separateurCreated with Sketch.

Krytyka to okazja do samodoskonalenia! Jak ją przyjmujesz?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wydawnictwo ZNAK - 22.08.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Jeśli chcemy się uczyć, musimy umieć przyjmować krytykę. Nauczmy się ją doceniać, a będziemy mieli bardzo fajne narzędzie do rozwoju. Krytyka powinna być okazją do samodoskonalenia się – przekonuje ks. Grzegorz Strzelczyk.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Bardzo dużo o naszej wewnętrznej cichości, pokorze mówi nasza reakcja w chwili, gdy dosięga nas krytyka. Nie mamy niestety ani w Kościele, ani w Polsce najlepszej kultury debaty, co nam trochę utrudnia sprawę, bo często spotykamy się z krytyką nie w normalnej, uczciwej rozmowie, tylko przez to, że powstaje gdzieś za naszymi plecami, od kogoś się odbija i w końcu do nas dociera. Mnóstwo krytyki idzie niestety takimi niemiłosiernymi drogami: poprzez szemranie, aluzje, nie poprzez mówienie wprost. Człowiek nie słyszy słów prawdy w przyjacielskiej rozmowie, tylko obrywa echem tego, co ktoś powiedział, że inny powiedział, że jeszcze inny powiedział. Prawdopodobnie znacie to też z doświadczenia, bo tak działa wiele środowisk.

 

Jak przyjmuję krytykę?

Co się dzieje we mnie, kiedy dosięga mnie krytyka, bez względu na jej formę? Jeżeli ktoś zwraca uwagę na to, że mógłbym czy powinienem zrobić coś lepiej, mogę to usłyszeć na dwa sposoby. Mogę usłyszeć: „W tym, co robisz, warto poprawić to a to”, albo też: „To, co robisz, robisz źle”. Ten drugi sposób rozumienia krytyki prowadzi na dłuższą metę do depresji, bo wszystko bierzemy do siebie, każda zasłyszana uwaga staje się pretekstem do samobiczowania.

Tymczasem powinna być okazją do samodoskonalenia się, do tego, żeby się spokojnie zastanowić, co w moim postępowaniu mogę poprawić. Pokora pozwala przeżywać krytykę konstruktywnie: nie generalizujemy, nie rozpaczamy, że ktoś nas nie lubi, tylko próbujemy usłyszeć i zrozumieć, co naprawdę zostało powiedziane, i wykorzystać to do zmiany na lepsze.


KOBIETA
Czytaj także:
Jak radzić sobie z krytyką?

 

Cnota pokory nie jest w cenie

Część z was się pewno uczy, część może naucza. Zauważcie, że ucznia trzeba od czasu do czasu skrytykować, bo jak mu się uczciwie nie powie, co robi źle, to on się w życiu niczego nie nauczy. Oczywiście ważna jest forma, w jakiej się tę krytykę przekaże, ale ważne jest też nastawienie. Dziś rośnie pokolenie, które nie daje się krytykować, bo przecież wszystko robi najlepiej.

Oznacza to jednak, że wielu ludzi po ukończeniu edukacji nie nadaje się do pracy, bo są tak przekonani o własnej doskonałości, że nie dadzą sobie nic powiedzieć, podczas gdy tak naprawdę potrafią niewiele. Mówią to pracodawcy o ludziach, którzy wychodzą z uniwersytetów. To jest niestety efekt „niepokornego” powietrza: cnota pokory nie jest
dzisiaj w cenie.

Jeśli zadaję studentom prace pisemne, to sprawdzam je potem i oddaję z recenzją,
z poprawkami zaznaczonymi na czerwono. U niektórych wywołuje to zdziwienie, bo nieczęsto spotykają się z krytycznymi uwagami przy zwykłych pracach zaliczeniowych. Po pierwszym zdziwieniu najczęściej zresztą potra ą to docenić. Jeśli chcemy się uczyć, musimy umieć przyjmować krytykę. Nauczmy się ją doceniać, a będziemy mieli bardzo fajne narzędzie do rozwoju.

 

A kiedy krytyk się myli?

Naturalnie krytyk czasem się myli, trzeba więc umieć szukać prawdy, nie przyjmować wszystkiego bezmyślnie. Chodzi jednak o nastawienie. Jeżeli jakakolwiek krytyka powoduje, że nie mam chęci do życia, to muszę nad tym popracować, bo to jest niezdrowe. Jeżeli jakakolwiek krytyka powoduje we mnie wybuch gniewu, chęć zemsty, a nawet zemstliwe działania, to się muszę nawrócić, bo to jest okropne. Natomiast jeżeli moim odruchem w reakcji na krytykę jest szu- kanie prawdy, to znaczy, że z pokorą nie jest najgorzej.

To bardzo diagnostyczny moment. A jako że z krytyką możemy się spotykać dość często, to jest również okazja do fajnego ćwiczenia. Jednym z najprostszych i najskuteczniejszych ćwiczeń pokory jest pytanie ludzi, co myślą o naszych działaniach. Oczywiście z chęcią słuchania, co odpowiedzą. Czasem pytamy, bo oczekujemy pochwały, nie zamierzamy przyjąć niczego innego – nie taką postawę mam na myśli.

W szkolnictwie jest pewne modne słowo: „ewaluacja”. O to właśnie chodzi: interesuje mnie opinia innych ludzi na temat jakości mojej pracy, posługi, mojego stylu życia czy dokonywanych wyborów. Usłyszenie jej nie musi być łatwe, ale jeżeli mamy wokół siebie życzliwe i zarazem merytorycznie nastawione osoby, może być naprawdę wartościowe. Doświadczam tego w przestrzeni akademickiej, bo mam kilku bardzo porządnych kolegów teologów, którzy są przyjaźnie nastawieni, ale też mocno krytyczni. Jeśli opublikuję tekst, w którym są słabe punkty, to zawsze któryś mi o tym napisze. Czasem dopiero po dłuższym czasie jestem w stanie przyjąć, że rzeczywiście miał rację.

*Fragment książki ks. G. Strzelczyka, Ćwiczenia ze szczęścia, Znak 2020
**Tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl


REZYGNACJA
Czytaj także:
Sabotażysta w twojej głowie. Nie pozwól, by zniszczył twoje szczęście


KULTURA HEJTU
Czytaj także:
Kultura hejtu – czy można się przed tym uchronić?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.