separateurCreated with Sketch.

Dzieci i rzeczy, a może dzieci czy rzeczy?

BAŁAGAN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Nie mam gotowych rozwiązań, mam za to kilka pytań o rachunek… sumienia. Czy rzeczywiście posiedliśmy umiejętność i uczymy zdrowego posiadania rzeczy? Czy warto robić aferę o „małe zniszczenia”?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Szklane cuda

“Nie dotykaj, bo stłuczesz” – powiedziałam memu dziecku, gdy podchodziło do bombek na choince. Po chwili jednak, nęcone czarodziejskim blaskiem, dziecko podeszło znowu. Patrzyłam z boku, obserwując tę scenę. My, dorośli, nie mamy już takiej fascynacji w oczach, gdy patrzymy na te same co roku ozdoby choinkowe. Przyglądałam się, jak mała dłoń wyciąga się, by dotknąć tę niezwykłą, kręcącą się kulę, jak w ciekawskich oczach miesza się nieodparta pokusa i obawa.

Bęc! Bombka stłuczona. Uprzedzałam, więc jestem trochę zła. Z drugiej strony widzę tę twarz, na której zamiast niezaspokojonej ciekawości maluje się teraz przerażenie. Rozgląda się na boki w popłochu, w oczach widać pierwsze łzy. Czy bombka jest warta tej przykrości? Czy podsycanie ciekawości dziecka jest cenniejsze?

 

Brokatowe królestwo

Innym razem spotkanie rodzinne, dzieci się bawią, dorośli debatują przy stole. Gospodyni orientuje się, że na pięknej, nowej kanapie jest ślad długopisu, a mały winowajca trzyma go nadal w dłoni. Wściekła wyładowuje złość na ojcu dziecka, atakując metody wychowania (dziecko powinno wiedzieć, że po kanapie się nie rysuje), i sycząc w jego stronę “Nie wiesz nawet, ile to kosztowało!”.

Albo podczas innej imprezy, na której jesteśmy gośćmi, dzieci zniknęły na górnym piętrze. Wchodzimy do ciemnego pokoju, zapalamy światło – każdy centymetr podłogi (w tym dywan), fotele, biurko, każdy sprzęt mieni się złociście. Wszędzie, łącznie z głowami i sukienkami rozradowanych dziewczynek siedzących w kole, wszędzie znajdują się miliony drobinek złotego brokatu.

Załamuję ręce, ale jestem opanowana. W lekkim szoku, ale spokojnie rozmawiam z córką: co też przyszło im do głowy, by rozsypać brokat po całym pokoju. Dowiaduję się czegoś niesamowitego. Oto Miasto Marzeń (pokój) zaatakował straszny czarodziej (w tej roli poduszka), który nienawidził marzeń, więc postanowił je wszystkie wykraść, pozbawiając tym samym ludzi marzeń i nadziei. Nasze małe bohaterki musiały zareagować! Pokonały go, rozsypując wokół jeszcze więcej marzeń (drobinki brokatu), których on po prostu nie znosił, a jemu (czyli poduszce) dostała się nadto dodatkowa porcja złotego pyłu.

Wzdycham ciężko, i razem z dziećmi zabieramy się do sprzątania. Po głowie chodzi mi wiele myśli. Nie mogę zaprzeczyć, jak kreatywne, fantastyczne przygody mają te roztrzepane głowy, dzięki takim właśnie nieprzemyślanym do końca akcjom. Dzięki temu, że dały się ponieść zabawie, dziecięcej fantazji, a może nawet odrobinie samej magii.

Mam przed oczami naprawdę mnóstwo podobnych sytuacji. Zastanawiam się, gdzie jest granica. Na czym polega zdrowe podejście do rzeczy. I czy rzeczywiście takiego podejścia uczymy nasze dzieci. Nie chciałabym, by niszczyły bezmyślnie swoje lub czyjeś mienie. Chciałabym, by miały szacunek do wszystkiego, co zdobyte ciężką pracą.

Z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że często my, dorośli, pod tymi mądrymi zdaniami skrywamy trochę brzydsze obyczaje – nasze nadmierne przywiązanie do rzeczy. Bo coś się zniszczy, bo się stłucze, pobrudzi. Choć irytujące, nie są to przecież duże „kłopoty”, dużo częściej drobnostki. Na dodatek nie sprawione złośliwie, a niejako przy okazji odkrywania świata, czyli po prostu bycia dzieckiem. Ich strata lub uszczerbek doskonale ukazuje, jak bardzo bliskie są naszemu sercu czy sentymentowi.

 

Ktoś wystawi ci rachunek

Nie mam gotowych rozwiązań, mam za to kilka pytań o rachunek… sumienia. Czy rzeczywiście posiedliśmy umiejetność i uczymy zdrowego posiadania rzeczy? Czy warto robić aferę o „małe zniszczenia”? A czy warto o te rzeczywiście cenniejsze straty? Czy stawiamy rzeczy wyżej niż relacje z dziećmi, czy dzieci ponad rzeczy?



Czytaj także:



PODCASTY DLA MAM
Czytaj także:
Podcasty dla mam: o rozwoju w relacjach i pracy, pasji i wychowaniu dzieci


DYSCYPLINA
Czytaj także:
Albo wychowanie autorytarne, albo bezstresowe? Istnieje trzecia droga

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!