separateurCreated with Sketch.

Smocza choroba: jedna z najbardziej niszczycielskich, jakie zna człowiek

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ks. Mateusz Szerszeń CSMA - publikacja 21.08.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Tolkien wspaniale opisał tę chorobę w „Hobbicie” na przykładzie malowniczej postaci Thorina Dębowej Tarczy.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Władza kusi pieniądzem, a pieniądz kusi użyciem przemocy. Tak może wyglądać droga człowieka, który nie potrafi oprzeć się jednej z najbardziej niszczycielskich chorób jakie zna człowiek. W powieści „Hobbit” J. R. R. Tolkiena nazwana została ona „smoczą chorobą”. Także dzisiaj możemy mówić o prawdziwej pandemii tej duchowej choroby.

Thorin Dębowa Tarcza to fikcyjna postać stworzona przez twórcę „Hobbita”. Jest on krasnoludem odważnym, stanowczym i szlachetnym. W pierwszej części opowiadania budzi naszą sympatię, a jego charakter wydaje się nieskazitelny. Pochodzi z królewskiego rodu, a na jego barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność, gdyż jest spadkobiercą tronu w Samotnej Górze.

Razem z Bilbo Bagginsem i kompanami wyrusza do swojego królestwa, gdzie we wnętrzu góry ma zasiąść na tronie i wziąć we władanie potężny skarb z jego najcenniejszą częścią: arcyklejnotem.

Pomijając opowiadanie o smoku, ogniu i bitwie ostatecznie nieprzebrane ilości złota, kosztowności i sam arcyklejnot stają się własnością Thorina. Jednak od tego momentu w jego wnętrzu zaszła poważna zmiana. Przywódca drużyny dzielnych wojowników, który pielęgnował ideał sprawiedliwości i braterstwa, staje się owładnięty manią posiadania i despotycznych rządów.

Celem jego życia staje się niepohamowana żądza władzy, chciwość i bezwzględne niszczenie tych, którzy mogą mu zagrozić w ich osiągnięciu. Nie będę zdradzał zakończenia tej historii, ale chciałbym zatrzymać się nad zjawiskiem określnym wyżej jako „smocza choroba”.

Już Winston Churchill powiązał władzę z deprawacją. Nie oznacza to oczywiście, że już samo posiadanie władzy jest złe. Znamy wielu władców, którzy mądrze i sprawiedliwie rządzili, a nawet zostawali świętymi (św. Ludwik, św. Jadwiga). Bardziej chodzi mi o to, że posiadanie władzy naraża człowieka na dodatkowe pokusy i wymaga od niego ponadprzeciętnej dojrzałości emocjonalnej i duchowej.

Znamy zapewne ludzi, którzy przed objęciem ważnych stanowisk byli względem innych dobrzy, uczynni i życzliwi. Prowadzili życie skromne i poczciwe. Gdy jednak los ofiarował im stanowisko lub jakąś formę władzy, wtedy ich zachowanie, myślenie, a nawet wartości przeszły diametralną zmianę.

Smocza choroba to przede wszystkim efekt chciwości, która drzemie głęboko w każdym człowieku. Dopóki nie znajdzie ona odpowiedniego gruntu pozostaje ukryta. Poczucie władzy i bezpieczeństwa sprawia, że chciwość staje się niezaspokojona i rodzi zazdrość. Ta z kolei nie znosi konkurencji i drogą eliminacji rozpoczyna burzenie relacji z innymi. Ci, którzy są dla niej użyteczni, są przez nią wykorzystywani. Natomiast ci, którzy nie są jej potrzebni, stają się marginalizowani i zapomniani.

Zazdrość, gdy dojrzeje wybucha gniewem i despotyzmem. Na dalszy plan schodzą wtedy takie przymioty jak wyrozumiałość, łagodność, współczucie i przyjaźń. Według starej imperialnej zasady: My nie mamy przyjaciół, my mamy tylko interesy.

Finalnym etapem smoczej choroby jest upodobnienie się do prawdziwego tyrana-autokraty. Taka osoba zaczyna przypominać opasłego smoka lezącego pośród kosztowności z poczuciem niszczącego wszechwładztwa. Wszyscy dla niego stają się zagrożeniem, a skarb jest ciągle za mały. Dochodzi do użycia przemocy, która kosztem innych wyrywa im z rąk to, co cenne.

Historia zna setki postaci, które cierpiały na smoczą chorobę. Byli wśród nich tyrani narodów i zwykli zjadacze chleba, którzy terroryzowali swoje rodziny, pracowników i podwładnych. Celowo wspominam tu o cierpieniu, gdyż smocza choroba może okazać się śmiertelną pułapką, która udusi tyrana pod naporem złota, chciwości i pychy.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!