separateurCreated with Sketch.

Ksiądz vs. ateista. Spodziewać się można… najgorszego. Wywiad z ks. Radosławem Rakowskim

KSIĄDZ RADOSŁAW RAKOWSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wysłał 3,5 tys. kur na Madagaskar, a z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski wraz z uczniami wybudował studnię w Sudanie Południowym. Skąd czerpie energię, dlaczego Kościół to dobre miejsce na swatanie, a internet na ewangelizację – opowiada ks. Radosław Rakowski.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wysłał 3,5 tys. kur na Madagaskar, a z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski wraz z uczniami wybudował studnię w Sudanie Południowym. Skąd czerpie energię, dlaczego Kościół to dobre miejsce na swatanie, a internet na ewangelizację – opowiada ks. Radosław Rakowski.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Na brak energii ks. Radosław Rakowski nie może narzekać. Głośno zrobiło się o nim, kiedy wraz z młodzieżą uzbierał środki, by wysłać 3,5 tys. kur na Madagaskar. Później poszedł za ciosem i zebrał z uczniami pieniądze na budowę studni w Sudanie Płd. Ostatnio wydał książkę „Ksiądz vs. ateista. Spodziewać się można… najgorszego” – i m.in. o niej nam opowiada.

Papież Franciszek mówił, byśmy nie mylili szczęścia z siedzeniem na kanapie. Czego potrzeba, żeby z niej wstać i porwać ludzi do działania?

Ks. Radosław Rakowski*: Franciszek jest dla mnie wzorem, jego jasność umysłu i otwartość serca wciąż mnie zachwycają. Ma 83 lata, a cały czas jest otwarty na zmiany. Potrafi powiedzieć: dzisiaj w Kościele jest potrzebne to, ale w przyszłości może być potrzebne coś zupełnie innego. Staram się z tej nauki czerpać. Jako ksiądz nie koncentruję się na tym, by wspólnoty, które współtworzę, trwały przez najbliższe trzydzieści czy pięćdziesiąt lat. Owszem, byłoby pięknie, ale wychodzę z założenia, że dana wspólnota czy akcja, którą organizuję, jest potrzebna tu i teraz, ludziom, których Pan Bóg stawia na mojej drodze w tym momencie życia. A co będzie za pięć lat? To wie Bóg, Jemu to zostawiam. Dla mnie właśnie o tym jest Ewangelia – o świeżości, której uczy nas Jezus, o odwadze, o śmiałym patrzeniu w przyszłość, pokonywaniu barier, opuszczaniu własnej strefy komfortu.

 

Kury na Madagaskarze i studnia im. Mieszka I w… Sudanie

Jak to się stało, że wysłał ksiądz trzy i pół tysiąca kur na Madagaskar?

Mój kolega, Piotr Koman, jest misjonarzem na Madagaskarze. Gdy dowiedziałem się, w jakich warunkach żyją malgaskie rodziny, poczułem, że trzeba im jakoś pomóc. Wraz z młodzieżą wpadliśmy na pomysł, że zorganizujemy akcję, która będzie polegała na zebraniu funduszy na kury dla mieszkańców wyspy. Stworzyliśmy komiks opowiadający o kurze, która leci na Madagaskar, żeby znosić jajka, a następnie uruchomiliśmy zbiórkę w internecie – każdy, kto chciał wesprzeć braci na afrykańskim kontynencie, mógł kupić dla nich kurę, a nawet kurnik pełen kur. W ramach akcji zebraliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych. Misjonarze kupili za nie trzy i pół tysiąca ptaków, które trafiły do potrzebujących.

Po akcji z kurami poszedł ksiądz za ciosem i z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski postanowił wybudować studnię w Sudanie Południowym.

Na katechezie zapytałem uczniów, z czym kojarzy się im chrzest. Odpowiedzieli, że z wodą. Wywiązała się dyskusja o Jezusowym wezwaniu do tego, by „spragnionych napoić”. Zorientowaliśmy się, gdzie tej wody na świecie brakuje najbardziej. Okazało się, że w Sudanie Południowym. Oczywiście mogliśmy zaśpiewać piosenkę z okazji rocznicy chrztu Polski, byłoby miło, może nawet podniośle (śmiech), ale my stwierdziliśmy, że potrzebny jest konkret. Gdy dowiedzieliśmy się, że Polska Akcja Humanitarna buduje w Sudanie studnie, postanowiliśmy zebrać pieniądze na jedną z nich. Dzięki hojności wielu ludzi uzbieraliśmy 60 tys. złotych, które przekazaliśmy PAH. A ponieważ Polskę ochrzcił Mieszko I, studnię nazwaliśmy jego imieniem.

 

Ksiądz vs. ateista. Spodziewać się można… najgorszego

Przestrzeń wirtualna to dobre miejsce na to, żeby mówić ludziom o Bogu?

Wspaniałe! Wśród moich znajomych na Facebooku są osoby o różnym światopoglądzie, wierzący i ateiści. Jak dobra nowina o tym, co dzieje się w Kościele, ma dotrzeć do ludzi, którzy od Kościoła stronią? Gdzie mają usłyszeć o Jezusie, o budowaniu wspólnoty? W Kościele o tym nie usłyszą, bo do niego nie chodzą. Zresztą, nawet ci, którzy chodzą, którzy deklarują, że są wierzący, często myślą, że Kościół to msza raz w tygodniu i na tym koniec. A przecież Kościół to wspólnota. To wspólne picie herbaty, spotkania w salkach katechetycznych, studiowanie Biblii, rozmowy, wzajemna pomoc. Kiedy mówię do kogoś: „Przyjdź na spotkanie do salki, zobacz, co robimy”, to w odpowiedzi słyszę często: „Nie przyjdę, bo się wstydzę” albo „Co miałbym tam robić?”. Internet pomaga dotrzeć do ludzi z komunikatem: „Czuj się zaproszony”. Ci wszyscy, którzy – z różnych powodów – są niezdecydowani, nieprzekonani do Kościoła jako wspólnoty, mogą obserwować w internecie nasze wspólnotowe poczynania i nabierać odwagi do tego, żeby również przyjść.

Napisał ksiądz z Pawłem Cieliczko książkę. Opatrzyliście ją słowami „Ksiądz vs. ateista. Spodziewać się można… najgorszego”. Przeczytałam i przyznam, że „najgorszego” nie znalazłam, wręcz przeciwnie. Z jaką intencją pracował ksiądz nad nią?

Gdzieś w moim sercu zakiełkowała myśl, że spróbuję Pawła nawrócić (śmiech). Porozmawialiśmy raz, drugi, trzeci. W końcu Paweł zaproponował: „Słuchaj, a może napiszemy książkę?”. Ja na to: „Czemu nie?”. Jestem Pawłowi za tę wspólną pracę, godziny rozmów, bardzo wdzięczny, ponieważ książka przynosi fajne owoce – ludzie, którzy chodzą do kościoła, podrzucają ją tym, którzy nie chodzą, ci czytają i podają dalej. Dzieje się konkretne dobro.

 

Ks. Radosław Rakowski: Pewnie, że Kościół jest od swatania ludzi!

Organizuje ksiądz msze o dobrego męża i dobrą żonę, które cieszą się dużym zainteresowaniem. Kościół ma swatać?

Jasne, że tak! Kościół jest od tego, żeby ludzi swatać, spotykać ich ze sobą, pokazywać im, czym jest wspólnota. Jakiś czas temu odkryłem, że każda wspólnota – rodzina, Kościół itd. – jest tak naprawdę w ciągłym kryzysie. Jeszcze nie spotkałem się z tym, żeby jakaś wspólnota nie była w kryzysie. Jeśli chcemy spokoju, to oczywiście możemy zamknąć się w czterech ścianach, ogrodzić wysokim murem i żyć jak na bezludnej wyspie. Jeśli natomiast chcemy żyć we wspólnocie, to musimy zgodzić się na wspomniany kryzys, na to, że będziemy musieli „użerać się” z drugim człowiekiem (śmiech).

Kiedyś do mojej przyjaciółki napisał na Facebooku obcokrajowiec. Chciał dowiedzieć się, czy jest singielką, ale nie znał dobrze języka polskiego. Zapytał więc: „Czy ty jesteś pojedyncza?”. Jak ksiądz myśli, dlaczego mamy tyle osób „pojedynczych”?

Dzieje się tak dlatego, ponieważ szukamy idealnych ludzi, tak jak szukamy idealnych wspólnot – a takich nie ma. Zawsze coś będzie nie tak, zawsze coś będzie nas uwierało, wymagało kompromisu, rezygnacji z własnego widzimisię, pomyślenia o człowieku, który jest obok. Dzisiaj bardzo często jest tak, że kiedy nasza relacja z drugim człowiekiem zaczyna szwankować, kiedy zaczyna robić się trudno, wolimy zerwać kontakt, niż nad tym popracować. A szkoda, bo to zawsze strata.

Czy są takie momenty, kiedy, tak zwyczajnie, po ludzku, ma ksiądz dość? 

Tak, ale wtedy idę do ludzi ze wspólnoty i mówię: „Wszystko mnie denerwuje Potrzebuję was, żeby sobie z tą złością, z tym zdenerwowaniem poradzić. Potrzebuję was, żeby nie zgrzeszyć”.

Bycie we wspólnocie chroni księdza przed grzechem?

Tak, dlatego na przykład na wakacje jeżdżę zawsze z ludźmi ze wspólnoty. Jestem księdzem, żyję w celibacie. Gdybym pojechał na wakacje sam, to przez pierwsze dwa dni pewnie bym się wyspał, trzeci dzień prawdopodobnie poświęciłbym na zwiedzanie okolicy, a później być może szukałbym grzechu. Dlatego bardzo często dziękuję Panu Bogu za ludzi, którzy są wokół mnie, bo dzięki nim trzymam się w pionie. I nawet nie ze względu na Boga, ale właśnie ze względu na nich staram się mniej grzeszyć.

*Ks. Radosław Rakowski jest duszpasterzem akademickim w poznańskim DA Winiary, wikariuszem w parafii św. Stanisława Kostki w Poznaniu, katechetą i kapelanem szpitalnym, autorem książki „Uczynki i działania, czyli kury na Madagaskar”, napisanej w duecie z Pawłem Cieliczko


BOGDAN KRYZYS KRZAK
Czytaj także:
Były kibol znalazł Jezusa! Niezwykła historia Bogdana „Kryzysa” Krzaka


MICHAŁ ZIOŁO OCSO
Czytaj także:
„To polski Tomasz Merton”. Nasz trapista zaprasza do fantastycznej podróży w czasie i przestrzeni


KSIĄDZ RENE-LUC
Czytaj także:
Miał być gangsterem. Został księdzem!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.