Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 16/04/2024 |
Św. Marii Bernadety Soubirous
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Kapłan czy celebryta? „Ja jestem tylko portierem, który otwiera drzwi” – oto prawdziwy abp. Fulton Sheen

FULTON SHEEN

EAST NEWS

Esprit - 11.11.20

Był pierwszym biskupem, który otrzymał nagrodę Emmy, autorem ponad 60 książek, cenionym kapłanem i wybitnym intelektualistą. Mówiono o nim, że swoje liczne talenty w całości poświęcił głoszeniu Ewangelii, a świadectwem swojej wiary poruszył serca wielu ludzi, poczynając od prezydentów, a kończąc na zwyczajnych rodzinach.

Arcybiskup Fulton Sheen to jeden z najbardziej znanych hierarchów XX wieku. Jego niezwykła charyzma każdego tygodnia gromadziła przed odbiornikami radiowymi i telewizyjnymi trzydzieści milionów ludzi. Jaki był naprawdę? Przeczytaj fragment „Skarbu w glinianym naczyniu” – polskiego wydania autobiografii arcybiskupa.

Formowanie gliny

Glina musi zostać uformowana, a proces ten dokonuje się przede wszystkim w rodzinie, która jest środowiskiem bardziej uświęconym niż państwo. W moim przypadku formą, która kształtowała mnie od najwcześniejszych lat, była decyzja rodziców o tym, że chcą zapewnić dzieciom gruntowne wykształcenie.

Ich postanowienie nie wynikało z faktu, że sami byli ludźmi wykształconymi, lecz z faktu, że nimi nie byli. Mój tata Newton Sheen i moja mama Delia Fulton byli właścicielami sklepu żelaznego w El Paso w stanie Illinois, oddalonego o około pięćdziesiąt kilometrów od Peorii. Niestety pewnego dnia w wyniku nieszczęśliwego wypadku sklep spłonął w pożarze.

Mój ojciec – prawdopodobnie chcąc naprawić szkody i jakoś zarabiać na życie – przeprowadził się na farmę, którą odziedziczył po swoim ojcu. Od najmłodszych lat wykazywałem niechęć do wszystkiego, co wiązało się z życiem w tym miejscu. Była to dla mnie męczarnia.

Ludziom, którzy mnie znają, trudno jest sobie wyobrazić, że był w moim życiu czas, kiedy orałem pole pod zasiew kukurydzy, przygotowywałem siano, dopóki było gorąco, zaprzęgałem młode ogiery, szczotkowałem konie, czyściłem brudne boksy, doiłem krowy rano i wieczorem.

Jako rodzina prowadziliśmy proste życie, a w naszym domu panowała chrześcijańska atmosfera. Przed posiłkami i po posiłkach zawsze odmawialiśmy modlitwę dziękczynną. Kiedy mieliśmy gości, żadnemu z dzieci nie wolno było siadać do stołu bez marynarki i krawata. Każdego wieczoru odmawialiśmy różaniec, a raz w tygodniu odwiedzali nas księża z katedry.


ABP FULTON SHEEN

Czytaj także:
Czemu twoja modlitwa nie jest wysłuchana? 5 rad dobrej modlitwy wg abp. Fultona Sheena

Zapowiedź biskupstwa

Kiedy miałem około ośmiu lat, zostałem ministrantem w katedrze Najświętszej Maryi Panny w Peorii. Pewnego dnia wcześnie rano służyłem do mszy odprawianej przez wielkiego biskupa, Johna L. Spaldinga. Tego ranka upuściłem na marmurową podłogę ampułkę z winem.

Nawet huk atomowego wybuchu nie może się równać ze stukiem ampułki, która w obecności biskupa upada na marmurową posadzkę katedry. Byłem przerażony. Co powie biskup? Po skończonej mszy zawołał mnie do siebie, objął ramieniem i zapytał:

– Młody człowieku, do jakiej szkoły zamierzasz pójść, kiedy dorośniesz?

Dla ośmioletniego chłopca „dorosnąć” znaczyło pójść do szkoły średniej. Odpowiedziałem więc: – Do Instytutu Spaldinga. Było to liceum nazwane imieniem biskupa. (Trzeba przyznać, że udzieliłem bardzo dyplomatycznej odpowiedzi, chociaż wówczas nie zdawałem sobie z tego sprawy).

Biskup ponowił pytanie: – Chodzi mi o to, gdzie będziesz się uczył, kiedy będziesz dorosły. Czy słyszałeś może o Lowanium?

– Nie, wasza miłość – odpowiedziałem.

– W porządku, idź do domu i przekaż matce, co powiedziałem: że gdy dorośniesz, masz pojechać do Lowanium, a pewnego dnia zostaniesz tym, kim ja jestem.

Przekazałem mamie słowa biskupa, a ona wytłumaczyła mi, że Lowanium leży w Belgii i znajduje się tam jeden z najwspanialszych uniwersytetów na świecie. Więcej nie myślałem o stwierdzeniu biskupa. Przypomniałem sobie o nim dopiero w chwili, gdy dwa lata po otrzymaniu święceń kapłańskich przyjechałem do Lowanium, aby zacząć naukę na tamtejszym uniwersytecie.

Pomyślałem wtedy: „Ach, więc to jest to miejsce, do którego polecił mi jechać bp Spalding”. Nie pamiętałem o jego proroctwie dotyczącym biskupstwa, ponieważ ja chciałem tylko zostać kapłanem.


FULTON SHEEN

Czytaj także:
„Święta godzina”. Sekret udanego dnia według abp. Fultona Sheena

Największy skarb – powołanie

Jak to się stało, że w glinianym naczyniu zrodziło się i zaczęło rozwijać takie pragnienie? Cóż, skarb jest darem od Boga, glina na ten dar odpowiada. W dzień ostatniej wieczerzy nasz Pan powiedział do swoich uczniów: „Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” [J 15, 16]. Bóg nie powierza tego świętego depozytu osobom o identycznych cechach, nie robi też tego zawsze w taki sam sposób. Każdemu daje inaczej.

Powołanie może pojawić się wcześnie, może pojawić się późno [ …]. Nie przypominam sobie, żeby w moim życiu był taki okres, w którym nie chciałem zostać księdzem. Kiedy byłem nastolatkiem, ojciec posyłał mnie i moich braci do pracy na jedną ze swoich farm.

Pamiętam, jak orałem pole na wiosnę i przyglądałem się młodej kukurydzy wschodzącej na moich oczach. Patrząc, jak czarna, żyzna ziemia obraca się pod pługiem, odmawiałem różaniec, prosząc o powołanie. Nigdy o tym nikomu nie wspominałem – nawet mamie i tacie, chociaż inni często mówili moim rodzicom, że zostanę księdzem.

Płomień powołania podsycało we mnie sprawowanie służby ministranckiej w kościele katedralnym, jak również przykład księży, którzy odwiedzali nasz dom prawie każdego tygodnia. Nie mogę też nie wspomnieć o różańcu, który odmawialiśmy w gronie rodzinnym codziennie przed pójściem spać.

Powołanie jest rzeczą tak świętą, że człowiek nie ma ochoty o nim opowiadać. Poczucie, że zostałem obdarowany skarbem, zawsze towarzyszyła świadomość kruchości glinianego naczynia, w którym ten skarb miał być przechowywany.

Elektroniczna Ewangelia

Urodziłem się w erze elektryczności, w której do przekazywania słowa Bożego używa się fal świetlnych. Radio jest jak Stary Testament, ponieważ słowa się w nim słucha, ale nie można go zobaczyć. Telewizja jest jak Nowy Testament, ponieważ można w niej zobaczyć słowo, które staje się ciałem i mieszka pośród nas.

Pierwszą wiadomość radiową przekazałem z nowojorskiego Radio City w dniu jego otwarcia. Pierwszy religijny program telewizyjny również poprowadziłem z Nowego Jorku w czasach, kiedy na całym mieście było bardzo niewiele telewizorów. Pracowałem w ogólnokrajowym radiu już od wielu lat, kiedy w 1951 roku moje horyzonty się poszerzyły, ponieważ jedna z komercyjnych stacji telewizyjnych postanowiła sprawdzić w praktyce pomysł pokazywania na wizji katolickiego księdza.

W niezliczonej ilości amerykańskich domów uciszano dzieci, kiedy pojawiałem się na ekranie – aż dziw bierze, że to młode pokolenie nie znienawidziło mojego nazwiska.

Wśród widzów mojego programu byli nawet mieszkańcy Białego Domu […]. Nagrodą za moją pracę było dla mnie poczucie, że dzięki niej choć jedna osoba znalazła się trochę bliżej Stwórcy. Ciekawie byłoby zachować setki tysięcy listów przychodzących do naszego biura, w których ludzie szukający Boga otwierali przede mną swoje serca.


NIEUDANE MAŁŻEŃSTWO

Czytaj także:
Jej małżeństwo okazało się porażką. Co poradził abp Fulton Sheen?

Portier nieba

Nikt nie powinien fałszywie przypisywać mi zbyt wielu zasług, jeśli chodzi o nawracanie ludzi. Jak mówiłem, sam nie jestem w stanie nikogo uczynić chrześcijaninem. Ołowiany żołnierzyk, którym mały chłopiec bawi się na dywanie przed Bożym Narodzeniem, również nie staje się za dotknięciem ręki żołnierzem z krwi i kości.

Ja jestem tylko portierem, który otwiera drzwi. To Jezus wchodzi do środka i wykonuje prace ciesielskie, murarskie i remontowe. Przytaczam często tylko te przypadki, w których odniosłem pewien sukces jako portier. Nie wspominam o tych, których zawiodłem, ani o ludziach, którzy przyłączyli się do Kościoła, a następnie z niego odeszli.

Nie mówię też o sytuacjach, kiedy miałem możliwość przyciągnąć ludzi do Światła, ale nie wykorzystałem nadarzającej się okazji. Wiele lat temu ludzie dochodzili do wiary w Boga, obserwując porządek panujący we wszechświecie. Obecnie przywodzi ich do Niego doświadczenie nieporządku w swoim wnętrzu. To nie piękno stworzonego świata, lecz węże wijące się w sercu człowieka sprawiają, że szuka on wytchnienia właśnie w Chrystusie.

* Fragment pochodzi z książki „Skarb w glinianym naczyniu” abp Fultona Sheena, Wydawnictwo Esprit, 2020. Tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.

Tags:
beatyfikacjabiskupewangelizacjaksiądz
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail