separateurCreated with Sketch.

Czy zdołamy uniknąć nowego globalnego kryzysu gospodarczego?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Paul De Maeyer - 07.11.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Roczne sprawozdanie Konferencji Narodów Zjednoczonych dotyczące światowej gospodarki budzi niepokój.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dziesięć lat po kryzysie finansowym, jaki nastąpił w roku 2008, światowa gospodarka wciąż pozostaje mało stabilna, o czym przypominają nam toczące się nieustannie wojny handlowe. Tymi słowami rozpoczyna się komunikat skierowany do prasy 26 września br. przez Konferencję Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD czyli United Nations Conference on Trade and Development) przy okazji publikacji nowego rocznego sprawozdania.

Choć światowa gospodarka od początku 2017 roku wraca stopniowo do normy, notowany wzrost wydaje się być raczej „konwulsyjny”, a wiele państw funkcjonuje poniżej swoich możliwości, jak czytamy w dokumencie zatytułowanym Trade and Development Report 2018: Power, Platforms and the Free Trade Delusion (Sprawozdanie na temat Handlu i Rozwoju 2018: Władza, Platformy i Złudzenie Wolnego Handlu). Według przedstawicieli Konferencji Narodów Zjednoczonych z siedzibą w Genewie jest mało prawdopodobne, by sytuacja zmieniła się w roku bieżącym.

 

Gospodarka w stresie

„Światowa gospodarka ponownie znajduje się w stresującym punkcie” – zauważa w oświadczeniu prasowym Mukhisa Kituyi, pochodzący z Kenii sekretarz generalny UNCTAD. Obok czynników jakie obecnie zagrażają stabilności gospodarki, wymienia on „jeszcze większą klęskę”, która polega na „utrzymującej się od 2008 roku niezdolności do przeciwstawienia się nierównościom i zaburzeniom równowagi w naszym świecie dotkniętym hiperglobalizacją”.

Zdaniem autorów sprawozdania stoimy przed prawdziwym paradoksem. „Paradoks globalizacji w XXI wieku polega na tym, że pomimo nieustannego rozprawiania o jej elastyczności, skuteczności i konkurencyjności, gospodarki rozwinięte i te rozwijające się stają się coraz bardziej wątłe, słabe i okaleczone” – czytamy w raporcie.

Ubiegłoroczny optymizm w odpowiedzi na rozpoczynające się ożywienie gospodarcze „nie trwał zbyt długo” – zauważają redaktorzy dokumentu. Najświeższe szacunki dotyczące wzrostu są niższe od pierwotnie prognozowanych, a nawet wykazują pewne spowolnienie. Z lektury sprawozdania dowiadujemy się, iż w pierwszym trymestrze 2018 roku, na przykład, gospodarka japońska – trzecia na świecie – odnotowywała negatywny wzrost.

Gospodarki wschodzące radziły sobie lepiej, w tym sensie, że w pierwszym trymestrze bieżącego roku ich wzrost był wyższy od spodziewanego w Chinach i Indiach. Z drugiej strony jednak, w dwóch innych krajach z tzw. grupy BRICS, dokładnie w Brazylii i RPA, nie było oznak poprawy, a nawet zanotowano spowolnienie.

 

W cieniu długu

Podobne wnioski do tych ogłoszonych również 26 września br. przez Grupę Allianz w globalnym raporcie o zamożności ludzi na świecie, przedstawia sprawozdanie UNCTAD, upatrując zagrożenie dla gospodarki światowej w powiększeniu długu.

Na początku 2018 r. dług światowy osiągnął prawie 250 bilionów dolarów, w stosunku do 142 bilionów sprzed dekady. Ta niesamowita liczba 250 bilionów dolarów trzykrotnie przewyższa światowe PKB.

Z eksplozją długu sektora prywatnego mamy do czynienia szczególnie na wschodzących rynkach oraz w państwach rozwijających się, w których kwota długu publicznego wzrosła z 7% w 2007 do 26% w 2017, tymczasem relacja zadłużenia podmiotów niefinansowych do PKB gospodarek rynków wschodzących wzrosła z 56% w 2008 roku do 105% w roku ubiegłym.

Główny autor dokumentu, Richard Kozul-Wright, dyrektor Działu UNCTAD ds. Strategii Globalizacji i Rozwoju, wypowiada się jednoznacznie na temat problemu długu. Twierdzi on bowiem, że „wzrastające zadłużenie obserwowane w skali świata jest bezpośrednio powiązane z pogłębiającymi się nierównościami”.

 

Wielkie przedsiębiorstwa

Sprawozdanie UNCTAD nie podziela pozytywnej opinii na temat efektów globalizacji, jaką znajdujemy w raporcie Grupy Allianz. Zwraca ono jednocześnie uwagę na problem kumulacji władzy ekonomicznej w rękach coraz to węższej grupy rozrastających się przedsiębiorstw.

Podział transakcji eksportowych, na przykład, jest „mocno niezrównoważony na korzyść największych firm” – czytamy w sprawozdaniu UNCTAD. „Po globalnym kryzysie finansowym, pięć największych przedsiębiorstw eksportowych skupiało średnio 30% wszystkich transakcji danego kraju, a dziesięć wiodących firm aż 42%”.

Zjawisko to jest szczególnie widoczne w sektorze cyfrowym oraz elektronicznym. Spośród 25 największych pod kątem kapitałowym firm sektora technologicznego, ponad połowa, a dokładnie 14, ma swoją siedzibę w Stanach Zjednoczonych, siedem w Azji, z czego 3 w Chinach, trzy na terenie Unii Europejskiej, a tylko jedna w Afryce – podkreślają autorzy sprawozdania.

Trzy wiodące amerykańskie firmy technologiczne posiadają kapitał rynkowy o średniej wysokości 400 miliardów dolarów, w stosunku do średniej 200 miliardów dolarów w przypadku liderów spośród firm chińskich, 123 miliardów dolarów pozostałych firm azjatyckich, 69 miliardów dolarów firm europejskich oraz 66 miliardów dolarów jedynej firmy afrykańskiej.

Sprawozdanie nawiązuje również do „znaczącego” tempa, w jakim dominujące przedsiębiorstwa gromadziły swoje zyski. Jako przykład podaje dwie wiodące firmy na rynku e-commerce, czyli zajmujące się sprzedażą on-line: amerykańskiego kolosa Amazon oraz Alibabę z Chin. Okazuje się, że wskaźnik produktywności aktywów w przypadku firmy amerykańskiej wzrósł z 10% w 2005 roku do 23% w 2015, tymczasem Alibaba z 10% w 2011 osiągnęła 32% w 2015.

 

Nierówności

Według UNCTAD wzrost zysków firm zwanych superstars – na przykład Apple, która dwa miesiące temu stała się pierwszą firmą na Wall Street, której kapitał przekroczył próg biliona dolarów – jest jednym z głównych źródeł nierówności w skali świata. Jak czytamy w sprawozdaniu, przyczynił się on do powiększenia dystansu między wąską grupą liderów, a całą rzeszą mniejszych firm i przedsiębiorców, którzy są „wykorzystywani”. Autorzy dokumentu utrzymują, że to właśnie te wielkie firmy stoją za hiperglobalizacją i stopniowo umacniały się na coraz bardziej dominujących pozycjach na rynku na podstawie umów “wolnego handlu”, które nawiązano w wyniku intensywnego lobbingu na rzecz tychże podmiotów, a także, nader często, przy minimalnym poziomie kontroli publicznej.

Według autorów sprawozdania koniecznie należy uznać, iż „wiele przepisów przyjętych celem promocji wolnego handlu nie zdołało popchnąć systemu w bardziej inkluzywnym, partycypacyjnym i korzystnym dla rozwoju kierunku”.

 

Rozwiązanie

Choć nie ulega wątpliwości, że w wyniku hiperglobalizacji państwa rozwijające się zdołały stopniowo powiększać swój udział w handlu światowym, jednak „przekładanie tych tendencji na proces transformacyjny dla rozwoju okazało się złudne w wielu częściach Południa”. W kwestii potencjalnych rozwiązań eksperci przestrzegają w sprawozdaniu przed ryzykiem popadnięcia w skrajności przejawiające się z jednej strony melancholijnym nacjonalizmem, a z drugiej natomiast, odnowionym poparciem dla wolnego handlu.

Sekretarz generalny UNCTAD stoi na stanowisku, iż obecnie istnieje potrzeba multilateralizmu, który pozostaje jednak pod „dawnymi i nowymi naciskami”. Mukhisa Kituyi dodaje również, że w świecie opartym na wzajemnych zależnościach „egoistyczne decyzje prowadzą donikąd”. „Za cel i wyzwanie powinniśmy stawiać sobie znalezienie sposobu na to, by multilateralizm właściwie funkcjonował”.

Niestety, jak czytamy w końcowych słowach dokumentu, „tragedia naszych czasów polega na tym, że dokładnie wtedy, kiedy potrzeba śmiałej współpracy międzynarodowej […], trwające od ponad trzech dekad nieustanne uderzanie w bęben wolnego handlu wyczerpało poczucie zaufania, równości i sprawiedliwości, od którego ta współpraca zależy”.


KOMUNIKANTY
Czytaj także:
Kryzys w Wenezueli jest poważny. Brakuje nawet hostii w kościołach