Ostatnio usłyszałam, że to jedna z najlepszych rzeczy, jakie możemy robić. Celebrować, czyli nie tylko cieszyć się życiem, sobą, ale podchodzić do wszystkiego jak do święta. Zwłaszcza, jeśli zrobiłyśmy coś nie tak lub po raz kolejny obrywamy rykoszetem.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Musisz za to zapłacić
Moja dotychczasowa praktyka życiowa mówi – jeśli coś zawaliłaś, musisz za to zapłacić. Przede wszystkim kiepskim samopoczuciem, wyrzutami sumienia i wstydem. Niepodobna, abym po totalnej gafie mogła ze spokojem przejść do porządku dziennego. Po prostu „nie”. Muszę zaaplikować sobie karę, podskórnie, tak żeby ją poczuć. I żeby się czegoś nauczyć.
Przypomina mi się właśnie pewna historia. Historia o sednie celebrowania, rozbrajająca i tak niepoprawna, że gdybym nie usłyszała jej na własne uszy, pewnie nie uwierzyłabym w zaistnienie takich splotów.
Niezdany egzamin
Opowiedział ją pewien wiekowy mężczyzna, Anglik, a dotyczyła jego wspomnienia z czasów studiów. Ucząc się w Oxfordzie, poznał swoją żonę. Pewnego razu okazało się, że dziewczyna nie zdała jakiegoś kluczowego, arcyważnego egzaminu. Doświadczenie to rozbiło ją na tyle, że nie śmiała zadzwonić do swoich rodziców z tą informacją. Czuła się bezwartościowa i przegrana. Poniosła porażkę.
W końcu jednak zebrała się w sobie i zatelefonowała do domu. Wyobraźcie sobie zdenerwowanie jej chłopaka, gdy po kilku minutach rozmowy dziewczyny z jej ojcem poprosiła, aby przejął słuchawkę. „Myślałem, że dostanę solidną burę. Już wyobrażałem sobie, jak mój przyszły teść obwinia mnie o to, że rozpraszam Kate. Że to moja wina”.
Celebrowanie pomimo upokorzeń
Nic podobnego jednak się nie wydarzyło. „Wziąłem słuchawkę, przywitałem się, a po drugiej stronie odpowiedział mi spokojny głos: Cześć Dave. Jestem ojcem Kate i chciałbym, abyś coś teraz dla niej zrobił. Zabierz ją do najlepszej restauracji i spraw, aby do końca dnia nie przestawała się uśmiechać. Ona czuje, że poniosła porażkę, chciałbym, aby mimo tego dobrze wspominała ten dzień”.
Celebrowanie. Pomimo upokorzeń, nie wiadomo jak bardzo zawinionych, pomimo strat. Celebrowanie nie ze względu na coś, ale dlatego, że można. Że to najlepszy sposób na oswajanie nieprzyjemnych uczuć, stanów i sytuacji.
Warta celebrowania
„Gdy jestem w dole, kiedy czuję się fatalnie, zastanawiam się nad tym, co mogłabym zrobić, aby poczuć się lepiej” – powiedziała mi kiedyś pewna kobieta. Nie chodziło jej o szybkie rozładowywanie napięć, ale o wymyślenie czegoś, co podniosłoby ją na duchu. Coś przyjemnego, bliskiego, wspierającego.
Coraz częściej myślę, że celebrowanie bardziej otwiera na przyjmowanie trudności i mierzenie się z nimi niż przywoływanie się do pionu. W sytuacji, w której dostałam już wystarczająco dużo kopniaków, dobrze jest wiedzieć, że jedna osoba zawsze stanie po mojej stronie. I że nie jest nią ojciec Kate, koleżanka lub ktokolwiek inny, ale ja sama – dziewczyna, która wie, że jest warta świętowania.
Czytaj także:
Słownik Kobiet: Intuicja
Czytaj także:
Słownik Kobiet: Różnorodność
Czytaj także:
Słownik Kobiet: Gruba