Uśmiech i radość dla naszej duszy są tak samo ważne jak tlen dla naszych płuc – mówił często Louis de Funes, legendarny Żandarm z Saint Tropez we wszystkich wcieleniach, a także niezłomny komisarz Juve, ścigający Fantomasa. Słynny aktor i odtwórca postaci komediowych należał razem z Fernandelem i Bourvilem do trójki najbardziej znanych komików filmowych w dziejach X Muzy.
Trudno w to uwierzyć, ale Louis de Funès tak naprawdę zrobił międzynarodową karierę dopiero po 50-tce. Dlaczego? Bo prawdziwe życie zaczyna się właśnie w tym wieku, ripostował aktor na zbyt dociekliwe pytania ludzi filmu i dziennikarzy. Ale każdego, kto lubi i ceni twórczość de Funèsa, nie dziwi ten ważny przełom w życiu artysty, bo wie, że aktor musiał się sporo w życiu nauczyć i „namęczyć”, aby wreszcie osiągnąć upragniony sukces.
Mówił, ze stara się dbać o swój „warsztat pracy”, nie ze względu na „oszałamiającą karierę”, ale po prostu ze względu na swojego widza i dlatego, że aktorstwo dla niego było wielką pasją. Może właśnie z tego powodu jego pierwszy „warsztat pracy” to było naśladowanie – jak wspominał aktor – jego nieco złośliwej i temperamentnej ciotki.
A w innych wspomnieniach artysty dowiadujemy się, że tak naprawdę można w całej bogatej dramaturgii i ekspresji kreowanych przez de Funèsa postaci, odnaleźć… samych siebie. Nasze często skrywane ukradkiem „niedobory” charakteru, ujmując temat delikatnie.
Narodziny najsłynniejszego Żandarma
Z szerokim uśmiechem „od ucha do ucha” przypominamy sobie słynnego Żandarma. Jakie były jego narodziny? Musimy zobaczyć pierwszy, pilotujący serial film: „Żandarm z Saint Tropez”. Miejscowy policjant, wdowiec z córką, próbuje za wszelką cenę być autorytetem wśród lokalnej społeczności i obrońcą praw człowieka. Jeśli nie potrafi swoją pracą osiągnąć zamierzonego efektu w postaci akceptacji swojego otoczenia, to ucieka się do różnych forteli i tzw. życiowego sprytu.
Wielu wielbicieli talentu de Funèsa utożsamia te cechy osobowości ze swoim własnym charakterem. Ale na wszelki wypadek nikt z nas nie przyznaje się do postaci Cruchot, granej z tak wielką pasją we wszystkich odcinkach o sympatycznym, aczkolwiek złośliwym żandarmie…
Oto w pierwszych scenach filmu o dzielnym policjancie słyszymy, że wybiera się na próbę chóru do kościoła. Śpieszy się, ale po drodze widzimy jak ściga głodnego „przestępcę”, który próbuje ukraść kurę na obiad. Crouchot nakłada kajdanki i ciągnie z sobą aresztowanego do kościoła. Żegna się z dwa razy. Śpiewa na „cały regulator”, aby ukryć fakt, że przychodzi z aresztowanym do domu Bożego. Dopiero na prośbę proboszcza uwalnia z kajdanek mężczyznę.
Jakim człowiekiem jest słynny Żandarm z Saint Tropez? Wyjaśnia nam to słynna scena pościgu samochodem, który prowadzi zakonnica:
– Modlisz się synu? – pyta siostra.
–Tak! Tak! – żarliwie odpowiada Żandarm.
– Mam nadzieję, że masz wyrozumiałość dla ludzkich słabości? – kontynuuje siostra.
– Nie bardzo… – przyznaje Cruchot.
Na wiadomość, że awansował i przenosi się z małej miejscowości do Saint Tropez, wykrzyknął: Dzięki, Boże… Ja im pokażę!
Czytaj także:
Dlaczego Keira Knightley odmawia pewnych ról?
Słynny komik lektorem w kościele
Najbliższym przyjacielem, doradcą i menadżerem aktora była jego żona, którą poznał w czasie kursów teatralnych – Jeanne Augustine de Maupassant, która była sekretarką w teatrze. Wkrótce, w 1943 r. wzięli ślub. W 1944 r. przyszedł na świat ich pierwszy syn – Patrick, a w 1949 r. młodszy – Olivier de Funès. Młoda para zamieszkała w skromnym mieszkaniu pod Paryżem. Żona de Funèsa, pochodząca z arystokratycznego rodu, była prawnuczką sławnego pisarza Guya de Maupassanta.
Rodzina de Funèsów często jeździła do zamku Clermont, należącego wówczas do ciotki żony aktora. Syn Oliwier kilkakrotnie występował z ojcem, m.in. w filmie „Człowiek orkiestra”. Louisa de Funès był osobą niezwykle zaangażowaną w życie swojej parafii na przedmieściach Paryża. Potrafił każdego ranka o 7 rano przychodzić na mszę i czytać czytania. Pod koniec życia aktor skupił się na Lefebrystach i powrocie do liturgii łacińskiej w kościele.
Aktor często powtarzał, że „trzeba zawsze zaczynać od nowa” i „że wciąż jest na początku swojej drogi”.
Louisa de Funèsa zapamiętamy z świetnych kreacji u boku takich aktorów jak Bourvil czy Jean Gabin, Jean Marais. A także roli komisarza Juve’a w filmie „Fantomas”. Słynny komik w 1966 roku był nominowany do Oscara za brawurową rolę u boku Bourvila w filmie „Wielka Włóczęga”. Film ten obejrzało w Francji 12 milionów osób, co jak na lata 60. było fenomenem kinowym. Jednak najbardziej nieśmiertelną i bliską sercu pozostanie postać Ludvica Crouchota, dzielnego Żandarma z Saint Tropez.
Czytaj także:
Była u szczytu kariery aktorskiej. Wybrała życie za klauzurą
Czytaj także:
Gwiazdy zagranicznego kina, które są gorliwymi katolikami [Galeria]