To był prawdziwy cud – tak włoskie media komentują dziś ocalenie 51 gimnazjalistów porwanych przez senegalskiego kierowcę szkolnego autobusu w mieście Crema w północnych Włoszech. 47-letni Ousseynou Sy związał im ręce, zabrał telefony, a korytarz pojazdu polał benzyną. Nie był szalony, działał w sposób przemyślany i racjonalny – opowiadają uczestnicy wydarzenia.
Powiedział im, że wszyscy zginą w płomieniach za migracyjną politykę włoskiego rządu. Zakładników udało się uratować dzięki odwadze kilku uczniów, którzy nie oddali telefonu i zawiadomili policję, a także dzięki sprawnej akcji sił bezpieczeństwa. Według informacji podawanych przez BBC odwagą wykazał się nastolatek Ramy Shehata, uczeń pochodzenia egipskiego, który nie zastosował się do żądań porywacza, nie oddał telefonu i wezwał służby. Chłopak nie ma obywatelstwa polskiego. Jego rodzina ma nadzieję, że bohaterski czyn zostanie wzięty pod uwagę. Ostatnich uczniów wyciągano z płonącego już autobusu.