Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 19/04/2024 |
Św. Leona IX
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Spacer czy pogłaskanie kotka nie wyleczą depresji! Kilka słów o niebezpiecznych memach

SZKODLIWE MEMY

VladKK | Shutterstock

Agnieszka Huf - 09.05.20

Na środku roześmiana para – pan trzyma panią na plecach, widać, że świetnie się bawią. Tytuł nad ich głowami też brzmi dobrze: „Nie daj się depresji”. Poniżej konkretne porady: weź prysznic, napij się wina, kochaj się, przeciągnij się, zmień wyraz twarzy. Pojawiła się nawet propozycja: urodź dziecko. Do tego kilka wskazówek, jak się odżywiać: czekolada, papryczka chili czy chude mięso mają być pomocne w leczeniu.

Majówkowy weekend spędzałam, jak wielu z nas, z telefonem w dłoni. Nie można wyjechać, spotkać się z ludźmi, nawet na spacer w upragnionym, ale zimnym i ulewnym deszczu, nie bardzo chce się wyjść. Można doła złapać jak nic…

W pewnym momencie uwagę przykuła fotografia strony z bliżej nieokreślonej gazety, udostępniana na portalach społecznościowych. Zielone, przyjemne dla oka tło zachęca do zatrzymania się na dłużej. Na środku roześmiana para – pan trzyma panią na plecach, widać, że świetnie się bawią. Tytuł nad ich głowami też brzmi dobrze: „Nie daj się depresji”. Poniżej konkretne porady: weź prysznic, napij się wina, kochaj się, przeciągnij się, zmień wyraz twarzy. Pojawiła się nawet propozycja: urodź dziecko. Do tego kilka wskazówek, jak się odżywiać: czekolada, papryczka chili czy chude mięso mają być pomocne w leczeniu.

Purée z ziemniaków i serotonina

Zielona gazetka nie była pierwsza. Wcześniej po sieci krążyły urocze obrazki z kotami wysypującymi się z fiolki z napisem „lek antydepresyjny”, czy słodkich szczeniaczków, które – zdaniem „specjalisty” na ilustracji – miały pełnić rolę terapeutów. Można było znaleźć też wypowiedź jednej z gwiazdeczek, której zdaniem do leczenia depresji wystarczy miseczka purée z ziemniaków. To, co wyróżnia tę grafikę, to nagromadzenie szkodliwych bzdur w jednym miejscu, schowanych pod płaszczykiem fachowości i używania specjalistycznego języka – „koloroterapia”, „uwalnianie endorfin”, wielokrotnie powtarzane „serotonina i dopamina”. Skoro ktoś używa swobodnie takich określeń, to znaczy, że zna się na rzeczy, prawda?

Otóż nie. Nie zna się. A publikowanie takich grafik – choć wydaje się niewinnym procederem – jest bardzo szkodliwe. Bo owszem, wiele z przytoczonych wskazówek może poprawić ogólne samopoczucie – przeciągnięcie się czy taniec dostarcza tkankom tlenu, prysznic i odpoczynek pozwalają doświadczyć odprężenia. We wspomnianej grafice są też takie, które absolutnie nie powinny znaleźć się wśród tego typu porad. „Napij się wina” – alkohol nie zawsze poprawia nastrój, za to regularne spożywanie nawet małych ilości grozi uzależnieniem. „Urodź dziecko” – tu aż sił brakuje do komentowania. Bo chyba nie ma sensu pisać oczywistości – że dziecko ma wartość jako osoba, a nie jako lekarstwo, że urodzenie dziecka to odpowiedzialność za jego wychowanie… Ale może warto zauważyć jedną, czysto techniczną, sprawę – hormony uwalniane w czasie ciąży i porodu często są przyczyną depresji poporodowej, która dotyka wiele kobiet, nawet tych, które z utęsknieniem czekały na dziecko.

Dobre rady

Ale ryzyko płynące z takich grafik nie zamyka się do promowania bzdur. Problemem jest sama próba przekonywania odbiorców, że depresja jest czymś, co można pokonać za pomocą prostych, dostępnych każdemu metod.

Kinga zachorowała na depresję pod koniec gimnazjum. To nie były przelewki – ciężka, kliniczna depresja, z którą – choć już nie w takim natężeniu – dziewczyna boryka się do dzisiaj. – Bardzo często otrzymywałam “dobre” rady, głównie od kilku członków mojej rodziny. Oni życzą mi bardzo dobrze, ale ich poglądy na depresję to “ludzie przeżyli obozy koncentracyjne i czuli się bardzo dobrze” i tego typu zdania. I dawali porady z memów – “idź pobiegaj”, “idź na spacer”, “zjedz coś dobrego, to ci przejdzie”, “przeciągnij się”, “ubierz coś ładnego”. Nie ukrywam, to było dla mnie bardzo trudne, ponieważ wtedy potrzebowałam zupełnie innej pomocy – opowiada Kinga.

Efekt? Dziewczyna straciła zaufanie do osób, które próbowały bagatelizować jej problem. – Pojawił się brak zaufania, żal, że nie jestem zrozumiana przez moich bliskich, złość, która prowadziła jedynie do bezsilności i poczucia, że nikt z najbliższych osób nie potrafi mi pomóc. I, na dłuższą metę, również poczucie samotności i alienacji – wyjaśnia. Do dziś trudno jest jej zwierzać się z osobistych przeżyć osobom, które wtedy szafowały dobrymi radami.

Podobne doświadczenia ma Natalia, która po urodzeniu kolejnego dziecka zachorowała na depresję poporodową. – Ja głównie słyszałam rzeczy w stylu “inni mają gorzej” i jakieś przykłady wielodzietnych rodzin mieszkających na małym metrażu, które mimo jednej pensji i chorowitych dzieci znajdują codziennie szczęście w małych rzeczach, więc nie mogę narzekać. Czasem to było podszyte właśnie nurtem “praktykowania wdzięczności”, czyli jeśli mówisz o czymś trudnym, to narzekasz i jesteś niewdzięczna – wspomina. Drażniło ją też mylenie depresji ze złym samopoczuciem. – Ludzie mówili mi: „ja też byłam smutna przez tydzień, pomogły mi spacery i różaniec”. Rezygnowałam ze zwierzania się tej osobie, bo czułam niechęć do spłycania problemów innych – dodaje.

To choroba!

Depresja jest chorobą. To nie przejściowy dołek, chandra, kiepski dzień czy przejściowy smutek. W depresji choruje psychika – oprócz permanentnego smutku chorym towarzyszy poczucie beznadziei, lęk, pustka czy poczucie winy – ale i ciało: bezsenność, potworne zmęczenie, brak apetytu lub wilczy głód czy bóle różnych części ciała są często bardzo dotkliwe. Jako choroba depresja potrzebuje leczenia: farmakologicznego, nadzorowanego przez lekarza i psychoterapeutycznego, które jest absolutnie niezbędne. Spacery, aktywność fizyczna, kontakt ze zwierzętami czy zdrowe jedzenie mogą bardzo pomóc w powrocie do zdrowia, dokładnie tak, jak pomogą… w każdej innej chorobie. Zdrowy styl życia łagodzi wiele dolegliwości, ale nie jest złotym lekiem na wszystkie choroby i zmartwienia. Jest dodatkiem do leczenia, ale nigdy go nie zastąpi.

Popularność memów i grafik stawiających depresję na równi z dołem czy chandrą powoduje, że osoby chore boją się sięgnąć po pomoc, obawiając się etykiety „lenia” czy „histeryka”. „Skoro spacer czy pogłaskanie kotka mogą pomóc wyleczyć depresję, a ja mimo to nie czuję się lepiej, to jestem kompletnie beznadziejny” – myślą i pogrążają się w chorobie jeszcze bardziej. A jak w każdej chorobie, tak i w depresji, wcześniejsza diagnoza i podjęcie leczenia daje lepsze skutki. Zamiast zatem udostępniać kolejną grafikę z poradami, lepiej rozejrzeć się, czy ktoś wokół nas nie potrzebuje życzliwej rozmowy i propozycji, żeby poszukać profesjonalnej pomocy.


DEPRESJA DZIECIĘCA

Czytaj także:
“Zdolny, ale leniwy”, samookaleczenia… Depresja dzieci niejedno ma imię


DEPRESJA

Czytaj także:
Ks. Marek: Mnie się wydawało, że ja depresję zamodlę. Ale to nie katar, to choroba, która realnie zagraża życiu

Tags:
depresjapomoc
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail