Kilka lat temu Thierry i Aude przeżywali głęboki kryzys małżeński. Dzień po dniu narastały nieporozumienia, urazy i frustracje. Wreszcie zdecydowali się pojechać na rekolekcje małżeńskie.
61-letni Thierry i 59-letnia Aude w 2020 roku obchodzili trzydziestą rocznicę ślubu. Są rodzicami czworga dzieci, wiele czasu zajmuje im praca w firmie, którą założyli wspólnie kilka lat temu. W pewnym momencie ta inwestycja zaczęła bardzo ciążyć Aude:
Praca wypełniała cały czas, nie było nic poza nią. Wydawało mi się, że tak już będzie zawsze. Mąż ciągle pracował i nie miał czasu ani dla rodziny, ani dla przyjaciół.
Małżonkowie oddalali się od siebie, a ich rozmowy zaczęły się ograniczać do spraw do załatwienia. Narastała oschłość, padały nieprzyjemne słowa, coraz częstsze były spięcia. Thierry wspomina:
Doszło do tego, że przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Jedynym, co nas łączyło, była lodówka. Czułem się pogubiony. Nie mogłem znieść żony, wolałem rozmyślać w samotności.
Z kolei Aude ogarnęło poczucie wielkiej niesprawiedliwości. Ale wierzyła, że słowa „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28) przyniosą owoce.
Oddawałam te troski Bogu w modlitwie i stopniowo zaczęłam mieć przekonanie, że musimy pozwolić się prowadzić.
Ostatecznie zaproponowała mężowi udział w rekolekcjach „Tobiasz i Sara” prowadzonych przez ojca Michela Martin-Prévela. Thierry opowiada:
Aude zaproponowała mi wyjazd na rekolekcje. Nie miałem nic przeciwko temu, choć w głębi duszy byłem przekonany, że rekolekcje nic nam nie pomogą.
Małżonkowie zdecydowali się jednak zaryzykować i w czasie pięciodniowych rekolekcji wspólnie z prowadzącym przyjrzeć się swojemu małżeństwu.
Otworzyliśmy serca. Pozwoliliśmy sobie na luksus wyrażenia oczekiwań, potrzeb, frustracji i zranień, z pomocą prowadzącego i oczywiście wspierani przez modlitwę i żywą radość całej Wspólnoty Błogosławieństw.
Nawrócenie serc
Katecheza, cisza, kontakt z przyrodą, przepiękne wiosenne krajobrazy regionu Sologne, śpiew pochwalny, liturgia w kaplicy – to wszystko sprawiło, że odczuli potrzebę głębokiego nawrócenia.
Dzięki kursowi zaczęliśmy się lepiej komunikować. Zrobiliśmy miejsce dla „tego trzeciego” – dla naszego małżeństwa, zaczęliśmy o nie dbać. Choć od kursu minęły już dwa lata, on ciągle procentuje. Powrót do tamtych dni spędzonych niejako na pustyni pomaga nam lepiej się porozumiewać i wzmacniać nasze małżeństwo.
Tak Aude mówi dzisiaj. To pragnienie konkretyzuje się na co dzień w modlitwie małżeńskiej.
Modlitwa małżeńska stała się niezbędna, wrosła w nasze życie. A wtedy była czymś tak nowym, że wydawało się, że najtrudniej będzie nam w niej wytrwać.
Thierry dorzuca:
Rozmawiamy ze sobą, mamy świetne plany. Poprawiły się też nasze kontakty z innymi.
Wyjść poza nieporozumienia
Rekolekcje pozwoliły obalić narosły między małżonkami mur nieporozumień i nauczyły ich radzić sobie w przyszłości. Aude podkreśla: „zrozumiałam, że wierność małżeństwa oznacza dla mnie odpowiadanie na potrzeby męża, a konkretnie zaakceptowanie tego, że w danym momencie jego pragnienia duchowe niekoniecznie są takie jak moje”.
Thierry dodaje: „a ja zrozumiałem, że dostałem narzędzia, którymi wcześniej nie dysponowałem, żeby odpowiadać na potrzeby żony. Dzisiaj jesteśmy nieporównanie szczęśliwsi niż kilka lat temu„.
Dla Thierry’ego i Aude trzydziesta rocznica ślubu nie tylko wyznaczy pewien etap w osiąganiu dojrzałości, ale będzie związana z pragnieniem dzielenia radości małżeńskiej po trudnych chwilach, które pozwoliły im na rozwój.

Czytaj także:
„Mimo pustego kościoła nie byliśmy sami”. Ślub w czasie epidemii [wywiad]

Czytaj także:
Wzorzec małżeństwa wyniesiony z domu – czy jesteśmy skazani na powielanie go?

Czytaj także:
Małżeństwo: jak stłumić w zarodku regularne kłótnie między wami?