separateurCreated with Sketch.

Czy w tym ciele przygniecionym cierpieniem mieszka święta dusza?

KSIĄDZ PIOTR PAWLUKIEWICZ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Maciej Gnyszka - publikacja 13.07.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Rzeczywiście, choroba jest bezlitosna. A jednak, kiedy tylko ks. Piotr dostaje do ręki mikrofon i może głosić jak dawniej, wstępuje w niego niesamowita energia. Przychodzi mi na myśl takie skojarzenie, że ks. Piotr to teraz przyczajony tygrys i ukryty smok.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Rzeczywiście, choroba jest bezlitosna. A jednak, kiedy tylko ks. Piotr dostaje do ręki mikrofon i może głosić jak dawniej, wstępuje w niego niesamowita energia. Przychodzi mi na myśl takie skojarzenie, że ks. Piotr to teraz przyczajony tygrys i ukryty smok.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

“Poznaliśmy się” dawno temu. Po raz pierwszy chyba pod koniec podstawówki. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Pojechałem z siostrą do księgarni, by zagospodarować jakoś budżet przeznaczony przez rodziców na prezenty dla nas. To właśnie wtedy kupiłem pierwsze dwie albo trzy książeczki ks. Piotra.

 

… i postanowiłem być święty 

Dziwisz się, że w tak młodym wieku kupowałem tego typu asortyment? Cóż, moja pierwsza transakcja w życiu to kupno 600-stronicowej biografii św. o. Pio za część pieniędzy z I Komunii :-). Pani Anna w kiosku parafialnym myślała, że przyszedłem po świeczkę albo obrazek… Ubaw po pachy. A ja przez parę miesięcy wieczorami czytałem tę genialną książkę… I postanowiłem być święty.

 

Przyczajony tygrys i ukryty smok?

Odkąd kupiłem jego książki, ks. Piotr Pawlukiewicz trochę mi w życiu towarzyszył. Aż do lat studenckich, kiedy trochę zraził mnie do siebie jednym odcinkiem Katechizmu poręcznego, w którym trywializował gesty starej mszy, którą wówczas zacząłem się fascynować.

Minęło parę lat. Dowiedziałem się, że ten charyzmatyczny i pełen energii kapłan mocno podupadł na zdrowiu, a chwilę później… organizowaliśmy śniadanie w Towarzystwie Biznesowym Lubelskim, gościem którego był właśnie ks. Piotr. Tak, dobrze się domyślasz – pognałem z Warszawy do Lublina, by spotkać się z ks. Pawlukiewiczem osobiście.

Rzeczywiście, choroba jest bezlitosna. A jednak, kiedy tylko ks. Piotr dostaje do ręki mikrofon i może głosić jak dawniej, wstępuje w niego niesamowita energia. Przychodzi mi na myśl takie skojarzenie, że ks. Piotr to teraz przyczajony tygrys i ukryty smok – stara się kumulować energię na te momenty, gdy może jeszcze przydać się ludziom ze swoim słowem i mądrością.

Po tamtym śniadaniu biznesowym wymieniłem się z Andrzejem Demczukiem (którego być może pamiętasz, bo pisałem o nim w tekście “Z powodów religijnych zmienił nazwę restauracji. Idzie mu znakomicie!”) jedną krótką uwagą: “Czuć, że ks. Piotr się bohatersko zmaga i że w tym przygniecionym cierpieniem ciele mieszka święta dusza”. Właśnie tak to czuję.

 

Dzień Skupienia z ks. Piotrem

Śniadanie biznesowe w Lublinie nie było jedynym wydarzeniem, w którym ks. Pawlukiewicz zaszczycił nas swoją obecnością. W maju (jeśli się nie mylę) gościł na spotkaniu Towarzystwa Biznesowego Bialskiego w Pałacu Cieleśnica. Tak – mam na myśli miejsce, w którym moje serce odpoczywa.

To było prawdziwe oblężenie Cieleśnicy. Chyba w tym pięknym, kameralnym pałacu takich tłumów jeszcze nie było. Nie miałem co prawda przyjemności uczestniczyć w tym spotkaniu osobiście, ale dotarło do mnie wiele bardzo pozytywnych głosów. I trudno się temu dziwić. Ks. Piotr to niesamowity człowiek.

Dlatego bardzo ucieszyłem się na wieść o tym, że planujemy w Warszawie cały dzień skupienia, który poprowadzi właśnie ks. Pawlukiewicz. Żałowałem tylko, że nie potrafię się rozdwoić. Tego samego dnia byłem w Janowie Podlaskim (uczestniczyłem w innym ciekawym wydarzeniu, ale o tym może innym razem). Ale po Dniu Skupienia z ks. Pawlukiewiczem otrzymałem mnóstwo spontanicznych recenzji. I to jak entuzjastycznych!

Ucieszyłem się tym bardziej, że nagraliśmy to wydarzenie. Cieszę się też z tego, że dzięki opłatom wniesionym przez Uczestników Dnia Skupienia mogliśmy wesprzeć leczenie naszego kaznodziei i dokładnie tak samo możemy robić nadal, dzięki wszystkim osobom, które pobierają to nagranie.

Bo okazuje się, że księdzu Piotrowi wiele zawdzięczam nie tylko ja, ale też całe mnóstwo osób, którym towarzyszył w dojrzewaniu do małżeństwa, którym przez swoje, np. cotygodniowe msze w akademickim kościele św. Anny w Warszawie, na które przychodziły prawdziwe tłumy, wylewające się z kościoła na Krakowskie Przedmieście, dodawał odwagi, by walczyć o siebie, by wychodzić ze swoich kokonów i rozkwitać.

Pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, ile ma na swoim “duchowym koncie” uratowanych małżeństw czy decyzji o zaręczynach. A dziś, choć przygnieciony cierpieniem, inspiruje też katolickich przedsiębiorców. Prawdziwy, mężny, ciągle odważny.

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!