Wygrywając włoski konkurs w 2018 roku, Marcin Patrzałek podzielił się swoim marzeniem:
W maju 2019 roku zdaję maturę. Rozważam podjęcie studiów na prestiżowej uczelni Berklee College of Music w Bostonie. Studiowanie tam jest niezmiernie drogie, studia 5-letnie to wydatek grubo ponad milion złotych. Plus jeszcze trzeba się z czegoś utrzymać. Natomiast bardzo chcę wydać nową płytę, mam niezwykle dużo pomysłów w głowie (wp.pl).
W czerwcu 2018 r., stając na scenie amerykańskiego „Mam talent”, pochwalił się, że osiąga swój cel i niebawem rozpocznie naukę w college’u.
Do słynnego show próbował się dostać od 4 lat. Zobaczcie jego crossover 5. Symfonii Beethovena i „Toxicity” System of a Down!
Swoją przygodę z gitarą Marcin zaczął – jak pisze na swojej stronie internetowej – właściwie przez przypadek. Tata zapisał go na kurs wakacyjny, by letnich miesięcy nie zmarnował w domu. Bakcyl został połknięty. Pod czujnym okiem pana Jerzego Pikora fascynował się muzyką coraz bardziej.
Dziś ma już na koncie pierwsze miejsce w międzynarodowym konkursie gitary klasycznej imienia Joaquin Rodrigo oraz płytę „HUSH”. Mimo to nie zyskał szczególnej popularności w Polsce i koncertuje głównie za granicą, np. w RPA, Francji czy na Malcie.
Czytaj także:
18-letni Marcin wygrał włoski talent show. Mówią o nim „Paganini gitary”
Czytaj także:
„Pan Bóg dał mi dar głosu i aktorstwa”. Półfinalista „Mam Talent” specjalnie dla Aletei
Czytaj także:
Niesłysząca wokalistka podbiła serca widzów „Mam Talent”