Wszystko sprowadza się do czegoś bardzo osobistego...
Wizyta w szpitalu może być traumatycznym doświadczeniem – nawet jeśli to tylko tak radosna okazja, jak przywitanie na świecie nowego dziecka. Biorąc pod uwagę medyczne terminy i sterylne fartuchy – nic dziwnego, że światy personelu i pacjentów wydają się od siebie odseparowane. Ale dzięki prostemu pomysłowi australijskiego anestezjologa Roba Hacketta pacjenci mogą łatwiej identyfikować się ze swoimi opiekunami, a nawet zostać… uratowani.
Aby położyć kres dezorientacji na bloku operacyjnym, Hackett postanowił napisać wyraźnie swoje imię i profesję na lekarskim czepku. W trakcie operacji łatwo można więc zidentyfikować, kim jest. Na tym jednak nie koniec – pomysłowy doktor postanowił rzucić globalne wyzwanie wszystkim lekarzom i zachęcił ich do udziału w wyzwaniu „TheatreCapChallenge”. Jak wyjaśniał na łamach „Bored Panda”, chodzi mu o to, by „w prosty sposób unikać błędów i słabej komunikacji, która przyczynia się do wzrostu zdarzeń niepożądanych dla pacjentów”.