Znów gniotą mnie moje stare grzechy. Pogoda mi także nie sprzyja i miewam stany około depresyjne. Jak łatwo w tym wszystkim zapomnieć, że Jezus naprawdę zmartwychwstał…
Od Wielkanocy upłynęło już trzy tygodnie. Otworzyłem jeden z serwisów internetowych i poczytałem wiadomości. Ostatnio wyszedł raport ONZ dotyczący zmian w środowisku. Wynika z niego, że stoimy w obliczy katastrofy naturalnej. W Kolorado dwóch napastników strzelało do dzieci w szkole. W Japonii było silne trzęsienie ziemi. W Polsce trwa kampania wyborcza, a więc mamy nieustającą walkę polityczną. Niedawno skończył się strajk nauczycieli, ale wciąż w społeczeństwie nie milkną emocje po nim. Niedawno wyszła książka „Dzień sądu” o toczącej się w Watykanie walce o władze, o nadużyciach i skandalach. Tomasz Sekielski wyemitował film „Tylko nie mów nikomu” o pedofilii w Kościele w Polsce.
Czytaj także:
Za prawdziwym Bogiem idą prawdziwi ludzie [komentarz do Ewangelii]
W życiu każdego z nas pewnie także wiele się wydarzyło. Ja na przykład po dobrym świątecznym duchowym zmartwychwstaniu znowu obumieram i wracam do swoich starych kryzysów. Znów gniotą mnie moje stare grzechy. Pogoda mi także nie sprzyja i miewam stany okołodepresyjne.
Jak łatwo w tym wszystkim zapomnieć, że Jezus naprawdę zmartwychwstał. I to ma znaczenie. Byłoby czymś strasznym, gdybyśmy sprowadzili Zmartwychwstanie do Wielkanocy i śpiewania w kościele pieśni o tym, jak to „straż się grobu miesza” albo do miłej atmosfery.
Nie, nie, nie. Zmartwychwstanie jest nam potrzebne dzisiaj. Ono nie jest religijnym sentymentalizmem. Jezus mówi dzisiaj: „Moje owce nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca”.
Dzisiaj patrząc na świat, na Polskę, na Kościół, na siebie potrzebuję spojrzeć na wszystko przez pryzmat Zmartwychwstania. Potrzebuję na nowo przypomnieć sobie i uwierzyć, że Jezus Chrystus naprawdę zwyciężył: zło, śmierć, mrok, grzech.
W Niedzielę Dobrego Pasterza potrzebuję Psalmu 23, który mnie zapewnia, że choćbym szedł przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo On jest przy mnie. To jest dzisiaj Dobra Nowina: jest Ojciec, który jest większy od wszystkich i od wszystkiego, i nic nie wyrwie mnie z Jego ręki.
Dlatego mogę powtarzać za psalmistą: „Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza. Izraelu, złóż w Panu nadzieję odtąd i aż na wieki!” (Ps 131).
Dobry Pasterz zaprasza nas dzisiaj do wsłuchania się w Jego głos. W obliczu tak wielu głosów, które mogą sprawiać, że czujemy się zagubieni, sfrustrowani, zrozpaczeni, przestraszeni, potrzebujemy wsłuchać się w głos pełen miłości, czułości, ale także pewny głos Pasterza, który wie, jak nas poprowadzić. Głos, który mówi: „Nie bój się, idź za Mną! Ja zwyciężyłem”.
I czytanie: Dz 13, 14. 43-52
II czytanie: Ap 7, 9. 14b-17
Ewangelia: J 10, 27-30
Czytaj także:
Masz problem z wiarą? Nie jesteś gorszy z tego powodu [komentarz do Ewangelii]