separateurCreated with Sketch.

Nad miłością nie trzeba pracować, wystarczy odpowiednio się dobrać. Prawda czy fałsz?

MIŁOŚĆ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W drodze - 08.10.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Zawsze będą w związku i powinny w nim być różnice, które stanowią materiał do pracy: pewnej formy negocjacji, uzgodnień, twórczych syntez.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nikogo nie trzeba przekonywać, że aby odnieść sukces w sporcie, sztuce, pracy zawodowej czy w badaniach naukowych – potrzeba talentu, wiele wysiłku i wyrzeczeń, a często także trochę szczęścia. Nie mamy też wątpliwości, że jeśli chcemy odnieść sukces finansowy, a nie dziedziczymy majątku i nie zanosi się, żeby ktoś miał go nam podarować – trzeba się dobrze przygotować i zabrać do solidnej pracy.  

Istnieją jednak co najmniej dwie dziedziny życia, w których wiele osób oczekuje sukcesu bez jakiegoś szczególnego przygotowania i wytężonej pracy. Liczą na to, że sukces przyjdzie w sposób naturalny. Tymi dziedzinami są: powodzenie w związku oraz życie rodzinne, w tym wychowanie dzieci. 

Skąd się bierze przekonanie, że w tych dziedzinach na sukces nie trzeba ciężko pracować? Zapewne istnieje wiele powodów, ale jednym z ważniejszych jest fakt, że przez wiele tysiącleci człowiek wychowany w społeczności pierwotnej czy w starożytnej bądź średniowiecznej osadzie, rzeczywiście był w sposób naturalny przygotowany do odgrywania roli żony i matki czy męża i ojca. Gdy był dzieckiem, obserwował na co dzień, jak rodzice, dziadkowie, krewni i liczne rodzeństwo zajmują się małymi dziećmi, jak układają stosunki między sobą. Żyjąc zazwyczaj w rodzinie wielopokoleniowej – wchłaniał całym sobą umiejętności i sposób życia kobiet i mężczyzn. Jak mówi znane afrykańskie przysłowie – „Aby wychować człowieka, potrzebna jest cała wioska”. I tak właśnie działo się wtedy i dzieje się nadal w niewielu już występujących społeczeństwach pierwotnych.

Dziewczęta u boku matki, babci, wielu cioć i sąsiadek uczyły się kobiecych obowiązków. Chłopcy we wszystkich dawnych kulturach świata byli w pewnym wieku oddzielani od matki i przechodzili pod opiekę ojca lub doświadczonych mężczyzn. Przechodzili też rytuały męskiej inicjacji. Dzięki temu uczyli się przeznaczać swą energię, w tym siłę i agresję, na służbę rodziny i społeczności.  

 

Społeczeństwo XXI wieku a przygotowanie do małżeństwa 

W naszych czasach nastąpiła daleko idąca specjalizacja i podział obowiązków. Rodzice pracują zazwyczaj poza domem, dlatego nie są w stanie zająć się dziećmi osobiście. Wykształcenie i przygotowanie do życia zawodowego także wymaga specjalistów. Rodzina spotyka się o wiele rzadziej niż w czasach przed rewolucją przemysłową, stąd naturalne nabywanie kompetencji przyszłej żony i matki lub męża i ojca nie odbywa się tak jak kiedyś. W dodatku współczesny człowiek cywilizacji zachodniej wychowuje się zazwyczaj w małej rodzinie, coraz częściej niepełnej. Nie zawsze ma młodsze czy jakiekolwiek rodzeństwo. Mały obywatel spędza wiele czasu w żłobku, przedszkolu oraz w szkole, gdzie socjalizuje się z rówieśnikami, ale jest w tym czasie wyjęty ze środowiska rodziny i nie może uczyć się życia rodzinnego. 

Wychowaniem chłopców w wieku, w którym powinni przejść pod opiekę mężczyzn, zajmuje się w szkole pani wychowawczyni. Oczywiście dobra nauczycielka jest nieoceniona. Nie może jednak przekazać chłopcu męskości. Ojciec, jeśli nie zdezerterował z pola obowiązków rodzinnych, jak to czyni coraz więcej mężczyzn, nierzadko bywa zapracowany i nie zawsze jest w stanie aktywnie uczestniczyć w wychowaniu dzieci. Często także nie wie do końca, do czego miałby być niezbędny, w końcu dziś kobiety w niczym nie ustępują mężczyznom, a co dopiero w sprawach domowych, w których zawsze były ekspertami. Nic bardziej błędnego. Mężczyzna jest niezbędny w wychowaniu syna i córki.  

Można powiedzieć, że z dawniejszych czasów pozostało człowiekowi naturalne przekonanie, że jest przygotowany do życia rodzinnego. Jednak obecnie wiedza i umiejętności wyniesione z domu rodzinnego są często niepełne, a doświadczenia ograniczają się głównie do własnej rodziny. Dziś już nie wychowuje nas „cała wioska”. Owszem, społeczność przedszkolna i szkolna dorównuje rozmiarami dawnej wiosce, ale w niczym jej nie przypomina, gdy chodzi o przygotowanie do małżeństwa. I choć odnosimy ogromny sukces edukacyjny, to przygotowanie do życia rodzinnego jest najczęściej mocno niewystarczające. 

 

W małżeństwie jak w innych dziedzinach – sukces wymaga kompetencji i pracy 

Dlatego, aby odnieść sukces w miłości, nie wystarczy znaleźć odpowiednią osobę. Jak pisał Erich Fromm – „Pierwszy krok, jaki należy zrobić, to uświadomić sobie, że miłość jest sztuką (…) jeżeli chcemy nauczyć się kochać, musimy postępować w sposób identyczny jak wówczas, gdy chcemy nauczyć się jakiejkolwiek innej sztuki, powiedzmy muzyki, malarstwa, stolarstwa, sztuki medycznej czy inżynieryjnej. (…) Proces nauki można z łatwością podzielić na dwa etapy: pierwszy – opanowanie teorii; drugi – opanowanie praktyki”94. Trzeba przyznać, że jeśli ktoś chce nad tym popracować – z dostępnością teorii jest całkiem dobrze. Istnieje wiele kompetentnych książek, artykułów czy filmów. 

Piotr: Chciałbym tutaj powiedzieć kilka słów z własnego doświadczenia nabywania teorii dotyczącej budowania małżeństwa i rodziny. Co najmniej od czasu moich studiów interesuję się psychologią, praktyką, teologią małżeństwa i ojcostwa. Nawet pracę magisterską – choć na studiach teologicznych – pisałem o przygotowaniu do małżeństwa. Do dziś na przykład pamiętam, w jakich okolicznościach po raz pierwszy dowiedziałem się, że miłość to nie uczucie, ale postawa. Było to na spotkaniu studentów z doktorem psychologii ks. Markiem Dziewieckim. Co więcej, pamiętam, że miało to bardzo duże znaczenie dla mojego praktycznego podejścia do miłości. 

Mogę powiedzieć, że w pełni się zgadzam i osobiście doświadczyłem, jak ważna jest teoria, czyli po prostu wiedza. Jak przeczytane w mądrych książkach czy usłyszane na interesujących wykładach prawdy przełożyły się na jakość mojej relacji narzeczeńskiej, a obecnie – małżeńskiej. Dobra teoria może się przełożyć na dobrą praktykę. Choć oczywiście, nie wszystkiego da się nauczyć z książek. Pewne rzeczy potrzebujemy przeżyć, odczuć, nabyć przez doświadczenie. W rozwoju kompetencji miłości nieocenione są prawdziwe, głębokie relacje z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Bardzo przydatne mogą być także różnorodne warsztaty czy kursy. 

Rzeczywiście, sukces w małżeństwie zależy od kompetencji i wysiłku. Dlatego wiara, iż nad miłością nie trzeba pracować, bo wystarczy odpowiednio się dobrać, może uśpić czujność i zdolność do pracy nad związkiem.  

Owszem, odpowiednie dobranie się jest bardzo ważne. Można powiedzieć, że im więcej wspólnych płaszczyzn mają partnerzy – małżonkowie, tym łatwiej będzie im się dogadać we wspólnym życiu. Ale przecież nigdy nie spotkamy osoby dokładnie takiej jak ja. Zresztą życie z osobą nieróżniącą się ode mnie prowadziłoby chyba ostatecznie do kompletnej nudy. Ale, spokojnie, taka osoba nie istnieje. Zawsze będą w związku i powinny w nim być różnice, które stanowią materiał do pracy: pewnej formy negocjacji, uzgodnień, twórczych syntez. I o ile te różnice nie są zbyt fundamentalne, związek ma szansę twórczo się rozwijać. 

Tekst jest fragmentem książki “Kocham Cię! Współczesne mity o miłości”, Piotr Klimski, Wojciech Sulimierski, wyd. W drodze, Poznań 2020


TROSKA O RELACJĘ
Czytaj także:
Karolina Strojecka: Praca nad związkiem to… zaciekawienie nim i dbanie o niego


HOLY
Czytaj także:
Justin Bieber śpiewa o miłości, nadziei, wierze w Boga. Posłuchaj tego kawałka!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.