Jest niewiele słów, które wzbudzają większy lęk niż “iść do szpitala”. To hasło momentalnie wywołuje obrazy w stylu: operacja, walka z chorobą, myśl, że jak już tam wejdziesz, to możesz nie wyjść…
Wystarczy jednak sięgnąć do korzeni słowa szpital, by dać pacjentowi większe poczucie nadziei.
Angielskie słowo szpital[hospital] pochodzi od słowa gościnność [hospitality]. Podobnie w łacinie: hospitale – hospitium. Szczególną motywacją dla gościnności jest zaś chrześcijańska miłość bliźniego.
Chrześcijańskie szpitale?
Oczywiście, istniały “szpitale” przed narodzeniem Chrystusa, m.in. w Grecji, Irlandii, Meksyku czy Indiach. Ale w czasach chrześcijaństwa pierwsze domy, których zadaniem stało się dbanie o chorych, były otwierane ze względu na Ewangelię. W końcu Chrystus polecił Apostołom, by uzdrawiali chorych.
W tym samym czasie chrześcijanie czuli się zobligowani do gościnności. Św. Paweł napominał Rzymian, by przyjmowali nieznajomych z miłością. W szczególności biskupi mieli otwierać swoje domy dla podróżnych – czy byli oni chrześcijanami czy nie. Niektórzy z biskupów byli też przy okazji lekarzami, więc mogli zapewnić chorującym opiekę.
Jak czytamy w Katolickiej Encyklopedii, od samego początku istniał dobrze zorganizowany system opieki przy różnych rodzajach cierpienia, ale był on z konieczności ograniczony i zależny od prywatnych wysiłków tak długo, aż chrześcijanie podlegali zakazom wrogiego państwa.
Po nawróceniu cesarza Konstantyna i legalizacji chrześcijaństwa liczba chrześcijan szybko wzrosła. Jednocześnie nowe warunki ekonomiczne doprowadziły do zwiększenia ubóstwa. Jak podaje dalej encyklopedia, aby sprostać tym wymaganiom, potrzebny był inny rodzaj organizacji, a to, zgodnie z powszechną tendencją do nadawania charakteru instytucjonalnego wszelkiej pracy na rzecz wspólnego dobra, doprowadziło do organizacji i założenia szpitali.
Czytaj także:
Naukowcy z watykańskiego szpitala bardzo skuteczni. Odkryli 16 nowych chorób
Szpitale przy kościołach
Na chrześcijańskim Wschodzie miejsca, w których opiekowano się podróżnymi, nazywano xenodochia – ze starogreckiego “miejsce dla obcych”. W końcu okazało się jednak, że nazwa nie jest tak chwytliwa, jak szpital. Co ciekawe, język angielski przyjął za to kilka innych nazw związanych z opieką nad potrzebującymi, np. orphanotrophium – orphanage [sierociniec] czy gerontochium – geriatrics [geriatria].
W średniowieczu szpitale przeżywały wzloty i upadki, ale chrześcijańska tradycja opieki nad chorymi była podtrzymywana przez diecezje – wymagano, by szpitale znajdowały się przy katedrach albo zgromadzeniach zakonnych, np. u benedyktynów. Z czasem niektóre bractwa i zakony (np. aleksjanie) zaczęto zakładać specjalnie w celu służby chorym.
W czasach wypraw krzyżowych zakony rycerskie, takie jak Zakon św. Jana, otwierały szpitale dla pielgrzymów w Ziemi Świętej.
Nie jest więc być może niczym dziwnym, że papież Franciszek odwołuje się do Kościoła jako “szpitala polowego” dla dusz i zapragnął otwarcia punktu medycznego dla osób bezdomnych pod placem św. Piotra. Taka praktyka łączenia opieki nad ciałem i troski o ducha sięga samych korzeni Kościoła.
Czytaj także:
„Szpital to nie przechowalnia”. Twoi dziadkowie powinni spędzać święta w domu!
Czytaj także:
Wracając z Watykanu, spotkałam Jezusa. Leżał pod szpitalem…