo energii, dzięki temu widzę, że to co robię ma sens. Motywuje mnie do dalszej, jeszcze cięższej pracy i dalszego pokazywania, że wszystkie nasze bariery są w głowie, a nie ciele. Można realizować swoje pasje mimo dysfunkcji i osiągać bardzo dobre wyniki sportowe. Miewam różne pomysły. Najczęściej coś wpada mi do głowy w najmniej oczekiwanym momencie.

Przygotowania do wyprawy można na bieżąco śledzić na facebookowym profilu akcji: „W protezie na rowerze” oraz na stronie internetowej fundacji: www.krokdomarzen.org




Czytaj także:
Tancerka bez nogi. „Czasem złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom”


XIA BOYU, BEZ NÓG NA EVEREST

Czytaj także:
Ma 69 lat, stracił obie nogi i właśnie… zdobył Mount Everest!


JAY TREGASKISS

Czytaj także:
Nie ma nogi, ale jego piłkarskie sztuczki przyprawiają o zawrót głowy!

Tags:
niepełnosprawnośćpasjapomoc
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail