separateurCreated with Sketch.

Zakonnik i fotograf, który swoimi zdjęciami wskazuje na Chrystusa

LAWRENCE LEW
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Cecilia Zinicola - publikacja 09.09.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Wykonywane przez tego dominikanina zdjęcia ukazywały się w wielu międzynarodowych dziennikach i czasopismach. Jednocześnie pomogły wielu ludziom wkroczyć na ścieżkę wiary i doprowadziły do spotkania z Chrystusem.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Pierwsze kroki z aparatem

O. Lawrence Lew OP urodził się w protestanckiej rodzinie w stolicy Malezji – Kuala Lumpur. Do liceum uczęszczał w Singapurze, gdzie nawrócił się na katolicyzm. Na ostatnim roku studiów rozeznał w sercu powołanie do życia zakonnego i wstąpił do dominikańskiego nowicjatu w Cambridge we wrześniu 2005 roku.

W trakcie swoich pierwszych podróży zawsze korzystał ze zwykłego aparatu fotograficznego. Zmieniło się to w 2000 roku, kiedy podczas pielgrzymki do Rzymu zobaczył u pewnego biskupa, z którym podróżował, aparat cyfrowy. Wtedy po raz pierwszy zetknął się z tego typu sprzętem. Zafascynowany jego możliwościami, spytał swego ojca, czy mógłby taki niedługo dostać.

Próg nowicjatu przestąpił wyposażony już w aparat dobrej klasy, z zamiarem wykorzystywania go w wolnym czasie jako bodźca do eksplorowania świata poza klasztornymi murami.

Stopniowo, z jednej strony obiektyw aparatu stawał się dla o. Lawrence’a narzędziem kontemplacji piękna dzieł Bożych oraz sztuki sakralnej zdobiącej odwiedzane kościoły, z drugiej natomiast, narzędziem „pracy”, gdyż dzięki niemu mógł uwieczniać każdy aspekt swojego życia w dominikańskim habicie.

 

Zobacz piękne dzieła ojca Lew:

 

Co kryje w sobie dobre zdjęcie?

Ojciec Lawrence przypomina, że ze wszystkich rzeczy stworzonych przez Boga w dobrym i pięknym wszechświecie jako pierwsza powstała światłość, a później wszystko inne powstawało w odpowiedniej kolejności; wpisane w istnienie, można powiedzieć, boskiej energii Boga, który „zamieszkuje światłość niedostępną” (1 Tm 6, 16).

Na tym właśnie polega proces fotografowania, gdyż dosłownie oznacza „pisać” bądź „rysować światłem”. Pozostaje on w analogicznym związku z cudem dzieła stworzenia dokonanym przez Boga, bez światła bowiem nie może zaistnieć żaden piękny obraz, żadna fotografia.

Dobre zdjęcie potrafi uchwycić coś z portretowanej osoby. Czasami słyszy się, że niektórzy ludzie mieszkający tam, dokąd jeszcze nie dotarła cywilizacja, kiedy po raz pierwszy oglądali swoje fotografie, wyrażali obawę, iż to magiczne urządzenie przechwyciło czy skradło im cząstkę duszy.

W tym, powiedzielibyśmy dziś zabobonnym, wierzeniu zawiera się pewna prawda: dobre zdjęcie powinno uchwycić i w ten sposób przekazać jakiś pierwiastek metafizycznej dobroci człowieka, odsłaniając jego piękno. W tym znaczeniu fotografia wpisuje się w dzieło głoszenia: najpierw podziwiamy dobro Boskiego stworzenia, a następnie owoce tej kontemplacji. W myśl dewizy zakonu dominikańskiego, do którego należy o. Lawrence, nauczamy, a w przypadku fotografii pokazujemy, innym to, w czym sami jesteśmy zakorzenieni poprzez kontemplację.

Zdaniem o. Lawrence’a wiele rzeczy ma swoje źródło w „przyglądaniu się” otaczającemu światu. Taki właśnie przyświeca mu cel: zachęcać innych do obserwowania i dostrzegania wielu pięknych rzeczy stworzonych, czy to w przyrodzie, świecie zwierząt i roślin, architekturze, czy w tym, co najważniejsze, ale i najtrudniejsze dla fotografa, w ludziach i ich relacjach z otaczającym światem.

„Z doświadczenia wiem, że portret lub każda inna fotografia zakładająca pracę z człowiekiem to największe wyzwanie. Ale, przynajmniej dla mnie, jest to zaszczyt i dar, kiedy poprzez fotografię mogę pomóc drugiej osobie odkryć piękno tego, kim jest, jaka jest”.

 

Inspiracja do nawrócenia

Zakonnik dobrze pamięta fotografię figury Maryi Niepokalanej, jaką zrobił w głównym kościele jezuitów w Londynie. Opowiada, jak bardzo się wzruszył się na wieść o tym, iż jej widok tak bardzo chwycił za serce pewną Amerykankę przeglądającą jego galerię zdjęć na Flickr, że postanowiła ona pojechać do Londynu, aby zobaczyć ją na własne oczy.

Następnie wraz z mężem wzięła udział w obrzędach chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych i w tej samej świątyni zostali przyjęci do wspólnoty Kościoła katolickiego. Ojciec Lawrence odczytuje to jako znak działania łaski Bożej poprzez fotografie, poprzez portale społecznościowe, na których – jest przekonany – również objawia się Pan Bóg.

„Moje zadanie, jak sądzę, polega na ukazywaniu Chrystusa ludziom poprzez fotografie, jakie robię. Tak, jak Maryja, chcę jedynie powiedzieć: «Uczyń, cokolwiek On ci powie!»”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!