separateurCreated with Sketch.

Nie cieszysz się z nowego roku? “Depresja noworoczna” mówi nam coś ważnego!

DEPRESJA NOWOROCZNA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Małgorzata Rybak - publikacja 01.01.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Gdy opadnie brokat, a szampan przestanie musować w sylwestrowym kieliszku, niektórzy naprawdę poczują się źle.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Nowy Rok z radością?

Usłyszałam ten termin wiele lat temu z ust doktoranta, singla, inteligentnego i zabawnego człowieka. I choć użyty został przez niego żartobliwie, gdy w grupie rozmawialiśmy o uczuciach, jakie nam towarzyszą na początku roku, spod tego żartu przezierało jakieś całkiem realne drugie dno. Sygnał, że gdy opadnie brokat, a szampan przestanie musować w sylwestrowym kieliszku, niektórzy naprawdę poczują się źle.

I rzeczywiście, mimo tego, co społecznie się „powinno” (świetnie się bawić w sylwestra), nie każdemu witanie Nowego Roku musi kojarzyć się z radością. Choć „depresja noworoczna” nie jest terminem medycznym (o ile nie oznacza odsłony prawdziwej depresji i wtedy trzeba szukać fachowej pomocy), dobrze oddaje mieszaninę trudnych uczuć, jakie mogą się w nas pojawić.

Smutek z powodu życiowego bilansu – gdy czujemy, że mamy za sobą więcej przykrych doświadczeń niż radosnych albo gdy nie przyszła upragniona „zmiana na lepsze”. Lęk, że nic się nie zmieni także w przyszłym roku albo obawa przed nieznanym. Może pojawiać się poczucie straty i pustki z powodu upływającego czasu.

 

Remanent

Styczeń każdego roku jest dla mnie czasem wycofania i remanentu (dzięki temu dobrze kojarzą mi się napisy „zamknięte z powodu inwentaryzacji” na sklepowych drzwiach). To czas, w którym świadomie unikam natłoku spraw, by zająć się samą sobą. Przyjrzeć się temu, co jest i czego potrzebuję – i od tego punktu zaczynać nadawać kształt czasowi, jaki (być może) jest przede mną.

Jeśli Nowy Rok powoduje smutne przeżycia, nie ma sensu udawać, że nic takiego się nie dzieje. Warto natomiast zrozumieć, dlaczego czuję to, co się we mnie odzywa. Szczególnie obezwładniające jest „zalanie” negatywnymi emocjami i generalizacje typu „wszystko jest bez sensu”, dlatego dobrze jest nazwać swoje odczucia i wskazać ich powody.

Co się wydarzyło? Czego dokładnie ci brakuje? Czego potrzebujesz? Co jest największym twoim głodem? Bez takiego remanentu wszelkie nasze „postanowienia” będą jak makijaż nakładany na trupie lico. Jeśli coś we mnie niedomaga albo jest martwe, zanim coś „zrobię” – muszę najpierw sobie pomóc. Odzyskać pragnienie życia. Odnaleźć siebie.

 

Czego potrzebuję?

To, czego potrzebuję, by to był dobry rok – wyznaczy północ dla mojego kompasu. Jeśli największą zmorą jest samotność – najpierw potrzebuję coś zrobić w tej dziedzinie. Jeśli jest nią dziurawy budżet – dobrze zacząć od uporządkowania finansów, a nie od wykupienia karnetu na siłownię. I odwrotnie, jeśli to moje ciało odmawia współpracy i prosi, by wreszcie się nim zająć – wówczas zapisanie się na fitness będzie miało sens. O ile poszukamy konkretów: działań, miejsc, określonego czasu.

Jeśli wiem, czego potrzebuję, mogę zobaczyć, co już mam i tu zbilansować wszelkie dobro, jakie przyniósł poprzedni rok, a także wszystkie odkryte talenty. Dzięki temu widzę, że mam jednak grunt pod nogami.

I wreszcie bardzo ważny element inwentaryzacji – kogo mogę prosić o pomoc? Gdzie znajdę przyjaciół i mentorów? Być może moje trudności są tak duże i smutek tak wielki, że warto w końcu pozwolić sobie, by ktoś towarzyszył mi w terapii i pomógł otworzyć puszkę dobrze zakonserwowanych łez, którym trzeba będzie w końcu dać popłynąć? Może potrzebuję coacha kariery zawodowej, który pomoże mi napisać CV? A może to będzie koleżanka, która to świetnie umie?

Martwym polem, na którym zamieszkuje noworoczny smutek, może być także moja relacja z Bogiem, nadszarpnięta przez trudne doświadczenia, zranienia czy własne błędy. Warto wypowiedzieć przed Nim swoje serce, nawet jeśli miałyby to być słowa pełne bólu, złości i żalu. Po drugiej stronie złości na Boga jest przecież pragnienie, by nas kochał i by nas nigdy nie opuszczał. Mamy prawo jako Jego dzieci do Niego o to wołać. Jego zaś – na szczęście nie ogranicza kalendarz, a daty typu „Nowy Rok” są naprawdę umowne.

Ma natomiast moc czynić w nas wszystko nowym – i gorąco tego dla nas pragnie. Jeśli Go poprosimy. Jeśli Mu pozwolimy. Jest naszym pierwszym sprzymierzeńcem, by to był dobry, najlepszy rok. Pełen Jego miłości. Od pierwszej minuty stycznia do ostatniego dnia grudnia.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!