separateurCreated with Sketch.

Magdalena Kumorek: Jestem poszukująca [nasz wywiad]

MAGDALENA KUMOREK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Intryguje mnie, skąd przyszliśmy i co robimy na tym świecie, a przede wszystkim, jaki cel mamy do spełnienia jako ludzie” – mówi aktorka Magdalena Kumorek.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Magdalena Kumorek, znana aktorka, opowiada nam m.in. o interpretacji poezji Leśmiana, śmierci, roli zakonnicy, a także sytuacji podczas epidemii koronawirusa. „Nie jest łatwo, ale staram się patrzeć na szklankę do połowy pełną, a nie pustą”.

 

Jolanta Tokarczyk: Dziesięć lat temu przed poznańskim Uniwersytetem Medycznym odsłonięto oryginalny pomnik: Krzysztof Komeda pochylony nad taśmą filmową przegląda kadry ze swego życia. Przyszły lekarz zamienił karierę foniatry na jazz i muzykę filmową, a dziś można byłoby dołożyć na taśmie klatkę z pani koncertami z zespołem Tubis Trio. Zachwycił panią Komeda?

Magdalena Kumorek: Ponad rok temu przygotowaliśmy materiał z piosenkami Komedy i z tekstami najlepszych polskich tekściarzy: Młynarskiego, Osieckiej i innych. Zagraliśmy kilkadziesiąt koncertów i planowaliśmy kolejne, ale z powodu pandemii musiały zostać odwołane.

Poprzez piosenki chcę opowiedzieć o ich autorze, dlatego przygotowując się, dużo czytam o twórcy. O Komedzie niewiele osób wie więcej ponad to, że był zdolnym jazzmanem, autorem muzyki filmowej i piosenek „Nim wstanie dzień” czy „Ja nie chcę spać”. I że zginął tragicznie. A tymczasem jego życie było niezwykle ciekawe, bogate. Zafascynował mnie i z tej fascynacji powstał projekt „Komeda. Perspektywa nova”, w ramach którego nie tylko śpiewam jego utwory, ale też opowiadam o nim publiczności.

 

Zachwyt nad twórczością klasyków to też poezja Leśmiana. Ma pani poetycką duszę.

Miłość do muzyki rozwijałam od dzieciństwa. Uczyłam się w szkole muzycznej, grałam na fortepianie, w czasie studiów w szkole teatralnej brałam udział w konkursach, do których musiałam poszukać interesujących tekstów. Pierwszy autorski projekt, do którego sama napisałam muzykę, oparty był na tekstach Leśmiana. Urzekły mnie jego wiersze, fascynowała ogromna erudycja poety.

Byłam urzeczona tym, że Leśmian, podobnie jak ja, poszukiwał odpowiedzi na pytania fundamentalne, nie zamykając się w jednym nurcie filozoficznym. Niemal w każdym tekście znajdowałam odwołanie do Biblii i chrześcijaństwa, ale też do mitologii czy innych utworów. Wytrawny czytelnik znajdzie wiele odwołań do osobowego Boga, dobra i zła, nieba, piekła i czyśćca, ale również pierwiastek, z którego wynika, że wszystko się ze sobą przeplata, a życie odradza się na nowo. Nic się nie kończy, bo każdy koniec jest nowym początkiem. Dusza ulatnia się z ciała, ale to nie znaczy, że tej osoby już nie ma…

Leśmianowskie „Śmiercie” poddała pani interpretacji, będąc młodą dziewczyną, w takim wieku raczej nie myśli się o śmierci.

W twórczości Leśmiana było kilka motywów: eksplorował m.in. relację Bóg-Człowiek albo Człowiek-Istota Wyższa. Analizował miłość, próbował zrozumieć relacje międzyludzkie. Niezwykłe było też to, że przez całe swoje życie mówił o śmierci, nawet kiedy był młodym człowiekiem.

Widocznie chciał zrozumieć. Doskonale rozumiem jego potrzebę zrozumienia, gdyż sama jestem poszukująca… Intryguje mnie, skąd przyszliśmy i co robimy na tym świecie, a przede wszystkim, jaki cel mamy do spełnienia jako ludzie. Mimo zgłębiania tematu śmierci odnajdywałam u Leśmiana olbrzymią atencję i radość z bycia tu i teraz.

Leśmianowskie „Śmiercie” w pani interpretacji też można rozpatrywać w różnych aspektach.

Każde odejście, strata, pożegnanie miłości, przyjaźni, relacji, nawet projektów zawodowych jest rodzajem śmierci. Mając 40 lat, nie jestem już tą samą Magdą, którą byłam w wieku 20. Przez dwie dekady wiele zmieniło się w moim życiu, choć po raz kolejny musiałam odpowiadać sobie na te same pytania. Odpowiedzi dzisiaj są inne.

Śmierć towarzyszy nam od chwili narodzin: cały czas umieramy i odradzamy się na nowo. To dobre doświadczenie, można przestać się bać. Coraz częściej mówi się, że sen jest jak mała śmierć. Co wieczór zasypiając, przechodzimy w inny wymiar.

Temat śmierci w naszej kulturze jest pomijany, ale kiedy zaczniemy go eksplorować w takich okularach, ze świadomością, że cały czas go praktykujemy, codziennie, może nie ma się czego bać. Warto skoncentrować się na tym co tu i teraz, cieszyć się i afirmować życie.

 

W kontekście śmierci i afirmacji życia chciałam zwrócić uwagę na filmy z pani udziałem. W „Układzie zamkniętym” pani bohaterka staje po stronie życia, ale śpiewając arię z „Madame Butterfly” wie, że to ulotne piękno.

Praca przy nagraniach arii z „Madame Butterfly” była dość zabawna. Ryszard Bugajski kojarzył mnie z koncertów, zagrałam u niego w filmie „W kogo ja się wrodziłem” w cyklu „Święta Polskie” i po latach zaprosił mnie do współpracy, choć wiedział, że rodzaj śpiewu, który uprawiam, nie jest gatunkiem operowym. Głosu w filmie musiała więc udzielić zawodowa śpiewaczka, ja użyczałam postaci.

Wcześniej otrzymałam nagrania, żeby nauczyć się fonii i wizji. Następnie reżyser zaprosił mnie do swojego domu, by sprawdzić czy śpiewam synchronicznie, czy jestem perfekcyjnie przygotowana. Kilkukrotnie próbowaliśmy, dzięki temu w czasie zdjęć nie odczuwałam tremy, mimo że jedną scenę kręciliśmy pół dnia. Wszystko zostało wcześniej przećwiczone.

W „80 milionach” zagrała pani zakonnicę. Jakie to doświadczenie?

Rola s. Celestyny była niewielka, miałam powiedzieć zaledwie kilka zdań, ale reżyser umieścił postać w kluczowym momencie filmu, co dało mi wielką radość. Był też drugi aspekt osobisty: niedawno zostałam mamą, karmiłam piersią, więc w głowie miałam swoje dziecko, a na ciele – habit. Ciekawe doświadczenie ludzko-ludzkie.

Jak odnajduje się pani w obecnej sytuacji? Pani zawód wymaga spotkań z drugim człowiekiem, a te musimy ograniczyć.

To ciekawy czas. Od marca miałam zarezerwowane koncerty z nowym projektem „Madaleine”: monodramem, w którym znalazły się moje piosenki i teksty. Sytuacja nie jest łatwa, ale staram się patrzeć na szklankę do połowy pełną, a nie pustą. Wykorzystuję ten czas inaczej: śpiewam i piszę piosenki, uczę się języka obcego. Od aktorów, którzy pracują tylko na etatach i nie grają, słyszę o ciężkiej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Niektórzy szukają pracy w zawodach alternatywnych, co też nie jest złe, biorąc pod uwagę, że nasza praca polega na tym, żeby wcielić się w inne osoby. Dlaczego nie wykorzystać tego czasu na pracę w innym środowisku?

Ja nie muszę tego robić, więc koncentruję się na rozwijaniu tego, co już mam i wiele czasu spędzam z dziećmi. Szkoła domowa wymaga zaangażowania rodziców, ale nie narzekam. Bezcenny czas, który spędzamy razem na pewno zaprocentuje. Mam nadzieję, że jesienią wszystko wróci do normy i ruszymy do pracy pełną parą.


BEATA TYSZKIEWICZ
Czytaj także:
Beata Tyszkiewicz: Można mi wszystko zabrać, a ja jutro zacznę życie od nowa


DANUTA STENKA
Czytaj także:
Danuta Stenka: Świadomość Jego obecności pomaga mi nabierać dystansu [wywiad]


MAŁGORZATA KOŻUCHOWSKA
Czytaj także:
Małgorzata Kożuchowska: Wiara daje mi azymut, jest drogowskazem i tarczą [wywiad]