Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wziąć krzyż to także dobrowolnie wyciągnąć ręce po to, co (delikatnie mówiąc) nieprzyjemne, trudne, niewygodne. To zdecydować się na jakąś niewygodę, brak, wyrzeczenie, post od czegoś albo na jakiś dodatkowy wysiłek, do którego nie zmusza mnie żadne zobowiązanie.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W pewnym momencie drogi Jezus mówi do uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!» (Mk 8,34). Ale przecież oni już za Nim idą i to od dłuższego czasu! To prawda. Teraz jednak Jezus rusza wprost do Jerozolimy – w stronę swojej Męki, krzyża i Paschy. Jeśli uczniowie chcą Mu naprawdę towarzyszyć – iść rzeczywiście z Nim, a nie tylko obok Niego – to muszą podjąć to wezwanie. Wziąć krzyż, zaprzeć się siebie. Uczeń Jezusa potrzebuje przyjąć wezwanie do wzięcia swojego krzyża, jeśli chce być uczniem, a nie jedynie „sympatykiem” swojego Mistrza. Wziąć krzyż, to dobrowolnie wyciągnąć ręce po to, co (delikatnie mówiąc) nieprzyjemne, trudne, niewygodne. To zdecydować się na jakąś niewygodę, brak, wyrzeczenie, post od czegoś albo na jakiś dodatkowy wysiłek, do którego nie zmusza mnie żadne zobowiązanie. Zaprzeć się siebie oznacza pokonać swój opór, strach, pragnienie wygody i spokoju.
Wezwanie, nie wyzwanie
Trzeba jednak bardzo uważać, by Jezusowego wezwania nie pomylić z „wyzwaniem” (ang. challenge). Bo tu nie chodzi o to, by komukolwiek cokolwiek udowodnić, by coś „wygrać”, ani nawet o „pracę nad sobą”. Jezus mówi: „Niech się zaprze… niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”! Dopiero to ostatnie – naśladowanie Go – nadaje sens zapieraniu się siebie i braniu krzyża, czyli naszym wysiłkom i wyrzeczeniom. Bierzemy na siebie te nasze krzyże nie po to, by uprawiać duchową lekkoatletykę. I nie po to nawet, by ćwiczyć „silną wolę” (to może być co najwyżej „efekt uboczny”). Robimy to po to, by naśladować Jezusa. W czym? Oczywiście w miłości! Jezus jasno mówi uczniom, po co idzie na Mękę: „Niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał” (J 14,31).
Krzyż wyrzeczeń – tylko z miłości
Podejmujemy wyrzeczenia i „nadobowiązkowe” wysiłki ku dobru z miłości. To jest nasz sposób, by powiedzieć Jezusowi: Kocham Cię! Kocham Cię i chcę być taki jak Ty. Dlatego dobrowolnie decyduję się na taki czy inny „krzyż” – żeby być z Tobą. Tym moim – nawet małym wyrzeczeniem chcę się jednoczyć z Tobą. Może ono jest naprawdę małe, niepozorne, wcale nie „heroiczne”. Ale na tyle mnie dzisiaj stać. Podejmuję je i chcę być w tym wierny z miłości do Ciebie.
Dobrze, żeby te nasze wyrzeczenia łączyły w sobie miłość okazywaną Panu Bogu z miłością do ludzi. Żeby nasze posty naturalnie przechodziły w jałmużnę. Rezygnuję na przykład z oglądania seriali, a wolny czas, którym w wyniku tego dysponuję, poświęcam na spotkanie z kimś samotnym. Odmawiam sobie czegoś do jedzenia lub jakiegoś innego zakupu, a oszczędzone pieniądze przeznaczam na pomoc komuś. Nie udowadniam nic sobie, innym ani Panu Bogu. Staram się kochać – rozwijać swoją zdolność kochania Boga i człowieka. Boga w człowieku i człowieka w Bogu.
Istotą wyrzeczenia jest wierność
W naszych wyrzeczeniach nie chodzi o bicie rekordów. Nie chodzi o to, by postanowić sobie nie wiadomo co. To nie ma być duchowy „wyścig zbrojeń”. Naprawdę wystarczy, jak postanowisz sobie coś jednego, prostego, niewielkiego. Najlepiej, żebyś podjął takie wyrzeczenie, z którego nie będziesz nawet sam jakoś specjalnie dumny; takie, którym nawet głupio byłoby się przed kimkolwiek „chwalić”. Istotą tego wyrzeczenia jest wierność. Bo istotą miłości jest wierność. Nawet przy zupełnym „drobiazgu” dopadną cię pokusy przeciw wierności. I jeśli z czymś masz się zmierzyć, to właśnie z nimi.
Może nie trzeba tego dodawać, ale na wszelki wypadek… Jeśli to ma być rzeczywiście „krzyż”, to nie rób z niego rusztu do pieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu. To dotyczy chyba zwłaszcza wyrzeczeń „spożywczych” – podejmuję „post”, a przy okazji sobie schudnę. „Krzyż” jest bezinteresowny. Miłość jest bezinteresowna. Niech to będzie coś tylko dla Niego. Przyjemnie jest się kimś przejść „przy okazji”, ale każde z nas chciałoby, aby ukochana osoba znalazła czas na spacer z nami ze względu na nas, bez żadnego dodatkowego celu, prawda?
Modlitwa o podjęcie krzyża wyrzeczeń
Panie Jezu, z miłości do Ciebie chcę podjąć wyrzeczenie polegające na… [określ konkretnie, jakie wyrzeczenie/wysiłek chcesz podjąć].
Daj mi, proszę, łaskę wierności, abym z tym moim małym krzyżem naprawdę mógł codziennie iść za Tobą i przez to stawać się do Ciebie coraz bardziej podobnym.
Daj mi łaskę bezinteresowności i pokory, bym naprawdę kochał – Ciebie i ludzi.
Spraw, proszę, by to „niewiele”, które potrafię Ci ofiarować, dzięki Twojej łasce przynosiło „plon stokrotny”. Aby stawało się konkretnym dobrem w życiu moich braci i sióstr. Amen.
Czytaj także:
„To wola Boża”. „Cierpienie uszlachetnia”. A skąd ta pewność? Krzyż cierpienia, który może być zbawienną kładką
Czytaj także:
My też słyszymy głosy: „Zejdź z krzyża!”, ale nie schodzimy. Nauka pasyjna na 1. piątek Wielkiego Postu