Fakt, że wśród zakładników znajduje się ośmiu Polaków potwierdził minister spraw zagranicznych RP Jacek Czaputowicz, który ok. godziny 14.00 spotkał się z dziennikarzami.
Mamy potwierdzenie, że wśród tych 11 uprowadzonych osób jest ośmiu Polaków – oznajmił minister Czaputowicz. – Konsulat w Hamburgu rozmawia z armatorem, konsulat w Abudży rozmawia z władzami lokalnymi. Więcej na ten temat, na ten stan dzisiejszy nie możemy powiedzieć, natomiast prosimy też o uszanowanie prywatności tych osób – dodał.
Rodziny porwanych zostały powiadomione, a odpowiednie służby są z nimi w stałym kontakcie.
8 Polaków wśród porwanych
Pomerenia Sky to statek, który pływa pod liberyjską banderą. Wypłynął z Angoli, zmierzając do portu Onne w Nigerii. Z informacji uzyskanych przez radio RMF FM wynika, że w momencie porwania znajdował się ponad 60 mil od wybrzeża. Wtedy piraci wtargnęli na pokład i uprowadzili część załogi – oprócz 8 Polaków także 2 Filipińczyków oraz jednego Ukraińca.
Pomerenia Sky to kontenerowiec, który mierzy ponad 200 metrów. Na pokładzie znajduje się nadajnik, który wciąż wskazuje pozycję w pobliżu wybrzeży Nigerii. Właścicielem statku jest firma z siedzibą w Niemczech, z którą skontaktowało się RMF FM.
Naszym priorytetem jest doprowadzenie do jak najszybszego uwolnienia jedenastu członków załogi, którzy zostali porwani. Współpracujemy z naszymi partnerami i lokalnymi władzami. Rodziny porwanych są na bieżąco informowane – przekazał w rozmowie z RMF FM przedstawiciel armatora statku.
Czytaj także:
Francja: Nie żyje policjant, który zamienił się z zakładniczką. „Zasługuje na szacunek i podziw całego narodu”
Odbicia załogi nie będzie?
Informację o porwaniu skomentował dla TVN24 Sebastian Kalitowski, prezes firmy Maritime Safety&Security, ekspert od ochrony statków oraz były żołnierz Formozy (jednostki specjalnej marynarki wojennej).
Z informacji uzyskanych z monitoringu bieżących zagrożeń na świecie uzyskaliśmy informację, że 27 października około godziny 4 czasu lokalnego w okolicach pławy Bonny River doszło do ataku pirackiego na statek z Polakami na pokładzie – potwierdził w rozmowie z TVN24 Kalitowski.
Prezes Maritime Safety&Security dodał, że w ataku udział wzięły dwie motorówki. Piraci weszli na burtę oraz uprowadzili 11 z 20 załogantów. Zdaniem Kalitowskiego zakładnicy przetrzymywani są na lądzie, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Z moich informacji wynika, że są w miarę przyzwoicie traktowani. Dostają jedzenie, choć oczywiście jest to dramatyczny stres i dramatyczne przeżycie dla tych ludzi – twierdzi Kalitowski.
Armator wraz z ubezpieczycielem oraz wyspecjalizowanymi firmami prowadzi obecnie negocjacje z porywaczami. Zdaniem Kalitowskiego powinny skończyć się pozytywnie, a po wpłaceniu okupu polscy marynarze zostaną uwolnieni. Równocześnie wyklucza próbę odbicia załogi:
Wydaje się, że nie będzie żadnego odbicia. Nie są to rejony działań naszych służb, pomimo że mogą wykonywać zadania na całym świecie, ale byłoby to całkowicie sprzeczne z rozwiązywaniem tego typu sytuacji. Sytuacja w rejonie Afryki zachodniej jest o tyle skomplikowana, że nie jest on otwarty dla firm zajmujących się bezpieczeństwem morskim ze względu na to, że ochrona jest realizowana przez marynarkę miejscową – marynarkę nigeryjską.
Kpt. ż. w. Waldemar Perchel, prezes zarządu Dohle Marine Services Europe, w rozmowie z “Dziennikiem Bałtyckim”, zapewnił, że “nikomu nie zależy, by marynarzom stała się krzywda”.
Same negocjacje przeprowadza się bez rozgłosu, wszystkim stronom zależy, by jak najmniej o tym mówiono i pisano. Po zapłaceniu okupu marynarze powinni wrócić do domów – komentował kpt. ż. w. Waldemar Perchel.
Źródło: PAP, TVN24, Dziennik Bałtycki
Czytaj także:
Dlaczego jezuici mają swój cmentarz pod wodą?