„Bardzo nie chciałam trafić do Broniszewic. Wiedziałam, jak tam jest i bałam się tych wszystkich wyzwań” – wspomina s. Tymoteusza Agnieszka Gil, dominikanka z Broniszewic.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Z okazji Dnia Życia Konsekrowanego o łączeniu powołania zakonnego z byciem mamą dla Chłopców z Broniszewic, a także o codziennych cudach rozmawiamy z dominikanką, s. Tymoteuszą Agnieszką Gil.
Marta Brzezińska-Waleszczyk: Jakie to uczucie być jednocześnie siostrą zakonną i mamą – bo tak zwracają się do sióstr chłopcy z Broniszewic?
S. Tymoteusza Agnieszka Gil: Hm… to najpiękniejsze uczucie, jakiego może doświadczyć kobieta.
Matki pracujące często pyta się, jak łączą macierzyństwo z pracą, a siostra – jak łączy powołanie z matkowaniem tylu chłopcom, w dodatku chorym, co z pewnością jest nie lada wysiłkiem? Wystarcza czasu na modlitwę?
Nasz dzień zaczynamy wspólnymi modlitwami o godz. 5.50. Godzina Czytań, jutrznia, medytacja i o godz. 7.00 msza święta. Po wspólnie spędzonym czasie z Panem Bogiem, po nabraniu sił tych duchowych przede wszystkim, oddajemy się fizycznemu wysiłkowi oraz opiece nad chłopcami.
S. Tymoteusza: Dzięki Bogu jestem zakonnicą
Jak to się w ogóle stało, że została siostra zakonnicą?
Nie jest to nadzwyczajna historia. Od dziecka byłam związana z siostrami franciszkankami, gdzie zakochałam się w św. Franciszku z Asyżu i marzyłam o tym, by być jak on. Jako mała dziewczynka przebywałam w szpitalu po wycięciu wyrostka robaczkowego i tam po przebudzeniu się zobaczyłam siedzącą obok mnie siostrę zakonną, która delikatnie zwilżała mi usta. Ten obraz na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Zobaczyłam w tej delikatnej siostrze taką dobroć, jakiś ideał, który chciałam osiągnąć. Myśl o życiu zakonnym towarzyszyła mi od dziecięcych lat i po maturze mogłam spełnić swoje pragnienie.
Dziś może siostra powiedzieć, jak w tytule książki, dzięki Bogu jestem zakonnicą?
Oczywiście. Podpisuję się pod tym tytułem obiema rękami. Dzięki Bogu i dzięki moim rodzicom, którzy wychowali mnie w wierze katolickiej mogłam świadomie podjąć taką decyzję.
„Bardzo nie chciałam trafić do Broniszewic. Bałam się”
Wróćmy do Broniszewic – jak tam siostra trafiła? Początki były trudne?
Z pewnością to śmieszne, co powiem, ale bardzo nie chciałam trafić do Broniszewic. Wiedziałam, jak tam jest i bałam się tych wszystkich wyzwań. Dzięki Bogu Matka Generalna posłała mnie do Broniszewic, a z Matką nie miałabym śmiałości dyskutować. Przyjęłam to jako wolę Bożą i podjęłam trud walki o nowy Dom dla Chłopaków. Początki były trudne ze względów przede wszystkim finansowych, natomiast miłość, która płynęła od chłopców była największą nagrodą za każdy trud.
Siostra zajmuje się ekonomią, a to przecież było dla siostry kompletnie z innej bajki – jak to się stało?
Z powołania i pasji jestem pedagogiem. Księgową, a bardziej administratorem domu, zostałam ze względu na stan zdrowia. Nagle dotknęła mnie przykra choroba, która uniemożliwiła mi pracę bezpośrednio z dziećmi. Skończyłam studia podyplomowe z ekonomii i zaczęłam pracę w nowym fachu.
Jesteście bardzo medialne, odkąd zaczęłyście publicznie zbierać pieniądze na budowę domu, pojawiać się w mediach… Czujecie się trochę jak zakonnice-celebrytki?
Nie czujemy się jak celebrytki. Media bardzo nam pomogły z zbiórce pieniędzy i jesteśmy im za to wdzięczne, dlatego teraz, kiedy proszą nas o opinię w jakiejś sprawie, nie mamy odwagi odmawiać. Z drugiej strony, cieszymy się, że możemy służyć swoim doświadczeniem.
Siostry z Broniszewic: Doświadczamy cudów każdego dnia
Pewnie doświadcza siostra na co dzień wielu cudów, nie tylko tych związanych z tym, że niemal z nieba spadają brakujące pieniądze na kolejne remonty, na potrzeby chłopaków. Może siostra powiedzieć o jakimś cudzie?
Tych cudów doświadczamy każdego dnia. Największym cudem jest to, że nie mając pieniędzy zaczęłyśmy budować Dom dla Chłopców i po 22 miesiącach chłopcy w nim zamieszkali. I cudem jest to, że powstał ponad podziałami. Osobami, którzy wyciągnęli do nas i chłopców swoje ręce okazali się ludzie o różnych poglądach politycznych, wierzący
i niewierzący, dziennikarze wszystkich stacji telewizyjnych. Czułyśmy się przez Pana Boga mocno przytulone z każdej niemal strony.
Dzień Życia Konsekrowanego – czego można siostrze życzyć z tej okazji?
Może tak bardzo prosto: aby nigdy nie zabrakło mi wiary, nadziei i miłości. I aby każdy człowiek, niezależnie od wiary, poglądów nie był przeze mnie odtrącony. Abym zawsze znajdowała czas dla bliźnich i była na nich otwarta. Wtedy zawsze będę blisko Boga!
Tego więc życzę!
*Nakładem wydawnictwa Esprit ukazała się książka „Dzięki Bogu jestem zakonnicą. Historie spełnionych kobiet (rozmawiała Małgorzata Terlikowska). S. Tymoteusza Agnieszka Gil jest jedną z jej bohaterek.
Czytaj także:
Rozdzielone. O siostrach bliźniaczkach, które poznawały się w klasztorze [reportaż]
Czytaj także:
Czego ja, matka, nauczyłam się od „Bronek”, sióstr od wykluczonych?
Czytaj także:
Siostry zakonne, które wchodzą tam, gdzie nikt inny nie wchodzi