separateurCreated with Sketch.

„Film o biedzie ciała, której tak się wstydzimy…”. „Jak pies z kotem” już w kinach

JAK PIES Z KOTEM, FILM
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jolanta Tokarczyk - publikacja 20.10.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ten film różni się od wielu filmów, które dotykały tematu śmierci, a w których grałem. Pokazuje całą biedę ciała, od której stronimy – mówi odtwórca jednej z ról w „Jak pies z kotem” Olgierd Łukaszewicz.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Ten film różni się od wielu filmów, które dotykały tematu śmierci, a w których grałem. Pokazuje całą biedę ciała, od której stronimy – mówi odtwórca jednej z ról w „Jak pies z kotem” Olgierd Łukaszewicz.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Wszyscy, którzy mają oba czworonogi wiedzą, że nie zawsze panuje między nimi harmonia, ale też nie zawsze toczy się wielka wojna. A nawet jeśli, to po wojnie zazwyczaj nastaje pokój. Czy więc popularne porzekadło „Jak pies z kotem” ma w rzeczywistości rację bytu?

 

Janusz Kondratiuk: Relacje z bratem mieliśmy raczej toksyczne…

Janusz Kondratiuk, reżyser filmu pod tym właśnie tytułem, próbuje zgłębić temat w fabularnej opowieści. Nie jest to jednak „zwykły” film, który pokazuje słodko-gorzki obraz relacji rodzinnych, ale produkcja oparta na prawdziwej historii. Historii, której tłem jest początkowo walka i rywalizacja między braćmi – Andrzejem i Januszem.

Obaj wykształceni, osiągający sukcesy na polu sztuki – reżyserzy. Fakt, że jednemu powiodło się trochę lepiej, ale czy wyłącznie to jest tłem do konfliktów? Powód zawsze się znajdzie, zwłaszcza że rodzeństwo, jak to często bywa, ma zupełnie odmienne charaktery i spojrzenie na świat. „Relacje z bratem mieliśmy różne, ale raczej toksyczne. Może z mojej winy, bo jako młodszy zawsze konkurowałem ze starszym” – mówił sam reżyser.

Pełna ironicznego humoru wizja nieszablonowej rodziny niepozbawiona jest jednak momentów wzruszenia i autentycznej bliskości. Gdy starszy z braci Andrzej nagle zachoruje, młodszy pomimo różnic i muru nieporozumień, jaki przez lata wyrósł między nimi, podejmie się opieki nad potrzebującym.

 

„Jak pies z kotem” – tu scenariusz napisało życie

Ta jednak nigdy nie wygląda tak, jak na wygładzonych ilustracjach z medycznych katalogów. Każdy dzień to zmaganie z cierpieniem, własną niemocą, brakiem cierpliwości, czasami myślami, że już nie dajemy rady, może nawet, żeby ta osoba już odeszła… A przecież ją kochamy, świadomie chcemy dobrze, ale podświadomość czasami się buntuje. Zwłaszcza gdy godziny spędzone przy chorym, czas naszego poświęcenia i najlepsze chęci odbierane są przez niego zgoła inaczej.

U chorego, wraz ze zmianami fizycznymi często pojawiają się wahania nastroju, u zdrowego czas raz wlecze się niemiłosiernie wolno, to znów dramatycznie przyspiesza. Szarpie wieczna niepewność, czy zrobiliśmy naprawdę wszystko, co mogliśmy, dopada lęk, co stanie się z nami i z nim, gdy nastąpi nieuchronny koniec. Wiedzą o tym wszyscy, którzy opiekowali się ukochaną osobą, rodzicem, bratem, siostrą albo choćby odchodzącym, a uwielbianym zwierzęciem.

Wielką siłą filmu jest scenariusz, który napisało samo życie – wzruszający, śmieszny, dowcipny. Jak mówił Olgierd Łukaszewicz, odtwórca roli Andrzeja: „Zawierający nuty, które mnie rozczulają, które mnie śmieszą, które mnie irytują”. Aktor początkowo odmówił zagrania roli w filmie, bo jak wspominał – wydawało mu się, że jej nie udźwignie. Później jednak zmienił zdanie.

 Mam radość, że biorę udział w tym projekcie. To film o rodzącej się albo coraz bardziej uświadamianej wspólnocie rodzinnej, wspólnocie braterskiej. A jednocześnie opowiada też o wszystkim, co dzieli – mówi Łukaszewicz.

 

Olgierd Łukaszewicz: Film pokazuje całą biedę ciała, od której stronimy

Historia dwóch skonfliktowanych braci, którzy próbują nadrobić stracone lata, zainspirowała też Roberta Więckiewicza, odtwórcę roli Janusza. „To, co mi się spodobało w scenariuszu, to brak sentymentalizmu. I choć opowiadamy tę historię bez zbędnej ckliwości to i tak udaje się wzruszyć widza niejednokrotnie (…). Mamy tu sceny dramatyczne i takie ewidentnie komediowe. Jest to rodzaj wybuchowej mieszanki z całą feerią barw i odcieni” – zapewnia Więckiewicz. Bożena Stachura, filmowa Beata, żona Janusza dopowiada: „W pewnej warstwie ten film opowiada o pożegnaniu, o śmierci, o czymś smutnym. Ale nie tylko”.

Ten film różni się od wielu filmów, które dotykały tematu śmierci, a w których grałem. Pokazuje całą biedę ciała, od której stronimy, której się wstydzimy, i której nie pokazujemy. To jest film o miłości. To, co niosą wzajemne ludzkie relacje. Ten film jest dla wszystkich. Uświadamia nam, jak jesteśmy zależni od drugich osób, jak powinniśmy być dla siebie tolerancyjni, otwarci – zauważa Łukaszewicz.

Reżyser zaś puentuje: „Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, że robię film w miejscu, które świetnie znam (…). Wszyscy mi mówią, że robię film o śmierci, no to zapraszam państwa, pośmiejecie się”. Film „Jak pies z kotem” już w polskich kinach.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!