„Myślałem, że tam umrę. Był taki moment, że chciałem po prostu wskoczyć do oceanu. Ale rodzice uczyli mnie, że w trudnych chwilach trzeba się modlić” – mówi Aldi Novel Adilang, który przez ponad półtora miesiąca dryfował na „rompongu”.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Aldi Novel Adilang ma 19 lat i pochodzi z indonezyjskiego Sulawesi. Od kilku lat pracował samotnie na “rompongu” (rodzaj pływającej chaty rybackiej). Jego zadaniem było zapalanie lampy, której światło przyciąga ryby do zainstalowanych pułapek. Nastolatek pływał zwykle 125 km od brzegu, ale regularnie odbierał transport z żywnością i wodą.
W połowie lipca jednak silny wiatr zerwał cumy i porwał “rompong” w głąb oceanu. 49 dni później znaleziono go w pobliżu wyspy Guam. Jak to możliwe, że Aldi przeżył, skoro miał przy sobie zapas pożywienia jedynie na kilka dni?
Jak wspomina, łowił ryby, wodę z oceanu filtrował przez własne ubrania, a fragmenty drewnianej łodzi wykorzystywał do palenia ognisk. Prawdopodobnie w tym czasie minęło go ok. 10 statków. Żaden nie przyniósł mu pomocy…
„Myślałem, że tam umrę. Był taki moment, że chciałem po prostu wskoczyć do oceanu. Ale rodzice uczyli mnie, że w trudnych chwilach trzeba się modlić – mówił w rozmowie z lokalnymi mediami.
Aldi miał też przy sobie Biblię. Każdego dnia zaglądał do niej i czerpał stamtąd siłę.
31 sierpnia nastolatka uratowała załoga statku “MV Archipelago” pod flagą Panamy i przekazała pod opiekę indonezyjskiego konsulatu w Japonii. Od 8 września chłopak jest już w domu, w dobrym stanie zdrowia.
Źródło: The Guardian
Czytaj także:
Jest najczęstszą przyczyną utonięć w morzu. Jak uratować się z prądu wstecznego?
Czytaj także:
4 zakonnice utknęły na Pacyfiku. Uratował je… okręt podwodny!