separateurCreated with Sketch.

„Jeszcze dzień życia” – niezwykła opowieść o Kapuścińskim

JESZCZE DZIEŃ ŻYCIA, KAPUŚCIŃSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Ryszard Kapuściński był jednym z niewielu reporterów podczas wojny w Angoli. Kilkakrotnie uniknął egzekucji. Pytany, czym się zajmuje, odpowiadał: Jestem tłumaczem kultur. Opowiada o tym film „Jeszcze dzień życia”.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Po premierowym pokazie filmu „Jeszcze dzień życia” na sali zapanowała długa cisza, a to nie zdarza się często. Damian Nenow i Raúl de la Fuente, reżyserzy produkcji przy pomocy animacji stylizowanej na komiks i wspomaganej elementami dokumentu uzyskali efekt, jaki nieczęsto udaje się nawet twórcom filmów fabularnych. Wiarygodność!

 

„Jeszcze dzień życia” – dokument o Kapuścińskim

A na tym najbardziej zależało autorowi książki „Jeszcze dzień życia”, dziennikarzowi, reporterowi i pisarzowi – Ryszardowi Kapuścińskiemu. Pracował w Polskiej Agencji Prasowej jako stały korespondent zagraniczny w Afryce, Ameryce Łacińskiej i Azji.

Jak wynika z informacji Instytutu Książki, reportaże Kapuścińskiego były tłumaczone na 30 języków, nie tylko tych najpopularniejszych, jak angielski i niemiecki, ale także ukazywały się po węgiersku serbsku, bułgarsku i w innych wersjach językowych.

Zanim jednak doszło do uroczystej premiery filmu, twórcy przez ponad osiem lat zmagali się z trudnościami realizacji. Ale po kolei.

 

Ryszard Kapuściński – reporter wojenny w Angoli

Film opowiada historię pozostawionego samemu sobie dziennikarza, piszącego reportaż o wojnie domowej w Angoli w przededniu odzyskania przez ten kraj niepodległości – 11 listopada. Zanim to nastąpiło, nastał krwawy dla tego kraju rok 1975. Kapuściński jest wtedy – jak sam o sobie mówi – jedynym reporterem wojennym obsługującym Polskę i około 50 krajów, którym dostarcza informacje z kolejnych wypraw.

Tym razem trafia do kraju, gdzie trwa dekolonizacja po portugalskiej rewolucji goździków. Kto może, w pośpiechu udaje się do Europy. W stolicy kraju – Luandzie zamykane są sklepy, znikają służby porządkowe, rosną góry śmieci. Portugalczycy do drewnianych skrzyń pakują cały swój dobytek, a klucz dawnego domu rzucony w morze zapowiada rozstanie na zawsze.

W przeciwną drogę wyrusza Kapuściński. Nie boi się tego, co tam zastanie, chce przedostać się na południe, na linię frontu. W Angoli spędzi łącznie trzy miesiące, a to co zobaczy zapamięta do końca życia. Masowe mordy, rozkładające się ciała, głód i niepewność. Prośby tych, którzy przed śmiercią wypowiadają ostatnie, wydawałoby się zaskakujące życzenie: „Zrób mi zdjęcie”. Nie liczy się już po czyjej byli stronie, z kim walczyli. Ważne, aby zostali zapamiętani, by w jakiejś formie przetrwali. Nawet, jeśli tą forma jest tylko pożółkła fotografia.

Z opuszczonego miasta Kapuściński codziennie nadaje depesze do Polskiej Agencji Prasowej. W końcu wyrusza w śmiertelnie niebezpieczną podróż w głąb kraju. Ledwo uchodząc z życiem, zdaje sobie sprawę, że jest świadkiem wydarzeń, które będą wymagać wyjścia poza rolę obserwatora. Czy reporter relacjonujący z linii frontu może jednak chwycić za broń lub zataić sensacyjne odkrycie dla dobra wyższej sprawy? Ricardo w ciągu kilku sekund musi podjąć decyzję, która może zaważyć na losach tej części świata.

 

Kapuściński: Jestem tłumaczem kultur

Międzynarodowa polityka i rozgrywki mocarstw przeplatają się z historiami zwykłych ludzi, bohaterów z pierwszej linii frontu. W tym świecie nie ma jasnych reguł. Reporter próbuje opisać, co się tam dzieje, a stan, którego doświadcza, opisuje terminem „confusao”. To słowo trudno przetłumaczyć. „Confusao to taka sytuacja, którą wywołali ludzie, ale w jej przebiegu utracili nad nią kontrolę i panowanie, sami stając się ofiarami confusao” – pisał Kapuściński.

Tuż przed ogłoszeniem niepodległości o władzę w nowo utworzonej republice walczą skonfliktowane ze sobą grupy angolańskiego ruchu wyzwoleńczego. Wyprawa na front przypomina grę w rosyjską ruletkę, gdzie za źle wypowiedziane powitanie grozi śmierć. Ta wojna ma dla niego ludzką twarz dzielnej bojowniczki Carlotty i dowódcy Farrusco poznanych podczas wyprawy na front.

Dodatkową wartością filmu są dokumenty, dzięki którym widz ma szanse poznać bohaterów wydarzeń po 40 latach od wybuchu wojny. Farrusco jest jednym z tych, którzy ocaleli, choć wydawałoby się, iż portugalski bojownik, który przeszedł na stronę uciemiężonych mieszkańców Angoli nie miał prawa przetrwać. Kapuściński sam kilkakrotnie uniknął egzekucji. Pytany, czym się zajmuje, odpowiadał: „Jestem tłumaczem kultur”.

Reporter zmarł w 2007 roku w Warszawie. Film, który opowiada jego angolską historię trafi do kin 2 listopada.


BYŁA NA LIŚCIE DO WYMORDOWANIA
Czytaj także:
„Mąż szukał w pogorzelisku kości dzieci”. Przeżyła ludobójstwo z rąk UPA


HENRYK TROSZCZYŃSKI
Czytaj także:
“Nade mną stał Niemiec i płakał. Łzy mu leciały z oczu”. Wspomnienia powstańca


TATUAŻ AUSCHWITZ
Czytaj także:
Tatuażysta z Auschwitz. Przez 50 lat jego sekret znali tylko najbliżsi

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.