Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 16/04/2024 |
Św. Marii Bernadety Soubirous
Aleteia logo
Aktualności
separateurCreated with Sketch.

„Zawsze ze wszystkimi się ściskał”. Pożegnaliśmy Aleksandra Dobę

POGRZEB ALEKSANDRA DOBY

ROBERT STACHNIK/REPORTER

Redakcja - 10.03.21

„Jeden z najlepszych przyjaciół, niezwykły twardziel” – tak o Aleksandrze Dobie mówił jeden z jego bliskich. Pogrzeb podróżnika odbył się 10 marca 2021 r. w rodzinnych Policach.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Policach k. Szczecina. Najpierw odprawiono mszę żałobną w kościele pw. św. Kazimierza, potem Aleksander Doba spoczął na cmentarzu komunalnym przy ul. Tanowskiej.

Aleksander Doba – „ostatnia podróż”

Dobę pożegnała rodzina, przyjaciele, mieszkańcy jego rodzinnych Polic i wszyscy ci, dla których był wzorem podróżnika, wzorem człowieka potrafiącego spełniać swoje marzenia.

Należy mu się nasza pamięć o tym, jakim był człowiekiem. Bo był absolutnie wyjątkowy. Postać niezwykle barwna, która zapadała w pamięci, jednoczyła, uśmiechem przekonywała rzeszę ludzi – powiedział podczas pogrzebu wojewoda zachodniopomorski, Zbigniew Bogucki.

Przyjaciel Aleksandra Doby, Andrzej Armiński, podkreślił, że dla niego to był „jeden z najlepszych przyjaciół, niezwykły twardziel. Człowiek z którym fantastycznie się dogadywałem, wspólnie realizowaliśmy przedsięwzięcia, które były trudne”.

A Uta Kuhn, wieceprezes Polskiego Związku Kajakowego, tak wspomina tego niezwykłego podróżnika:

Niezwykle pogodna postać, wnosząca w nasze życie kajakowe ogromną energię. Zawsze wstawał wcześnie. Mówił, że szkoda dnia, żeby spać długo, zawsze ze wszystkimi się ściskał.

„Nagle po prostu zgasł”

Aleksander Doba odszedł 22 lutego, tuż po zdobyciu szczytu Kilimandżaro (5895 m n.p.m.), mając 74 lata. O śmierci słynnego kajakarza poinformowała rodzina, wykorzystując jego media społecznościowe. Podkreśliła wówczas, że „zmarł on śmiercią podróżnika”.

Doba zdobywał afrykański szczyt w asyście 104 osób, w tym 16 przewodników oraz 84 tragarzy. Organizatorzy tej ekspedycji byli wyposażeni w niezbędne zestawy pierwszej pomocy oraz butle tlenowe.

Szef wyprawy, Łukasz Nowak, w rozmowie z Radiem ZET przekazał, że Doba poprosił o krótki odpoczynek przed zrobieniem pamiątkowego zdjęcia.

Tryskał energią, był pozytywnie nastawiony, były rozmowy i okrzyki. Olek chciał odpocząć przed zdjęciami. Zasnął, stracił przytomność. Nagle po prostu zgasł.

W oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej solisci.pl, przekazano także informacje na temat przyczyn śmierci podróżnika:

Według aktu zgonu wydanego przez Zjednoczoną Republikę Tanzanii, śmierć Aleksandra nastąpiła z przyczyn naturalnych.

Organizatorzy odnieśli się do stanu zdrowia Doby w trakcie samej wyprawy:

Chcielibyśmy podkreślić, że podczas całej wyprawy, w tym wejścia na szczyt, Aleksander Doba nie zgłaszał i nie wykazywał żadnych objawów, które mogłyby wskazywać na problemy zdrowotne. Aleksander był bacznie obserwowany przez przewodników oraz przechodził rutynowe kontrole, podczas których mierzone miał tętno, natlenienie krwi. Był także pytany o samopoczucie.

Aleksander Doba – podróżnik, mąż, ojciec i dziadek

Przyszedł na świat 9 września 1946 r. w Swarzędzu. Jako pierwszy człowiek w historii przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent, wykorzystując wyłącznie siłę własnych mięśni.

Zdobył m.in. tytuł „Podróżnika Roku 2015” w plebiscycie organizowanym przez „National Geographic”. O jego wyprawie „Transatlantic kayak expedition” z 2011 r. pisały światowe media.

Na jego stronie internetowej przeczytać można:

Mam żonę Gabrielę (Gabi) i dwóch synów Bartłomieja i Czesława. Jestem też dziadkiem dwóch wnuczek: Olgi i Agaty (córek Bartłomieja i Katarzyny).

View this post on Instagram

A post shared by Aleksander Doba (@aleksander_doba)

Ze swą żoną Gabrielą spędził prawie 46 lat. W wywiadzie dla prestiztrojmiasto.pl podróżnik opowiadał o jej podejściu do wypraw oraz relacji, jaka ich łączyła:

Ona do ostatniej chwili miała nadzieję, że zrezygnuję albo coś nie wyjdzie. Zgody więc nie miałem i nie ukrywam, że to był dla mnie ciężki czas, ale jak już wyruszyłem i już byłem na tym oceanie, to właśnie żona mnie najbardziej wspierała. […] Miałem telefon satelitarny, więc mogłem rozmawiać i wysyłać SMS-y.

Z kolei ona sama w biografii pt. „Na oceanie nie ma ciszy” przyznała:

Każda wyprawa Olka to kolejne moje siwe włosy. Grożenie rozwodem nic nie dało.

Módlmy się za duszę ś.p. Aleksandra:

Nakłoń, Panie, ucho ku prośbom pokornie przez nas zanoszonym do Twego miłosierdzia i umieść w krainie pokoju i światłości duszę Twojego sługi Aleksandra, któremu kazałeś odejść z tego świata, oraz włącz go do społeczności Twoich Świętych.Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Źródło: Radio Zet, Prestiż Trójmiasto, Soliści, TVP3 Szczecin.


ALEKSANDER DOBA NIE ŻYJE

Czytaj także:
Nie żyje Aleksander Doba. „Zmarł śmiercią podróżnika”




Czytaj także:
Aleksander Doba rusza w kolejną wyprawę. „Żonie obiecałem, że wrócę”


NEW YORK TIMES, ALEKSANDER DOBA

Czytaj także:
Doba na okładce prestiżowego magazynu w USA. „Materiał, który nawet mnie zaskoczył”

Tags:
podróżpogrzeb
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail