Brown wierzy, że „tym, co prowadzi nas do świętości, jest zwyczajność – czynienie dobra dla innych i szukanie czegoś większego niż my sami”.
Jako nastolatek Gregory Brown niechętnie się modlił. Sądził, że nie ma na to nawet 5 minut wolnego czasu dziennie. Ale przy odrobinie perswazji zabrał się w końcu z czytanie Pisma Świętego. Jak mówił w North Texas Catholic: „Słowo Boże jest prawdziwie tym, jak Bóg mi się objawił… Siadanie i czytanie Pisma Świętego przez 45 minut w ciągu 6 miesięcy nie okazało się niczym trudnym”.
Jego oddanie modlitwie trwa nadal, w dorosłym życiu. Dziś, mając 34 lata, Gregory uważa, że modlitwa i wiara są w samym sercu jego działalności charytatywnej.
Pro-life to towarzyszenie
Każdego lata Brown poświęca co najmniej dwa tygodnie, ucząc nastolatków na wakacyjnym obozie Camp Fort Worth, jak budować dziecięce łóżeczka. Przy okazji rozmawia z nimi na tematy pro-life. Łóżeczka trafiają potem do organizacji Catholic Charities Fort Worth, która przekazuje je potrzebującym matkom.
Bycie pro-life to towarzyszenie tej matce – nie tylko w decyzji o urodzeniu dziecka, ale także pomaganie jej, gdy dziecko się urodzi. Pomaganie jej w potrzebach, które będzie miała – wylicza Brown.
W ciągu ostatnich 20 lat Gregory, Rycerz Kolumba czwartego stopnia, i jego uczniowie zbudowali ponad 300 łóżeczek, które – jak twierdzi – zostały „aromatyzowane” modlitwą za przyszłą mamę i dziecko. Opierając się na motcie św. Benedykta, ora et labora, Brown wierzy w zasadę łączenia pracy i modlitwy. Każdemu kawałkowi drewna, które zostało ucięte, wyszlifowane, wypolerowane i pomalowane, towarzyszy modlitwa, którą Brown opisuje jako najpotężniejszą, tak samo ważną, jak łóżeczko.

Czytaj także:
Obrona życia na co dzień. Wyjątkowe zdjęcia z organizacji pro-life
Ale Brown buduje nie tylko łóżeczka (oprócz tych z młodzieżą, zrobił sam 50 w wolnym czasie) – także świadomość wśród nastolatków, jak ważne jest wspólne działanie w imię większego dobra i praca na rzecz potrzebujących w społeczności. A wszystko przy jednoczesnym promowaniu przesłania pro-life.
Nowa misja
Brown jest przekonany, że kiedy modlił się na różańcu przed krzyżem, Maryja zainspirowała go do podjęcia kolejnej misji: założenia szkoły zawodowej non-profit i przekazania umiejętności stolarskich tym, którzy zostali zmarginalizowani przez społeczeństwo – osobom bezdomnym, uchodźcom, weteranom. Nie tylko przekazywałby w niej przydatne umiejętności, ale także budował więcej mebli dla potrzebujących.
Ponieważ wiara jest jego siłą napędową, Brown cierpliwie czeka na okazję do realizacji marzenia o stworzeniu tej szkoły.
„Zauważyłem, że w moim życiu chodzę od miejsca do miejsca. Jestem gdzieś zapraszany. Po prostu się zjawiam, a Bóg daje mi możliwość służenia. To jedno z największych błogosławieństw w moim życiu, po prostu zjawiać się wszędzie tam, gdzie Bóg mnie posyła i prowadzi i być w stanie wykorzystać moje dary i talenty w miarę potrzeb” – mówi.
Żyjąc zgodnie z zasadami Rycerza Kolumba, z „jednością, braterstwem i miłością”, Brown wydaje się podekscytowany tym, gdzie jego wiara go dalej poprowadzi. Zawsze będąc gotowym do służby Bogu i ludziom, Brown wierzy, że „tym, co prowadzi nas do świętości, jest zwyczajność – czynienie dobra dla innych i szukanie czegoś większego niż my sami”.

Czytaj także:
Bycie pro-life to coś więcej niż słowa i podpisane petycje

Czytaj także:
Modlitwa pro-life kontra manifestacja proaborcyjna. Poruszające zdjęcia z Nowego Jorku