Każda opowieść o powołaniu jest jedyna w swoim rodzaju. Ale – przyznajcie sami – historia s. Rity Clare Yoches ma w sobie coś naprawdę nietuzinkowego.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Anna Yoches nigdy nie podejrzewała siebie o to, że założy habit i welon. Co prawda dorastała w wierzącej rodzinie, chodziła do katolickiej szkoły i nie opuszczała niedzielnej mszy świętej, ale na tym kończył się jej rozwój duchowy. „Nigdy tak naprawdę nie słuchałam, co Bóg mówi” – przyznaje.
Zanim jednak wstąpiła do zgromadzenia Franciszkanek od Pokuty i Matki Bożej Bolesnej, spędziła wiele godzin na boiskach, stadionach i halach sportowych.
Jako młoda dziewczyna otrzymała 4-letnie stypendium koszykarskie na Uniwersytecie Detroit-Mercy. Jej trenerka Nikita Lowry Dawkins wspomina ją jako zawziętą zawodniczkę, która nigdy się nie męczyła. „Zawsze zastanawiałam się, czy jest człowiekiem, czy też nie. Była świetna. Dobrze, że mieliśmy ją w drużynie” – mówi na łamach Detroit Free Press.
Po ukończeniu college’u Anna odkryła dla siebie futbol amerykański. Dołączyła do drużyny Detroit Demolition. W ciągu czterech lat razem z koleżankami czterokrotnie obroniła tytuł mistrza w NWFL Championship. „Jej twardość na stadionie była w sprzeczności z jej humorem i uśmiechem” – stwierdza zawodniczka Aisha Thomas.
Czytaj także:
Kiedy uwierzyłaś, że nie jesteś piękna? Już czas, by odzyskać pewność siebie
S. Rita Clare Yoches – od stadionu do klasztoru
W marcu 2007 roku Anna usłyszała wezwanie Ducha Świętego. „Czułam, że w środku jestem chora i umierająca. To doprowadziło mnie do konfesjonału, po długim czasie”. Ksiądz polecił jej, by każdego dnia zaglądała do Pisma Świętego i zaczęła uczestniczyć w codziennej adoracji.
I to właśnie podczas jednej z takich modlitw poczuła się prawdziwie przyjęta przez Boga i zaczęła odkrywać Jego plan.
„Poczułam, jak Bóg Ojciec otulił mnie ramionami, przytulił mnie i przygarnął do piersi – jak tylko ojciec potrafi przytulić córkę – wspomina. – Moje życie na zawsze się zmieniło. Chciałam tylko więcej i więcej Jezusa”.
Zerwała z chłopakiem i powiedziała o wszystkim rodzinie i przyjaciołom. Byli w szoku, bo widzieli w niej głównie zapaloną imprezowiczkę. „Zachowywałam moją wiarę tylko dla siebie, dlatego ludzie byli bardzo zaskoczeni moją decyzją” – opowiada.
Nie ukrywa też, że pierwsze osiem lat w zakonie było dla niej trudnych. Mieszkała 4,5 godziny drogi od domu, rodziców mogła widywać tylko podczas dwutygodniowych wakacji w ciągu roku. Ale choć początkowo miała wątpliwości, teraz nie ma po nich śladu. 30 czerwca 2018 r. złoży śluby wieczyste.
Na dobre nie rozstała się też z futbolem. Co roku z okazji Święta Dziękczynienia organizuje rozgrywkę dla swoich 38 sióstr.
Czytaj także:
12 sposobów na lepsze zarządzanie czasem