Aleteia logoAleteia logoAleteia
niedziela 04/06/2023 |
Uroczystość Przenajświętszej Trójcy
Aleteia logo
For Her
separateurCreated with Sketch.

W karmieniu piersią „chcieć to móc”? Nie zawsze!

KARMIENIE BUTELKĄ

fot. archiwum prywatne

Anna Sosnowska - 29.08.20

Wszystkim mamom, które jak lwice walczą o laktację, ale nie osiągają na tym polu spektakularnych „sukcesów”, chcę powiedzieć, że tu naprawdę nie zawsze „chcieć znaczy móc”. Na dowód dzielę się moją historią.

Pan Bóg zadziałał w Twoim życiu?
Opowiedz nam o tym!
Pokażemy Twoją historię tysiącom czytelników.
Może komuś pomoże? Może kogoś uratuje?
   a
Prześlij swoje świadectwo!

Jak wiele początkujących mam, śledzę czasem dyskusje dotyczące opieki nad maluchami. I choć raczej nie brakuje mi niezbędnego w takich okolicznościach dystansu, to w jednej sytuacji od razu podskakuje mi i ciśnienie, i pan Hashimoto razem wzięci: kiedy bardziej doświadczone mamy czyjeś zwierzenia na temat trudności z karmieniem piersią kwitują (z uśmiechem oczywiście), że „chcieć to móc”. Czyli: nie marudź, tylko weź się w garść, bo jak się tylko (trochę) postarasz, to zaraz z twoich piersi tryśnie rzeka mleka i wszystko będzie dobrze. Jakie to proste, prawda?

Karmienie piersią: samo dobro

BARDZO chciałam karmić naszą Tosię piersią. Nikt nie musiał mnie przekonywać o wartości i dobrodziejstwach płynących (nomen omen) z takiego pokarmu i z takiej formy karmienia. Byłam do tego świetnie przygotowana teoretycznie, zaopatrzona w sprzęty i specyfiki, które mogą się przydać i… nastawiona na walkę, bo miałam świadomość, że początki bywają trudne. Doskonale pamiętałam jeden z tekstów Natalii Białobrzeskiej, która opisywała kobiece boje na laktacyjnym polu, i wzięłam sobie tę lekcję mocno do serca. Byłam na to gotowa.

Tosię trzeba było katapultować z mojego brzucha 10 tygodni przed planowanym terminem porodu. Na to też, w pewnym sensie, byłam gotowa. A przecież wiadomo, że jedną z najlepszych rzeczy, które można dać wcześniakowi, jest mleko matki, bo to – oprócz jedzenia – wspaniałe lekarstwo.

Rozkręcić laktację

No to do dzieła – laktator w dłonie i jazda.

I nic. Potem znowu nic. Pusto. I znowu nic. Z zegarkiem w ręku, co trzy godziny, rano, wieczór, we dnie, w nocy próbowałam coś ściągnąć. Po półgodzinnych sesjach z laktatorem po prostu ręcznie wyciskałam z piersi po kilka kropelek mleka, żeby cokolwiek móc zanieść Tosi.

Siedząc w szpitalnym pokoju laktacyjnym cieszyłam się „sukcesem” koleżanek, które na luzie ściągały po 150 ml mleka. I pielęgnowałam dumę z siebie ­– z tych kilku kropelek, z pozytywnego nastawienia, ze swojej determinacji. W ramach samopodnoszenia się na duchu słuchałam podczas ściągania muzyki, która działała na mnie kojąco, albo oglądałam ukochany kabaret Hrabi.

Kiedy dziś myślę o tamtej sobie, to widzę… bohaterkę. Nie wiem, jak mi się to udawało, bo jednak okoliczności były, delikatnie mówiąc, mocno niesprzyjające…

KARMIENIE BUTELKĄ
fot. archiwum prywatne

Pomoc w laktacji

Mój pierwszy spektakularny „sukces” to 6 ml, ściągnięte czwartego dnia po porodzie. Zresztą to było po tym, jak niespodziewanie pękło we mnie napięcie i z piętnaście minut wyłam na pół szpitala. Potem było 10, 20, 40 ml. Dziko się z tego cieszyłam, bo mogłam wreszcie samodzielnie wykarmić moje dziecko.

Tylko że Tosia jadła coraz więcej (i super!), a mi jakoś nie przybywało pokarmu. Mogłam jedynie pomarzyć o wypełnionych po brzegi butelkach mleka – choć byłam w kontakcie z doradcą laktacyjnym, brałam suplementy, słuchałam wskazówek doświadczonych położnych.

KARMIENIE BUTELKĄ
fot. archiwum prywatne



Czytaj także:
Mitologia laktacyjna: 7 popularnych mitów o karmieniu piersią

Mleko modyfikowane

W końcu musiałam zmierzyć się z tym, że Tosia oprócz mojego mleka będzie dostawać modyfikowane. Cios, ale co zrobić – walczymy dalej. Może jak wrócimy do domu, będzie łatwiej, bo odpadnie cały ten szpitalny stres ­– pocieszały mnie położne, a ja im z nadzieją potakiwałam.

Ale tak się nie stało. Przystawianie Tosi do piersi, które miało podziałać stymulująco na laktację, okazało się porażką, bo mała potwornie się prężyła i po chwili „odpadała” od piersi. Więc tak czy siak musiałam dalej się kolegować z laktatorem (czyli ściągać pokarm 8 razy na dobę po pół godziny) plus przygotowywać mleko modyfikowane (wodę gotuj przez 5 minut, wystudź do odpowiedniej temperatury, wyparz potem butelki i smoczki), bo mojego mleka nie starczało.

Zrobiłaś, co mogłaś

W pewnym momencie miałam wrażenie, że wszystko się kręci wokół jedzenia, że nie ma w naszym życiu już miejsca na nic innego. Kiedy po 4 miesiącach walki znowu zaczęłam ściągać po 20 ml, uznałam, że czas się poddać. I zacząć trochę normalniej funkcjonować. Choćby iść na długi spacer, odetchnąć, ucieszyć się tym niesamowitym małym cudem, który zagościł w naszym domu, i nie czuć stresu, że trzeba się zmieścić między jednym ściąganiem pokarmu a kolejnym.

Od najbliższych słyszałam: Zrobiłaś, co mogłaś. Ale sama o sobie powiedziałam to z przekonaniem wiele tygodni później. Musiałam przeżuć poczucie klęski i przegonić myśli w stylu: a może powinnam była jeszcze…

Nie. Ja naprawdę zrobiłam wszystko, co mogłam. Dlatego wiem, że w kwestii karmienia piersią naprawdę nie zawsze „chcieć to móc”. I czasem – dla dobra swojego i dziecka (tak, dziecka też!) ­– po prostu trzeba odpuścić.

KARMIENIE BUTELKĄ
fot. archiwum prywatne



Czytaj także:
Fakty czy mity – obalamy 10 popularnych stwierdzeń na temat karmienia piersią




Czytaj także:
Obnażam się? Nie, karmię dziecko!

Tags:
dziecimacierzyństwo
Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!

Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Tu możesz poprosić zakonników o modlitwę. Wyślij swoją intencję!


Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail