separateurCreated with Sketch.

Miesiąc po ślubie, a ty jesteś rozczarowana małżeństwem? Nie ty jedyna!

KRYZYS MAŁŻEŃSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Marta Rapcewicz - 11.07.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

W ocenie mojej i mojego męża byliśmy całkiem nieźle przygotowani do małżeństwa – w części teoretycznej. Dużo rozmawialiśmy o naszym podejściu do ważnych spraw, odbyliśmy świetny kurs przedmałżeński w warszawskiej świętej Annie. Ale mimo zaliczonej części teoretycznej, pierwsze miesiące były dla mnie bolesnym zderzeniem z własnymi oczekiwaniami…

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

“Żeń się, żeń! Dlaczego masz mieć lepiej ode mnie?” – usłyszałam kilka razy przed naszym ślubem od zamężnych kolegów/koleżanek, którzy pół ironicznie, pół na poważnie narzekali sobie na swój zaobrączkowany już świat. Że to niby czasy panieńskie/kawalerskie były błogie i beztroskie.

Nie ma się co dziwić, małżeństwo bywa często definiowane jako ciągła harówka, równia pochyła i sztuczny stan, zniewalający szczęśliwego człowieka.

Dlaczego więc ludzie o zdrowych zmysłach porzucają swoje dotychczas wygodne życie, narażając się na możliwość doświadczenia powszedniej irytacji, niezrozumienia, głębokiej samotności – pomimo mieszkania pod jednym dachem z tzw. najbliższą osobą? Czy to znaczy, że miłość w pewnym momencie się kończy?

Powiedziałabym raczej, że zderza się z inną potężną rzeczywistością, zwaną oczekiwaniami, które potrafią szybko i skutecznie zagłuszyć radość ze wspólnej walki.


RATUJ RODZINĘ
Czytaj także:
Kryzys w małżeństwie? Zajrzyj na stronę Ratuj Rodzinę


KRYZYS W RODZINIE
Czytaj także:
Przełom, czyli kryzys. Jak urodzenie dziecka wpływa na związek?

 

Teoria jedno, życie drugie…

W ocenie mojej i mojego męża byliśmy całkiem nieźle przygotowani do małżeństwa – w części teoretycznej. Dużo rozmawialiśmy o naszym podejściu do ważnych spraw, odbyliśmy świetny kurs przedmałżeński w warszawskiej świętej Annie. Od wielu lat słuchaliśmy świadectw innych braci w naszej wspólnocie i wiedzieliśmy, że małżeństwo to nie tylko fiołki i róże, ale też codzienne niedogadania, troski finansowe, problemy z dziećmi, jednym słowem to, co chrześcijanie nazywają krzyżem. Ale mimo zaliczonej części teoretycznej, pierwsze miesiące były dla mnie bolesnym zderzeniem z własnymi oczekiwaniami…

Dobra wiadomość: warto walczyć z nimi właśnie, a nie ze współmałżonkiem! Poniżej kilka prostych metod.

To wszystko nie jest łatwe, ale skoro miłość jest potężniejsza niż śmierć, to musi przejść przez próbę ognia…


OLGA KOZIEROWSKA
Czytaj także:
Olga Kozierowska: Kryzys to tylko przystanek. Możesz na nim wsiąść do każdego autobusu