Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 19/03/2024 |
Św. Józefa
Aleteia logo
Dobre historie
separateurCreated with Sketch.

„Na Madagaskarze nauczyłem się nie planować zbyt wiele”. Daniel buduje szpital [wywiad]

DANIEL KASPROWICZ, SZPITAL NA MADAGASKARZE

Daniel Kasprowicz | Facebook

Iwona Flisikowska - 01.01.21

Udało mu się zrealizować to, co po ludzku wydawałoby się niemożliwe: zebrał spore środki finansowe na budowę szpitala na Madagaskarze!
Wielki Post to czas modlitwy i ofiary.
Pomóż nam, abyśmy mogli służyć Ci
w tym szczególnym okresie
Wesprzyj nas

Daniel Kasprowicz – z wykształcenia dietetyk, pielgrzym, podróżnik, a nade wszystko człowiek wielkiej wiary i serca, który swoje marzenia o „ratowaniu świata” realizuje w rzeczywistości. Autor m.in. bestsellerowych książki „Kilasymandry. Jak Madagaskar nauczył mnie kochać”, w której barwnie i osobiście opowiada o Czerwonej Wyspie i podążaniu własną drogą. Napisał także „Hazo mena. O marzeniach z Czerwonej Wyspy”. Danielowi udało się zrealizować to, co po ludzku wydawałoby się niemożliwe: zebrał spore środki finansowe na budowę szpitala na Madagaskarze.

Polak buduje szpital na Czerwonej Wyspie

Iwona Flisikowska: Danielu, skąd w tobie ta szalona wiara, że uda się zebrać potrzebne środki finansowe na zbudowanie szpitala, i to oddalonego od ojczyzny wiele tysięcy kilometrów?

Daniel Kasprowicz: Po pięcioletniej pracy misyjnej w 2018 roku wróciłem do Polski. Na Madagaskarze jako dietetyk kliniczny zajmowałem się pracą z niedożywionymi dziećmi, ale też sporą cześć czasu poświęciłem na pracę w gabinecie zabiegowym i przy czynnościach pielęgniarskich w naszej misyjnej klinice. Powracając do kraju, chciałem sformalizować nabyte już umiejętności i rozpocząłem studiowanie pielęgniarstwa na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Ze względu na moje doświadczenie i pracę misyjną udało mi się realizować studia z indywidualnym programem nauczania i planem studiowania. Chciałem dalej pracować na polu humanitarnym i początkowo myślałem, by wstąpić w szeregi międzynarodowej organizacji „Lekarzy bez granic”. Nie spełniałem jednak wysoko postawionych wymagań, ani też wewnętrznie nie zgadzałem się na politykę organizacji, przede wszystkim w kwestiach zdrowia reprodukcyjnego.

W lutym 2019 roku, kiedy przeglądałem książki w Bibliotece Głównej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, myślami popłynąłem daleko: pojawiło się niezwykłe marzenie. A może natchnienie Ducha Świętego? Zadałem sobie pytanie: a może wybudować szpital na własną rękę, gdzie pomoc otrzymałyby najbardziej potrzebujące osoby i przestrzegane byłyby wartości bliskie mojemu sercu? Skontaktowałem się z Fundacją Boże Atelier, z którą poznałem się wcześniej na konferencji „Medycy dla Afryki”. Dziewczyny tworzące zarząd fundacji zadeklarowały swoją pomoc i wspólnie rozpoczęliśmy pozyskiwanie środków finansowych.

Na szpital na… Czerwonej Wyspie!

Wiedziałem, że nie będzie łatwo, bo koszt budowy szacowany był na – bagatela – prawie siedemset tysięcy złotych. Niemniej jednak, od samego początku byłem przekonany, że to musi się udać, a pieniądze się znajdą. Rozpoczęliśmy ogromną akcję fundraisingu przez portal zrzutka.pl. Na wezwanie o pomoc odpowiedziało przeszło 10 tysięcy osób. Organizowano kawiarenki misyjne, licytacje, spotkania autorsko-misyjne, świadectwa w parafiach, akcje charytatywne i szereg innych inicjatyw, które pozwoliły na zebranie wymaganej sumy w ciągu roku. Zbiórkę rozpoczęliśmy w maju 2019 roku, a oficjalnie zakończyła się 10 listopada 2020 roku.

Daniel Kasprowicz: wspiera nas Jan Beyzym

Masz poczucie wsparcia z Góry?

Myślę, że było to wszystko możliwe tylko i wyłącznie dlatego, że jak wierzę, jest to Boże dzieło. Szpital, który chcemy wybudować, będzie patronowany przez bł. Jana Beyzyma – jezuitę, pielęgniarza, który przeszło sto lat temu posługiwał na Madagaskarze, opiekując się przede wszystkim trędowatymi. On również budował szpital, pozyskując środki finansowe z Polski, ale też borykał się z wieloma przeciwnościami, w tym nawet wewnątrzzakonnymi. Od pierwszych dni modlę się o wstawiennictwo jego osoby i, jak widać, ojciec Beyzym czuwa i pomaga!

Obecnie wylewane są fundamenty pod budowę szpitala, a ja na co dzień zajmuję się przygotowaniem wszystkich niezbędnych dokumentów.

Niedożywione dzieci na Madagaskarze

Kiedy zaczęliście budowę szpitala, okazało się, że nie ma w tym miejscu dostępu do bieżącej wody. Ale problem został szybko rozwiązany…

Myśląc o pomocy medycznej, nie spodziewaliśmy się, że miejsce, w którym budujemy szpital, będzie pozbawione dostępu do czystej i bieżącej wody. Nie przewidzieliśmy tego w naszym kosztorysie. Na szczęście na apel o budowę studni głębinowej odpowiedziało po raz kolejny mnóstwo osób i w ciągu dwóch tygodni udało się zebrać środki finansowe nie na jedną studnię głębinową, ale na dwie! Pierwsza zostanie wykopana przy szpitalu, by każdy pacjent mógł swobodnie korzystać ze źródła. Drugą studnię planujemy wykopać przy centrum rolniczym, które powstanie w 2021 roku. Planujemy uprawiać ryż i orzeszki ziemne. Będziemy w ten sposób dokarmiać dzieci objęte programem „Adopcji na odległość”, to jest dzieci, którym opłacamy naukę i wyżywienia. Z orzeszków ziemnych planujemy również wyrabiać specjalne batony energetyczne dla niedożywionych dzieci. To właśnie w naszej klinice będzie znajdowało się centrum leczenia niedożywienia i trwają obecnie rozmowy z Ministerstwem Zdrowia Madagaskaru, by traktować nasz ośrodek jako referencyjny. Niedożywienie to nadal ogromny problem Czerwonej Wyspy i według statystyk UNICEF aż 49% dzieci poniżej 5. roku życia ma tzw. niedoborową masę ciała, czyli są bardzo niedożywione!

Co jest główną przyczyną ubóstwa na Czerwonej Wyspie?

Problem z dostępnością wody spowodowany jest przedłużającą się porą suchą i słabym finansowaniem państwa. Wysychają studnie powierzchniowe, a wykopanie studni głębinowej, to wysoki koszt, na który lokalne władze nie są w stanie sobie pozwolić. Co więcej, pogarszający się kryzys ekonomiczno-gospodarczy na świecie z powodu pandemii doprowadził do zwiększenia się ubóstwa w krajach globalnego południa, w tym Czerwonej Wyspy. Brak wody to też szereg chorób, które najczęściej dotykają dzieci: tyfus, dżuma, cholera, biegunki infekcyjne czy pasożyty. Niedożywione dziecko umiera w ciągu kilku godzin. Chcemy z tym walczyć. Moim wielkim marzeniem jest dać szansę wszystkim dzieciom na dostęp do opieki zdrowotnej i wyżywienia. Razem z moimi przyjaciółmi i współpracownikami mamy nadzieję, że tak się stanie.

Święta na Madagaskarze

Jak przeżywałeś święta Bożego Narodzenia na Madagaskarze?

W tym roku Boże Narodzenie spędzałem w domu rodzinnym przyjaciela w Mahajanga. Na mszę św.  wybrałem się dopiero 25 grudnia, a po uroczystościach i celebracji, które trwają aż 4 godziny, wspólnie z gospodarzami przyrządziliśmy kurczaka w sosie kokosowym. Nie przenoszę akcentów z domu rodzinnego ani polskich tradycji, bo klimat przeżywania świąt na Madagaskarze ma też swój specyficzny urok. Jest prosto, skromnie, radośnie, w gronie najbliższych – trochę jak w stajence betlejemskiej To jeden z takich dni w roku, kiedy Malgasze starają się odsunąć nieco troski na bok. Trzeba pamiętać, że ta rzeczywistość jest po prostu inna – obarczona dużym ubóstwem, wysokim odsetkiem zachorowalności społeczeństwa, brakiem stałego dostępu do czystej wody i pożywienia.

W tym roku już po raz czwarty przeżyłem święta Bożego Narodzenia na Czerwonej Wyspie i za każdym razem wyglądają inaczej. Pierwsze spędzałem w Mampikony razem z podopiecznymi z internatu dla chłopców. Pamiętam, że jedliśmy bardzo skromną kolację: ryż i ugotowany zielony groszek. W 2016 roku, kiedy funkcjonowała już misyjna przychodnia, pracowałem razem z pielęgniarką, by pozostali pracownicy w ten szczególny dzień mogli odpocząć. Mimo wszystko ten szczególny czas wspominam z ogromnym spokojem w sercu.

Jakie są twoje marzenia i plany na nowy rok?

Będąc na Madagaskarze, nauczyłem się nie planować zbyt wielu rzeczy. Realia Afryki są trudne i nieprzewidywalne. Często nawet najmniejsze plany wymagają ogromu pracy i poświęcenia mnóstwa czasu, sił i serca. Trzeba tutaj nauczyć się współbrzmieć z rzeczywistością, respektować czas, który płynie tu zupełnie inaczej niż np. w Europie. Mam tylko takie ciche pragnienie w sercu, by kolejne święta Bożego Narodzenia i nowy rok spędzić w gronie rodzinnym.


COUPLE

Czytaj także:
Misje – prawdziwy booster dla więzi małżeńskiej




Czytaj także:
Jak wygląda wolontariat na Madagaskarze? Obejrzyjcie opowieść Daniela


Daniel Kasprowicz

Czytaj także:
Jak zostałem adopcyjnym tatą nastolatka z Madagaskaru – opowieść świeckiego misjonarza

Tags:
dobra historiamisjepomoc
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail