Bramkarz kolumbijskiej drużyny Atlético Bucaramanga już na zawsze będzie miał przy sobie rysunek, który dostał od synka po śmierci ukochanej kobiety…
Nie ma jej już z nimi fizycznie, ale obaj wiedzą, że jest blisko, bardzo blisko. Są o tym przekonani… Tego lata kolumbijski piłkarz Luis Delgado przeżył śmierć swojej żony Tatiany Garcíi. Kobieta zmarła z powodu nowotworu piersi. Teraz razem z synem nazywają ją „swoim aniołem”. I to jej właśnie bramkarz dedykuje swój powrót na boisko po paru trudnych miesiącach, kiedy to musiał wycofać się z gry z powodu kontuzji i rehabilitacji.

Obecnie najważniejszą osobą w życiu Luisa Delgado jest jego syn Mathías – bez wątpienia najwierniejszy kibic. Dla chłopca tata sportowiec jest „superbohaterem i najlepszym ojcem na świecie” – jak zapewniał w ubiegły weekend po meczu.
Oczywiście, dla Luisa Delgado jedyny syn także stanowi powód do dumy, o czym świadczą materiały zamieszczane na jego instgramowym koncie. Ostatnio pojawił się tam filmik, w którym sportowiec pokazuje swój nowy tatuaż na przedramieniu. Jest on kopią rysunku, jaki Mathías podarował mu niedługo po śmierci Tatiany. Widnieje na nim wzruszający napis: „Tato wiem, że ciężko Ci żyć bez mamy, ale ja zawsze będę przy Tobie. Kocham Cię, Tato. Ty robisz wiele rzeczy dla mnie, a ja dla Ciebie”.
Zarówno Luis Delgado, jak i jego syn są przykładem miłości i zawierzenia Bogu, a także ufności w opiekę „ich anioła”.
Czytaj także:
Tatuażysta, który odmawia wykonania diabła na ramieniu i modli się przed każdą pracą
Czytaj także:
Młodzi zapytali papieża o jego opinię na temat tatuaży. Franciszek odpowiedział
Czytaj także:
Tatuażysta z Auschwitz. Przez 50 lat jego sekret znali tylko najbliżsi