Część wiernych naprawdę poważnie obawia się zarażenia i jeśli nie zapewnimy im sposobności przystąpienia do Komunii sakramentalnej w możliwie bezpieczny sposób, to oni (niejednokrotnie w słusznym poczuciu wielkiej krzywdy) będą z niej rezygnować.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
List do Redakcji: Jadę na weekend w odwiedziny do rodziców. Wspólnie całą rodziną idziemy na niedzielną mszę. Razem z mężem jesteśmy w stanie łaski uświęcającej i chcemy iść do Komunii św. Ale ksiądz przed Komunią nic nie mówi o środkach ostrożności, o możliwości przyjęcia Komunii na rękę, jeśli ktoś sobie tak życzy, nie ma oddzielnej kolejki dla takich jak my – stosujących się uczciwie do państwowych i kościelnych wskazań bezpieczeństwa epidemiologicznego. Choć w kościele jest obecnych kilku księży i można to łatwo zorganizować. Co robić – mamy w bliskim otoczeniu osoby stare i mocno chore, nie chcemy nikogo zarazić – więc rezygnujemy z Komunii i w smutku na kolanach przyjmujemy „tylko” Komunię duchową. Brak dobrej woli kapłanów? Lekceważenie? Czujemy się po prostu „sterroryzowani” takim postępowaniem i przymusowo odsunięci od Stołu Pańskiego. Potem w domu zaglądam na stronę diecezji warszawsko-praskiej i czytam komunikat biskupa: „Usilnie zaleca się przyjmowanie Komunii Świętej w formie podania jej przez szafarza na dłoń wiernego”. Coś jest nie tak… Płakać mi się chce.
Kłopoty z przyjmowaniem Komunii
Ten tekst będzie o udzielaniu i przyjmowaniu Komunii św. w czasie pandemii, a przede wszystkim o kłopotach, jakie wciąż z tym mamy – zarówno udzielający, jak przyjmujący.
Opinie na temat pandemii koronawirusa i realności zagrożenia możemy mieć różne i nie zamierzam się o nie spierać ani nikogo do niczego przekonywać. Wrażliwość duchową czy religijną (ewentualnie: liturgiczną) też możemy mieć różną i każdy ma prawo do swojej.
Czytaj także:
Czy przyjmując Komunię św., można się zarazić wirusem? O przeistoczeniu i wystawianiu Boga na próbę
Fakty są jednak takie:
- Kościół w swoich oficjalnych dokumentach dopuszcza zarówno przyjmowanie Komunii św. w postawie klęczącej i bezpośrednio do ust, jak i na stojąco na rękę. To jest w tej kwestii oficjalne nauczanie Kościoła. Tego samego Kościoła, który w ogóle uczy nas, czym jest Eucharystia.
- W dobie pandemii biskupi diecezjalni w oficjalnych komunikatach (często opublikowanych na stronach internetowych diecezji) zachęcają ze względów bezpieczeństwa do przyjmowania Komunii na rękę. Zaznacza się jednak wyraźnie, że każdy wierny ma prawo przyjmować Komunię w taki sposób, jaki uważa za właściwy dla siebie i nie wolno mu odmówić udzielenia Komunii w ten sposób. To także oficjalne stanowisko Kościoła.
- W wielu parafiach kwestia udzielania Komunii została rozwiązana i praktykowana jest w sposób umożliwiający wszystkim zainteresowanym przyjmowanie Komunii w sposób godny i komfortowy, w poczuciu bezpieczeństwa wynikającego z zachowania norm sanitarnych. Są jednak miejsca i zdarzają się liturgie, gdzie normy te są lekceważone (nie zawsze umyślnie).
- W takich sytuacjach część z nas najzwyczajniej w świecie boi się przyjmować Komunię i zmuszona jest z niej zrezygnować, co nie jest dobre, a często trudne i bolesne.
A przecież to takie proste do zorganizowania!
Gdy mamy jednego księdza
Ogłaszamy (bo komunikacja to podstawa!):
– najlepiej tuż przed Komunią, po „Oto Baranek Boży…”, a zanim organista zacznie grać pieśń (może to nienajlepszy moment na ogłoszenia porządkowe, ale ogłoszenie w tym momencie ma największe szanse nie zostać zapomnianym);
– na każdej mszy! Zwłaszcza w niedziele i w dużych parafiach, gdzie wierni często bywają raz w jednym kościele, raz w innym. Owszem, to nieco „upierdliwe”, ale tylko w ten sposób uda nam się w końcu wyrobić właściwe „odruchy”. Inaczej będziemy skazani na denerwowanie się, że „przecież było ogłaszane”. Jeśli było ogłaszane trzy miesiące temu, to większość już nie pamięta, albo w ogóle nie słyszała, bo akurat ich nie było.
– można też wywiesić informację na drzwiach kościoła, w kruchcie, na tablicy ogłoszeń, na stronie parafialnej.
Ogłaszamy prosto, zwięźle, wyraźnie i możliwie dokładnie – na przykład tak:
Przypominam, że Komunii św. udzielamy w następujący sposób: Najpierw podchodzą ci, którzy pragną przyjąć Komunię na rękę, trzymając dłonie jedna na drugiej na wysokości piersi. Komunię należy spożyć przy księdzu, zaraz po jej otrzymaniu. Następnie zapraszamy tych, którzy chcą przyjąć Komunię bezpośrednio do ust. Proszę pamiętać o zdjęciu maseczek (i rękawiczek w przypadku przyjmowania na dłoń) na moment Komunii.
Ewentualnie: Przyjmujący na klęcząco i do ust mogą już wcześniej uklęknąć na stopniach prezbiterium. Jednak zawsze udzielamy najpierw przyjmującym na rękę.
Dobrze byłoby też, żeby księża/szafarze zdezynfekowali własne ręce tuż przed udzielaniem Komunii (pojemnik z płynem można ustawić na stoliczku nieopodal ołtarza lub w innym poręcznym miejscu).
Czytaj także:
Czy Jan Paweł II krytykował przyjmowanie Komunii św. na rękę? Wyjaśnienie sprawy
Gdy udzielających Komunii jest więcej:
Można zastosować dokładnie ten sam model lub ogłosić (na przykład): „Komunii na rękę udzielamy na środku i po prawej stronie, a do ust po lewej” lub jakkolwiek inaczej. Ważne, żeby precyzyjnie i wyraźnie powiedzieć, gdzie jak można przyjąć Komunię.
Apel do księży i szafarzy
Często nieporządek w tej kwestii wynika nie tyle wprost z lekceważenia przez udzielających norm sanitarnych i obaw części wiernych, co ze zmęczenia, czy raczej zniechęcenia. Bo ileż można ogłaszać, tłumaczyć i prosić, jak co i rusz trafia się ktoś (starszy na przykład), kto nie usłyszał, nie zrozumiał albo jest zbyt uparty, by się dostosować. Nie zawsze łatwo jest wtedy zachować właściwe proporcje konsekwencji i delikatności.
Musimy jednak pamiętać – i to jest apel do księży oraz szafarzy – że część wiernych naprawdę poważnie się obawia zarażenia i jeśli nie zapewnimy im sposobności przystąpienia do Komunii sakramentalnej w możliwie bezpieczny sposób, to oni (z bólem serca, a niejednokrotnie w poczuciu wielkiej krzywdy) będą z niej rezygnować.
Naszą zaś troską i obowiązkiem jest przecież to, by przyjmowali Ciało i Krew Pańskie, bez których spożywania nie mogą „mieć życia w sobie”.
Być może część z nas uważa, że to niepotrzebny trud; że oni „przesadzają”, „cudują”. Nawet jeśli taka byłaby nasza prywatna opinia, to pierwszym naszym obowiązkiem jest troska o nich i ich życie sakramentalne, którego jesteśmy sługami.
Przestroga św. Pawła
Warto w tym kontekście sięgnąć po 11 rozdział Pierwszego Listu do Koryntian. To najstarszy tekst zawierający relację o ustanowieniu Eucharystii. Paweł przywołuje ją w kontekście problemów jakie ze sprawowaniem tejże Eucharystii ma wspólnota koryncka. To jeszcze czas, gdy Eucharystia jest częścią „agapy” (uczty o charakterze liturgicznym). Każdy przynosi na nią ze sobą „wałówkę”.
A ponieważ jedni są bogaci a inni biedni, to zdarza się, że obok siebie siedzą potem najedzony po uszy bogacz (Paweł pisze wręcz: „nietrzeźwy”) i głodny biedak. Paweł diagnozuje ich bardzo ostro. Pisze wprost, że z tego powodu tak naprawdę nie ma u nich sprawowania Wieczerzy Pańskiej.
Ale kiedy wczytać się w ten tekst uważnie, to wychodzi na to, że dla apostoła wcale nie jest jeszcze największym problemem to, że ktoś siedzi na Eucharystii pijany, ale że brakuje im wzajemnej wrażliwości i troski. A nam?
Czytaj także:
Komunia święta – tylko do ust czy także “na rękę”? Jakie są zasady?