Wychowywany przez despotycznego ojca chłopak bardzo długo szukał jego akceptacji. Starał się iść w ślady taty jako sportowiec. Marzenia o karierze w amerykańskim futbolu przekreśliła jednak kontuzja, której młody człowiek doznał będąc w liceum.
„Dotknij nieba” – film o spełnianiu marzeń
Okazało się jednak, że młody chłopak został obdarzony innymi umiejętnościami – właśnie wtedy nauczycielka muzyki odkryła jego talent wokalny, a on sam zapragnął tworzyć muzykę, czego jego ojciec nie potrafił zaakceptować.
Trudne dzieciństwo, później nastoletni bunt i wyprowadzka z domu – to wszystko zdawało się przekreślać powstanie zdrowych więzi pomiędzy ojcem i synem. Dodatkową trudnością był fakt, że Bart Millard wychowywał się bez matki. Chłopak jednak pocieszenia szukał w modlitwie, w muzyce i świecie wyobraźni. Zachęcany przez swoją dziewczynę Shannon, Bart postanawia dołączyć do lokalnego zespołu i zostaje wokalistą. Grupa przyjmuje nazwę MercyMe i wyrusza w trasę po Ameryce. Niestety, pierwsze koncerty nie zwiastują niczego wielkiego. Bart Millard, autor utworu, nie ma łatwej drogi do sukcesu, ale jego upór i konsekwencja w dążeniu do celu zaprowadziły go na szczyt.
Zanim jednak tak się stało, sceptyczni wobec zespołu byli zarówno widzowie, jak i krytycy. Wszystko zmieniło się po jednym z występów… Bart, który właśnie dowiedział się o chorobie ojca i poważnie rozważał odejście z zespołu, usiadł samotnie z gitarą i zaczął komponować. Wspominając wszystko, co przydarzyło mu się w życiu, przelewał uczucia i słowa na papier. Z dawnych emocji i niespełnionych nadziei wyłoniła się legenda „I Can Only Imagine”.
Bart Millard i jego legendarne „I Can Only Imagine”
To prawdziwa historia, która stała się kanwą do filmu fabularnego, a piosenka, napisana przez ongiś zbuntowanego nastolatka – została jednym z największych religijnych hitów w dziejach amerykańskiej muzyki.
Skomponowany przez Barta Millarda i zespół MercyMe utwór „I Can Only Imagine” zdobył w Stanach Zjednoczonych status podwójnej Platynowej Płyty. Jon Erwin, współscenarzysta i reżyser zaś zainspirował się prawdziwą historią wokalisty i postanowił nakręcić o niej film. „Dotknij nieba” – bo taki właśnie tytuł nosi ta filmowa opowieść, wyreżyserował wraz z bratem, Andym Erwinem. Braci łączą nie tylko więzy krwi, ale również podobna wrażliwość, o czym świadczy wypowiedź Erwina:
Byliśmy podekscytowani tym, że ta opowieść nie ujrzała jeszcze światła dziennego i to my opowiemy ją jako pierwsi. Ta piosenka naprawdę poruszyła miliony ludzi, a napisał ją zwykły chłopak z Texasu. Jego historia warta jest opowiedzenia.
Utwór stał się najchętniej graną przez radia chrześcijańską piosenką w historii, którego duchowe przesłanie przyczyniło się do tysięcy nawróceń. Film „Dotknij nieba” zarobił na całym świecie ponad 85 milionów dolarów, stając się czwartą najbardziej dochodową biografią muzyczną, jaka kiedykolwiek została nakręcona. W rolach głównych wystąpili: debiutujący na dużym ekranie aktor broadwayowski – J. Michael Finley oraz Madeline Carroll („Dziewczyna i chłopak – wszystko na opak”), nominowany do Złotego Globu – Dennis Quaid („Daleko od nieba”), zdobywczyni Oscara – Cloris Leachman („Ostatni seans filmowy”), a także aktor i producent muzyczny – Trace Adkins („Żywioł. Deepwater Horizon”). Film od 5 października można oglądać w polskich kinach.
Czytaj także:
Ojciec Szustak poszedł do kina na „Kler”. W habicie…
Czytaj także:
Nie znasz tych tytułów? Koniecznie to nadrób! 10 filmów religijnych, które trzeba znać
Czytaj także:
5 filmów o poświęceniu, które warto zobaczyć