Czy zmiana czasu dwa razy w roku – wiosną z zimowego na letni i jesienią z letniego na zimowy – to dobra praktyka? Komisja Europejska postanowiła zapytać o to mieszkańców Unii. Konsultacje trwają do połowy sierpnia.
Teraz dwa razy w roku przestawiamy zegarki o godzinę: w marcu do przodu, a w październiku do tyłu. W krajach, które jako pierwsze wprowadziły ten zwyczaj (w Niemczech, Austrii i Wielkiej Brytanii), robi się to od prawie stu lat.
Zmianę czasu wymyślono jako sposób na oszczędności w przemyśle. Chodziło o to, żeby rankiem lepiej wykorzystywać światło słoneczne do oświetlenia fabryk i dzięki temu zużywać mniej prądu. Teraz, kiedy koszty oświetlenia hal produkcyjnych są relatywnie dużo niższe i ogólnie mają marginalne znaczenie dla firm i całej gospodarki, pomysł stracił racjonalne uzasadnienie.
Zawały i wypadki
Natomiast łatwo wskazać „koszty ludzkie” zmiany czasu. Wywołuje ona u wielu osób dezorientację, zakłócenia rytmu dobowego, gorsze samopoczucie i mniejszą wydajność. Przez kilka dni po przestawieniu zegarków jest więcej zawałów serca i innych problemów zdrowotnych wynikających ze stresu. Ludzie częściej spóźniają się do pracy i powodują więcej wypadków drogowych. Banki i firmy transportowe muszą dwa razy w roku wdrażać specjalne rozwiązania. Według raportu firmę ICF International 76% Europejczyków jest niezadowolonych ze zmiany czasu. Argument „za” to głównie przyzwyczajenie.
Komisja Europejska jest świadoma wielu argumentów za i przeciw. Dyskusja jest skomplikowana, a opinia publiczna podzielona – powiedziała unijna komisarz ds. transportu Violetta Bulc.