separateurCreated with Sketch.

Bałtroszewicz o śmierci Polaka w Plymouth: „krzyki, że było to morderstwo, w niczym nie pomagają” [wywiad]

NIE ŻYJE POLAK W ŚPIĄCZCE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna Rasińska/KAI - publikacja 28.01.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Wypowiadanie się definitywne po jednej lub drugiej stronie jest tylko niepotrzebnym generowaniem emocji – ocenił Jakub Bałtroszewicz, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i Rodziny.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Jakub Bałtroszewicz odniósł się do sporu dotyczącego Polaka odłączonego od aparatury podtrzymującej życie. Mężczyzna zmarł 26 stycznia w szpitalu w południowo-zachodniej Anglii. Część bliskich pana Sławomira oraz polskie władze do końca walczyli, by mężczyzna mógł być leczony w Polsce. Według szpitala w Plymouth, gdzie przebywał, doszło u niego „do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu”. Sąd Opiekuńczy orzekł, że podtrzymywanie życia mężczyzny nie jest w jego najlepszym interesie.

 

Jakub Bałtroszewicz o śmierci Polaka w Plymouth

Anna Rasińska: Jak ocenia pan sprawę Polaka mieszkającego w Wielkiej Brytanii, który decyzją sądu i szpitala został odłączony od aparatury?

Jakub Bałtroszewicz (prezes PFROŻiR): Na co dzień zajmuję się bioetyką i muszę przyznać, że naprawdę nie wiemy, czy podejmowane działania medyczne można uznać za uporczywą terapię. Nie mogę zatem ocenić, czy decyzja szpitala była słuszna. Ocena postępowania lekarzy nie jest w tym przypadku uprawniona.

Człowiek stracił życie, a my nie mamy dostępu do dokumentacji, by ocenić czy stracił je, ponieważ przyszedł jego czas, czy dlatego, że sąd i szpital tego chciał?

Otóż to. Wypowiedzi osób, które krzyczą, że było to morderstwo, w niczym nie pomagają, jest wręcz przeciwnie. W tym momencie to, co możemy robić, to po prostu modlić się za jego duszę, jego rodzinę. Wypowiadanie się definitywne po jednej lub drugiej stronie jest tylko niepotrzebnym generowaniem emocji. W pewnych sprawach lepiej milczeć i modlić się niż wydawać własne wyroki.

Czerpiąc wiedzę z mediów, nie wiemy, w jakim naprawdę stanie był ten Polak i czy ratowanie go za wszelką cenę i transport nie spowodowałoby dodatkowego cierpienia i nie byłoby czymś, co jest wbrew jego godności.

 

Modlić się za duszę Sławomira i jego rodzinę

Ale może jako Polacy, rodacy pana Sławomira, powinniśmy się starać, by poznać prawdę i ewentualnie zadbać o wyciągnięcie konsekwencji?

To jest dobre pytanie. Myślę jednak, że musimy uszanować intymność tej rodziny. Decyzję o tym, by poinformować opinię publiczną, w jakim stanie był Polak, także powinna podjąć rodzina zmarłego.

Niestety pojawił się tu konflikt. Szpital wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury, na co zgodziły się mieszkający w Anglii żona i dzieci mężczyzny. Przeciwne były natomiast zamieszkałe w Polsce matka i siostra oraz druga siostra mężczyzny i jego siostrzenica, mieszkające w Wielkiej Brytanii.

Mimo wszystko nie powinniśmy na tę rodzinę w żaden sposób oddziaływać. Jeżeli rodzina będzie chciała ujawnić szczegóły medyczne, jeżeli uzna to za zasadne i stosowne, to na pewno je ujawni i powie, jak było naprawdę.

Natomiast w żaden sposób nie powinniśmy na tych ludzi oddziaływać, wywierać presji. Oni doświadczyli prawdziwej traumy. Niezależnie od tego, czy było się żoną czy matką, na pewno jest to sytuacja graniczna.

Wiele osób ma w swoim otoczeniu bliskie osoby, które odchodzą. Niektórzy z nich są w stanie opieki paliatywnej, przykładowo mają nowotwór, którego nie da się pokonać. Rodzina wie, że w pewnym momencie trzeba pozwolić choremu odejść, bo przedłużające się leczenie jest tym, co przerasta pacjenta, sprawia zbyt dużo cierpienia. Musimy umieć to uszanować.

Dziękuję za rozmowę.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!