Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W kwietniu do kin wejdzie film Amatorzy, który pokazuje pracę aktorów teatralnych z zespołem Downa. Z jego reżyserką, Iwoną Siekierzyńską, rozmawiamy o tym, skąd pomysł na film, a także o roli sztuki w terapii niepełnosprawnych.
Jolanta Tokarczyk: Dlaczego zainteresowałaś się aktorami z zespołem Downa i nakręciłaś o nich film?
Iwona Siekierzyńska: Mój brat ma lekką niepełnosprawność intelektualną. Niemal 20 lat temu skończył szkołę i nie było pomysłu na jego dalsze życie. Zakłady pracy chronionej przestały funkcjonować, więc postanowiłam zrobić rekonesans po Gdyni, gdzie mieszkaliśmy, żeby znaleźć jakieś wsparcie. W urzędzie miasta podano nam adres, gdzie znajdziemy dokładniejsze wskazówki. Był to ośrodek dla upośledzonych umysłowo. Brzmiało strasznie, ale poszliśmy tam.
I jak?
Pani Alicja Gontarz powiedziała, że jest możliwość, by brat trafił do takiego ośrodka. Okazało się, że działa tam teatr, co bardzo mnie zainteresowało. Mama była jednak przeciwna temu, by brat chodził do takiego ośrodka. Bała się, że cofnie się w rozwoju. Ostatecznie zdecydowaliśmy się pójść na spektakl, bo teatr grał wtedy przedstawienia.
Ludzie z zespołem Downa i teatr
Przekonaliście się?
Zdecydowanie. To, co zobaczyłam, dało iskierkę nadziei.
Długo obserwowałaś prace teatru zanim zdecydowałaś się nakręcić film?
Od czasu, gdy brat zaczął grać, bardzo im kibicowałam, oglądałam wszystkie spektakle, a w 2004 r. nakręciłam o nich film dokumentalny. Szefem zespołu i założycielem Teatru „Biuro Rzeczy Osobistych” był Zbigniew Biegajło. On i aktorzy stali się najważniejszą inspiracją do nakręcenia również filmu fabularnego.
Jak to wyglądało?
Zbyszek zaproponował mi wyreżyserowanie pierwszego profesjonalnego spektaklu w ich teatrze. Chciał, by zaangażować zawodowego kompozytora, scenografa i innych twórców. To łączyło się ze zdobyciem funduszy. Jedna z moich koleżanek, Małgorzata Gaduła-Zawratyńska, doradziła, aby aplikować po stypendium ministerialne, które przyznaje dotacje na takie cele. Złożyliśmy wniosek i dostaliśmy wsparcie.
Mogliście zaprosić profesjonalnych twórców?
Zaangażowaliśmy Radosława Paczochę, który napisał tekst, Marzenę Majcher – autorkę muzyki, Izę Stronias, która zaprojektowała scenografię i kostiumy. Zaprosiliśmy również dwóch zawodowych aktorów Aleksandrę Nieśpielak i Krzysztofa Grabowskiego. W 2014 r. powstał spektakl Moja sprawa, którego tworzenie również stało się inspiracją do nakręcenia filmu.
Czego nauczyła Cię ta praca?
Zaczynając pracę stałam się częścią teatru, a tzw. dokumentacja rozgrywała się cały czas na moich oczach. Czasami podchwytywałam pewne kwestie z zachowania i sposobu bycia osób z zespołem Downa. Mówi się „ludzie z zespołem Downa”, ale każdy z nich ma swoją wyjątkową osobowość (tak jak ludzie zdrowi), specyficzne zachowania, więc film opowiadany był pod kątem konkretnych osób, które brały w nim udział.
Sztuka jako terapia dla niepełnosprawnych
Wiele mówi się o terapii niepełnosprawnych przez sztukę. Jak w tym kontekście postrzegasz działania teatru? Ludzie z zespołem Downa mają potrzebę tworzenia sztuki?
Dość dobrze znam środowisko teatrów osób niepełnosprawnych, a ich szefowie często podkreślają, że chodzi im o tworzenie, kreację, a aspekt terapeutyczny dzieje się sam z siebie. Oni nie występują w roli terapeutów, ale w roli twórców. Mają przed sobą przede wszystkim cele twórcze.
Jak dużo takich teatrów działa w Polsce?
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele teatrów dla osób niepełnosprawnych funkcjonuje w kraju! W samym Trójmieście działają m.in. Teatr „Biuro Rzeczy Osobistych”, Teatr Ubogi Relacji (w Sopocie), zespół muzyczny „Remont Pomp”, Teatr „Przebudzeni” w Ostródzie, Teatr „Razem” w Gdańsku (jeden z aktorów z tego teatru występuje w programie TVN „Down The Road”). W Sopocie odbywa się Festiwal „Masska”, w którym biorą udział zespoły z całej Polski. Zawsze jestem zadziwiona tym, jak wielu aktorów przyjeżdża wtedy do Trójmiasta. W Łodzi organizowane jest Biennale „Terapia i Teatr”, na które zapraszane są zagraniczne zespoły.
„Amatorzy”. Film o aktorach z zespołem Downa
Niepełnosprawni w społeczeństwie postrzegani są jako obywatele drugiej kategorii. Czy sztuka może to zmienić?
Dopóki człowiek nie zetknie się z tym problemem, nie zdaje sobie sprawy, jak trudno jest chorym i ich opiekunom. Nie ma pomysłu na zagospodarowanie aktywności tych ludzi. Mój pierwszy pomysł na film wziął się stąd, że twórcy teatrów wypełniają niemoc państwa, które nie ma pomysłu na to środowisko. Ośrodki, w których niepełnosprawni wykonują cały czas te same nudne, powtarzalne czynności, ponieważ nie daje im się szansy na zmianę, nie spełniają swojej roli. Oddolny ruch z inicjatywą twórczą, która zaraża ludzi sztuką, jest niezwykle cenny.
Co jest potrzebne?
Pomysł! Przecież niepełnosprawni sami nie stworzą sobie teatru, jak zdrowi. Potrzeba ludzi, którzy będą tworzyć im takie struktury, a to duże wyzwanie. Wielka chwała tym, którzy to robią. Ich praca jest słabo opłacana i często wykonują ją dlatego, że to ich pasja. I że chcą komuś pomóc.